piątek, 26 kwietniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Monidła u Etnografów

Jesień w Muzeum Narodowym we Wrocławiu i jego oddziałach to kolejne wystawy. Wśród nich, w Muzeum Etnograficznym, natrafimy na bardzo ciekawe spotkanie. Tym razem małe zamieszanie i sporą porcję refleksji dostarczą nam… monidła.

„Opowieści spoza obrazów. Fotografie Ewy Martyniszyn” we wrocławskim Muzeum Etnograficznym, oddziale Muzeum Narodowego, to połączenie przeszłości i teraźniejszości. Jak mówi Dorota Jasnowska, kuratorka wystawy, najważniejszym bohaterem tej prezentacji jest człowiek.

– Zamierzeniem Ewy Martyniszyn było nie tylko ocalenie pamięci, ale także przywrócenie monidłom ważności i uwagi. – mówi Dorota Jasnowska. – Monidłom towarzyszą opowieści i to mnie bardzo zainteresowało w tym projekcie. To daje nowy wymiar tym zdjęciom. Bo to już nie tylko my je odczytujemy, ale poniekąd jesteśmy prowadzeni przez bohaterów chwili utrwalonej lata temu aparatem fotograficznym. Oczywiście cienie, półcienie, sposób obrazowania cały czas podlega analizie. Przy czym tutaj forma zostaje połączona z czymś żywym, autentycznym.

Dzięki Ewie Martyniszyn wiele zdjęć pokazywanych na wrocławskiej wystawie po latach ujrzało światło dzienne, wyszło z cienia, zostało odgrzebanych na strychach, w kufrach. Były jednak i takie, które cały czas zajmowały ważne miejsce w domach. Zatrzymana chwila, mocno kreowana przez fotografa i podlegająca bardzo ścisłym konwencjom, przechodzi na wrocławskiej wystawie swoją małą przemianę. Uzupełniana współczesną opowieścią jej bohaterów, nabiera nowego wyrazu.

– Monidło ma swój inny wymiar. Jest czymś z pogranicza sztuki, fotografii, dokumentu, rodzinnego śladu, historii materialnej. To połączenie teraźniejszości i przeszłości – mówi Ewa Martyniszyn. – Tropem prowadzącym do tej wystawy nie był ani film Antoniego Krauzego, ani opowiadanie Himilsbacha, na podstawie którego ten film powstał. Chociaż oczywiście i ten film, i świetna proza Himilsbacha są kulturowymi spotkaniami, które sporo we mnie zostawiły. Zaczęło się zupełnie inaczej. Na rodzinnym strychu, u teściów, znalazłam porzuconą torbę z portretami. Byłam nimi tak oczarowana, że to stało się moim tematem. Najpierw pracy dyplomowej, potem kolejnego projektu przełamującego restrykcje związane ze starą fotografią oficjalną, a teraz jest ta wystawa.

Autorka wrocławskiej prezentacji mówi, że wpływ na jej pracę miała na pewno działalność Zofii Rydet. Jej „Zapis socjologiczny”, cykl niemający odpowiednika w polskiej fotografii, gigantycznych rozmiarów portret ludzkiej rodziny we wnętrzu, bez wątpienia inspirował. Opowiadając o technicznych aspektach prac, autorka wystawy mówi też o technice. Tutaj inspiracją był dorobek Pawła Pierścińskiego – artysty fotografika należącego do głównych animatorów, teoretyków i przedstawicieli Kieleckiej Szkoły Krajobrazu, niezwykle oryginalnego i wyrazistego nurtu w fotografii artystycznej.

• • •

W Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu pokazywana jest też wystawa „Otwarty teren sztuki”. To spotkanie z czternastoma współczesnymi twórcami nieprofesjonalnymi z Dolnego Śląska. Wystawa oparta jest na badaniach terenowych prowadzonych przez Fundację Ważka z Wrocławia.

W Gmachu Głównym Muzeum Narodowego we Wrocławiu czeka natomiast nowa wystawa czasowa pokazująca wrocławską rzeźbę pierwszej połowy XX wieku. To najmniej rozpoznane zjawisko w sztuce Wrocławia.

(tom)