środa, 8 majaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Wygrać kolejne bitwy

Ogrody zoologiczne to miejsca rekreacji dla setek tysięcy osób. To również – o czym wielokrotnie pisaliśmy – miejsca edukacji i badań naukowych. Podobnie jest we wrocławskiej placówce, która w ubiegłym miesiącu podpisała kolejną umowę o współpracy z Uniwersytetem Przyrodniczym we Wrocławiu.

Wspólne badania oraz projekty, wsparcie merytoryczne, publikacje naukowe i zajęcia dydaktyczne na terenie zoo to tylko część działań, które Uniwersytet Przyrodniczy oraz wrocławski ogród zoologiczny będę realizowały w najbliższych pięciu latach. Rektor UPWr prof. Jarosław Bosy, prezes ZOO Wrocław Radosław Ratajszczak oraz dyrektor ds. hodowlanych Mirosław Piasecki podpisali w połowie ubiegłego miesiąca porozumienie o współpracy.

Jak poinformowali przedstawiciele ogrodu, te dwie wrocławskie instytucje łączy wiele, ale przede wszystkim miłość do zwierząt i fascynacja światem przyrody. Wrocławska uczelnia kształci też przyszłych pracowników ogrodu. Chyba niewielu wie, że stanowią oni niemal jedną trzecią załogi. Najliczniejszą grupą są absolwenci zootechniki.

Współpraca pomiędzy uczelnią a ogrodem – jak możemy przeczytać w informacji przygotowanej przez wrocławskie zoo – będzie powiązaniem teorii i badań naukowych z praktyką. Obejmie również transfer wiedzy, wspólne publikacje naukowe, ubieganie się o finansowanie badań w oparciu o polskie i zagraniczne granty oraz realizację praktyk zawodowych, prac licencjackich, magisterskich i doktorskich na terenie ogrodu.

– Ponowne porozumienia to kontynuacja dotychczasowych kontaktów między naszymi instytucjami i otwarcie drogi do jeszcze pełniejszego wykorzystania potencjału dydaktyczno-naukowego Uniwersytetu Przyrodniczego i wrocławskiego ogrodu zoologicznego – mówił rektor Jarosław Bosy. Prezes zoo Radosław Ratajszczak podkreślał, że choć jednym z priorytetów ogrodu jest prowadzenie badań naukowych, mających na celu ochronę gatunków zagrożonych wyginięciem, to równie ważna będzie współpraca ze studentami i doktorantami.

W tym miejscu warto przypomnieć, że Radosław Ratajszczak trzy lata temu został profesorem honorowym Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Wówczas w rozmowie dla uczelnianej gazety mówił między innymi, że kocha zwierzęta, ale stara się je kochać miłością mądrą. Pytany, co to znaczy, mówił: „Taką, która bierze pod uwagę biologiczne właściwości. Staram się nie personifikować zwierząt, bo to zaburza ostrość widzenia. One są inne niż ludzie. Jest taka słynna przypowieść taoistyczna, z Chin. Wiosną dwóch mędrców stoi na mostku, nad rzeczką. Jeden mówi: „Zobacz, jaka piękna wiosna, ptaszki śpiewają, kwiatki kwitną, nawet te rybki się cieszą, bo wyskakują z wody z radości”. A drugi pyta:
„A skąd ty wiesz, że one się cieszą? Nie jesteś rybką”. I ten drugi miał sto procent racji, ponieważ ryba wyskakuje z wody z trzech przyczyn: braku tlenu, próbując pozbyć się pasożytów i kiedy ucieka przed drapieżnikiem. I żaden z tych trzech powodów nie jest związany z radością. Dzisiaj, niestety, powszechnie pojmuje się świat zwierząt w sposób bardzo naiwny. Przypisuje im się niedefiniowalną empatię, wydaje nam się, że mamy zdolności odczytywania języka zwierząt, który jest bardzo skomplikowany i trzeba konia z rzędem, żeby go zrozumieć”.

Prezes Radosław Ratajszczak i jego współpracownicy próbują cały czas uczyć nas właśnie takiego podejścia do zwierząt. Jednocześnie sami bardzo aktywnie działają także na rzecz ratowania zagrożonych gatunków. A nie jest to sprawą łatwą, bo świat biznesu i polityki cały czas w tym przeszkadza, chociaż medialnie wygląda to czasami inaczej. Na szczęście pojedyncze bitwy udaje się wygrywać. Dlatego pracownikom wrocławskiego zoo i ich wszystkim sojusznikom – w tym z Uniwersytetu Przyrodniczego – należy się wielki szacunek i podziękowanie.

Odwiedzając ogrody zoologiczne pamiętajmy więc, że to nie tylko miejsca, gdzie możemy przyglądać się egzotycznym zwierzętom. To również miejsca, w których pracują strażnicy tego, co bardzo cenne, często bezcenne. Tak jak wspomniałem na początku, wielką rolę odgrywa edukacja, ale jest też hodowla tego, co można zachować. Jak mówił kiedyś Radosław Ratajszczak, wszystkiego nie da się uratować.

„Ogrody zoologiczne nie są z gumy, tym bardziej, że aby zachować jakiś gatunek, musimy trzymać co najmniej 200 osobników. Tylko tak jesteśmy w stanie zachować możliwie dużo różnorodności genetycznej, która jest ważna, jeśli byłaby szansa wypuszczenia tych zwierząt na wolność. Naszą rolą jest też wspieranie ochrony w warunkach naturalnych. Wszystkie te role akurat nasz ogród bardzo poważnie traktuje i pod tym względem jesteśmy w czołówce placówek europejskich, tym bardziej, że nasze zoo z założenia nie zajmuje się ochroną tygrysów, słoni, dużych zwierząt, na które łatwo znaleźć pieniądze. A w tym samym czasie giną zwierzęta, o których nikt nic prawie nie wie, jak saola chociażby. One wyginą po cichu, tak jak vaquita w Zatoce Meksykańskiej” – mówił szef wrocławskiego ogrodu na łamach uczelnianej gazety Uniwersytetu Przyrodniczego.

(inf)