piątek, 26 kwietniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Starostwo Powiatowe w Kłodzku: Szanse na rozwój

Rozmowa ze starostą kłodzkim Maciejem Awiżeniem

– Szybkimi krokami zbliża się połowa roku 2013 – trudnego roku, w którym spowolnienie gospodarcze widać jak na dłoni. Wystarczy powiedzieć, że PKB nie sięga przewidywanych wielkości, a gminy to naczynia połączone z rządem i zależne od funkcjonowania państwa. Nie jest łatwo, prawda? A może pan wyprowadzi mnie z tego pesymistycznego nastroju?

– Ja – jak zawsze! – jestem optymistą! Chociaż nie jest to łatwe, gdy spojrzeć na dane dotyczące bezrobocia. Komunikacyjnie jesteśmy miejscem nader trudnym, daleko od nas do aglomeracji, dojazd jest tu bardzo ciężki. To wszystko razem powoduje, że są kłopoty.

– Ale to z drugiej strony jeden z najpiękniejszych regionów w Polsce! Woda czysta, trawa zielona, zabytki.

– Dzięki tym walorom nasza oferta turystyczna jest bardzo ciekawa, ale jeśli w cięższych czasach ludzie zaczynają oszczędzać, najpierw oszczędzają właśnie na wydatkach na rozrywkę czy turystykę. Na szczęście nie do końca to odczuwamy: zainteresowanie naszym regionem w sezonie zimowym było bardzo duże! A zima była długa, śnieg leży jeszcze teraz, choć o nartach już mowy być nie może… Drugi plus to to, że ziemia kłodzka zyskała nowego inwestora: urząd marszałkowski, który otrzymał uzdrowisko Lądek-Długopole. Liczę na to, że będzie to kolejny impuls do rozwoju uzdrowiska i dróg, które do niego prowadzą.

– Drogi w powiecie to pewnie coś, co spędza panu sen z powiek…

– Rzeczywiście, ale w strategii województwa jesteśmy dobrze umiejscowieni i walczymy o Zintegrowane Inwestycje Terytorialne, czyli taki mały Regionalny Program Operacyjny. ZIT to coś, co jeszcze formalnie nie zaistniało, nie ma wszystkich rozporządzeń, ale ze strategii województwa wynika, że urząd marszałkowski widzi sens podzielenia się częścią władzy i pieniędzy z regionami oddalonymi od aglomeracji wrocławskiej. Decyzje co prawda jeszcze nie zapadły, ale można wyciągać takie wnioski i z dotychczasowych rozmów, i ze wspomnianej strategii.

– Marszałek Jurkowlaniec wielokrotnie podkreślał, że turystyka to jego oczko w głowie.

– Województwo dolnośląskie ściąga inwestorów między innymi dynamiką swojego rozwoju. W pierwszej kolejności w grę wchodziła aglomeracja wrocławska i Legnicko-Głogowski Okręg Miedziowy. Oba te miejsca doszły już jednak do pułapu, w którym dalszy rozwój wymaga wielkiego wysiłku.

– Może teraz czas na Kotlinę Kłodzką?

– Jak wspominałem, mamy duże bezrobocie – 28 procent. I jest to wielki problem, ale w kontekście rozwoju może być też atutem: tu są ludzie, którzy mogą i chcą pracować! A we Wrocławiu czy w jego okolicach już chętnych do pracy nie ma… U nas zaś powstanie zakładów spowoduje natychmiastowy wzrost gospodarczy i natychmiastowy oczywiście spadek bezrobocia. To są więc inwestycje, które się opłacają. Jeśli urząd marszałkowski pomyśli w ten sposób – a wszystko na to wskazuje – to podzieli się RPO, a my wiemy, gdzie i w jaki sposób inwestować. Nasz region jest wymieniany w strategii województwa trzykrotnie, w różnych kontekstach – jako transgraniczny, jako turystyczny i jako region szczególnego zainteresowania. To trzy powody, aby wprowadzić proponowany przez urząd podział władzy i środków.

– A co z drogą S8?

– Wciąż wskazujemy na to, że jesteśmy wykluczeni komunikacyjnie – zdecydowanie łatwiej nam dojechać do stolicy Czech niż do stolicy Polski czy nawet do stolicy Dolnego Śląska. W dzień, nie wyprzedzając „na wariata” tirów, których jest u nas mnóstwo z przejścia S8 przez Kudowę – Nachod, jedziemy do Wrocławia przez 1,5-2 godziny! Mam wrażenie, że po zatwierdzeniu środków budżetu marszałkowskiego na poszukiwanie korytarzowe nowej „ósemki” będzie nam dużo łatwiej zdobyć te pieniądze czy to od ministerstwa, czy od GDDKiA. Bez tego nasz rozwój jest niemożliwy! Jeśli dojdzie do tego szybka kolej – do Międzylesia i dalej, na Pragę itd. – to także nam pomoże rozwinąć region. To, co możemy zrobić tutaj – zrobimy! Przedsiębiorcy świetnie już funkcjonują, mamy pensjonaty, mamy nowość – DPS-y, czyli domy pomocy społecznej. Nie mają jeszcze odpowiedniej nazwy, ale to dzisiaj są często prywatne domy, w których naprawdę można spokojnie spędzać starość. Mamy już kolejne zgłoszenie budowy takiego ośrodka dla Polaków, Austriaków i Niemców. Ci ludzie chcą sobie spokojnie wypoczywać z dala od wielkich miast. Nikt ich nie zamyka! Mają swoje mieszkania, samochody i całodobową opiekę.

– Naprawdę macie tu wiele wspaniałych miejsc! I wiele planów, wiele marzeń, które się w plany, a potem w rzeczywistość, zamieniają… Dlatego warto apelować: przyjeżdżajmy do Kotliny Kłodzkiej! Jest tu pięknie, spokojnie i bardzo przyjaźnie!

Rozmawiał Sławomir Grymin (TS)

Tekst ukazał się w „Gminie Polskiej” nr 1/2013