wtorek, 3 grudniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Ze smoczków – smoki

Rozmowa z Radosławem Ratajszczakiem, prezesem ZOO Wrocław Sp. z o.o.

Na dzisiejsze spotkanie z panem wybrałem się trochę wcześniej, chcąc sfotografować okapi i warany z Komodo. Niestety, zawiodłem się, bowiem zwierzątka jeszcze nie przyjechały do Wrocławia.

– Zoo to nie piekarnia, a przeszkody bywają zazwyczaj obiektywne. Szykujemy już transport okapi, zostały zawiezione klatki, do których zwierzęta się przyzwyczajają. Wszystko po to, aby nie trzeba było ich do tych klatek zapędzać. Muszą się nauczyć wchodzić do klatek, gdzie dostają pożywienie i dopiero wtedy, gdy będą w stanie bez stresu w nich przebywać, możemy je przetransportować. Wszystko dzisiaj zależy od hodowców z Frankfurtu i Antwerpii, ale zakładamy, że okapi dotrą do nas w pierwszej dekadzie listopada.

Okapi są bardzo płochliwe…

– …dlatego trzeba wielkiej rozwagi. Co do waranów z Komodo, to trochę się ich urodziło, trochę pomarło i teraz koordynator gatunku decyduje, kto i co ma dostać. Też musimy czekać i nie od nas to zależy.

Widziałem miejsce w terrarium, gdzie mają mieszkać smoki z Komodo, ale będą to raczej chyba smoczki…

– To miejsce przeznaczone jest wyłącznie do wyrastania, a my już przygotowujemy większy wybieg. Jednak zanim zwierzęta wyrosną, trzeba poczekać co najmniej półtora roku, aby w tamtym pomieszczeniu mogły być. Waran z Komodo – jako zwierzę młode – jest w dużym stopniu gadem nadrzewnym, świetnie się wspina i żyje głównie w koronach drzew, żywiąc się jajami, ptakami i innymi gadami, głównie dlatego, by nie zjadły go stare osobniki. Warany są bowiem kanibalami. Jak dojrzeje i nabierze wagi, zupełnie zmienia sposób bycia i nie wspina się już na drzewa.

Wcześniej lansowano pogląd, że ślina smoków z Komodo zawiera truciznę, ale niedawno odkryto, że warany te mają gruczoły jadowe…

– …a poza tym ich wydzieliny zawierają śmiertelnie niebezpieczny koktajl bakteryjny.

Jesień jest piękna i dobra do fotografowania zwierząt. A co nowego może trafić do obiektywu we wrocławskim zoo?

– Przyjechały nowe kozy bezoarowe, jest nowa samica bantenga z Berlina i nowe gibony białopoliczkowe, najwspanialsi akrobaci. A ponadto urodziły się jeże uszate. Nowości u nas nigdy nie brakuje.

Zoo we Wrocławiu żyje dwutorowo. Jedno życie to normalna działalność wystawiennicza i edukacyjna, drugie to budowa afrykarium.

– Generalnie trzymamy się terminów budowlanych, a teraz zwozimy elementy systemu podtrzymywania życia, filtry, ozonizatory itp. Dotarły do nas 24 główne zbiorniki filtracyjne, a w sumie będzie ich 52 – i to jest więcej niż ma wrocławska stacja uzdatniania wody. Betonowanie jest już ukończone i szybko posuwają się prace związane z wystrojem – na przykład budowa skał. W wielu miejscach rozpoczęliśmy już roboty wykończeniowe, a wentylacja zmontowana jest w 70 procentach. Od 19 listopada budynek będzie już ogrzewany i będzie można pracować wewnątrz obiektu. 12 listopada o godzinie dziesiątej zaprosimy do nas dziennikarzy, aby pochwalić się postępem prac.

Corocznie wrocławskie zoo odwiedza ponad 500 tysięcy osób, a ile zwiedzających będzie po zbudowaniu największego w Europie afrykarium?

– Szacujemy, że około miliona rocznie i z pewnością inwestycja ta zmieni pozycję Wrocławia na mapie atrakcji turystycznych Europy. Pod tym względem będzie to inne miasto.

Rozmawiał Sławomir Grymin

Fot. Sławomir Grymin