piątek, 29 marcaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Żórawina: „Śleszowiankom” stuknął roczek

W marcu panie ze Starego Śleszowa obchodzić będą pierwsze urodziny działającego tam Koła Gospodyń Wiejskich. Czy będzie tort i gratulacje? Być może. Bo co prawda 12 miesięcy to niewiele, ale okazuje się, że wystarczająco długo, by pokazać, że chcieć to móc.

„Śleszowianki”

Roczek to rzeczywiście niewiele, jeśli przyjrzymy się historii organizacji kobiecych na wsi. W marcu, kiedy to Koło Gospodyń Wiejskich „Śleszowianki” świętować będzie swoje pierwsze urodziny, miną dokładnie 154 lata od chwili, kiedy na ziemiach polskich powstała pierwsza organizacja zrzeszająca gospodynie. Dość długo panie występowały pod nazwą Towarzystw Gospodyń, bo taką właśnie nazwę przyjęła pierwsza organizacja kobieca, która powstała w marcu 1866 roku w Piasecznie. Dopiero pół wieku później, w 1918 roku, organizacje kobiet wiejskich w Polsce przyjęły wspólną nazwę i znane są do dzisiaj jako Koła Gospodyń Wiejskich.

Szacunek i zaufanie

W materiałach, jakie ukazały się trzy lata temu z okazji 100-lecia działalności Kół Gospodyń Wiejskich, można przeczytać, że organizacje te miały często elitarny charakter, a prowadzona działalność była powszechnie uznawana i ceniona. Nie dziwi zatem, że kierowały nią osoby cieszące się powszechnym szacunkiem i zaufaniem. Już wówczas panie organizowały szkolenia, pokazy i kursy o różnorodnej tematyce, m. in.: pieczenia i gotowania, przetwórstwa mięsa i owoców, hodowli drobiu, warzywnictwa, higieny i racjonalnego odżywiania, kroju i szycia, czy znaczenia kobiet w życiu społecznym. Organizowano potańcówki i konkursy. Kwitło życie towarzyskie i społeczne, a członkinie spotykały się na wieczorkach rozrywkowych, co miało wielkie znaczenie dla ducha przy braku telewizji i powszechności programów rozrywkowych.

Wiejska reaktywacja

Dzisiaj jest telewizja i szereg innych atrakcji, a jednak znawcy tematu zauważają, że od około dziesięciu lat obserwowana jest masowa reaktywacja kół gospodyń. Stary Śleszów jest tego najlepszym przykładem.

– Ludzie chcą się spotykać, razem coś robić. W wielu osobach są naprawdę duże pokłady chęci i pomysłów. Potrzebny jest tylko mechanizm, który pozwoli je uwolnić. Na pewno koła gospodyń są jednym z takich rozwiązań – mówi Ewa Franczak, zastępca przewodniczącej KGW „Śleszowianki” i jednocześnie sołtys Starego Śleszowa.

– Spotkałyśmy się zimą ubiegłego roku i zdecydowałyśmy o powołaniu koła gospodyń u nas. Na pewno zmobilizowało nas do tego wejście w życie nowej ustawy, która umożliwia prowadzenie działalności zarobkowej oraz występowanie o dotacje kobiecym organizacjom działającym na wsi. Dowiedziałyśmy się o tym od Jana Żukowskiego, wójta Żórawiny. Szczegóły przekazali nam też gminni radni – uzupełnia Joanna Damasiewicz, założycielka oraz przewodnicząca koła w Starym Śleszowie.

Nowe rozwiązania prawne sprzyjające rozwojowi działalności kół gospodyń sprawiły, że w gminie Żórawina powstały w sumie trzy koła.

– Na razie mobilizujemy się u nas, ale wierzę, że już w niedalekiej przyszłości od czasu do czasu będziemy działać wspólnie. W końcu chodzi o integrację naszej małej ojczyzny. A jest nią nie tylko Stary Śleszów, ale cała gmina – dodaje Ewa Franczak.

A panowie? Muszą poczekać

Wcześniej koła gospodyń wiejskich nie było w Starym Śleszowie. Kiedy jeszcze w latach siedemdziesiątych powstała świetlica wiejska, istniało kółko rolnicze i tam jakaś działalność była prowadzona. Były też próby zorganizowania koła gospodyń, ale jakoś to wtedy nie wypaliło. Oczywiście nie było tak, że nic się nie działo. Zresztą świetlica wiejska została wybudowana w dużej mierze dzięki wysiłkowi mieszkańców, wtedy mówiło się o tzw. czynach społecznych. I budynek znakomicie służy do dzisiaj. Oczywiście po drodze wymagał modernizacji i remontów… Zresztą jeżeli o te modernizacje chodzi, to „Śleszowianki” mają tutaj swój udział. Na razie nowego oblicza nabrała kuchnia, do której trafił m.in. nowoczesny piec konwekcyjno-parowy (znakomity do pieczenia pasztetów, a i schabowe nabierają w nim dodatkowej „mocy”). Panie zaznaczają, że to dzięki finansowej pomocy gminy. Bo pieniądze od samorządu uzupełniają dotację z budżetu państwa oraz środki finansowe pochodzące ze składek członkowskich i te zarobione podczas pikników i festynów.

– Założyłyśmy koło w jedenaście osób, czyli tyle ile potrzeba było z prawnego punktu widzenia. W tej chwili jest ponad dwadzieścia dziewczyn. Kolejne pojawią się wkrótce – mówi Joanna Damasiewicz.

– A panowie?

– Staramy się nie dopisywać panów, chociaż są chętni. Póki co mają taki nieformalny status członków honorowych. Na pewno nam pomagają w wielu sprawach. I musimy szczerze przyznać, że bez nich chwilami byłoby trudno. Na pewno dobrze się uzupełniamy. Oni nas wspierają. Z formalnego punktu widzenia jest możliwość wciągnięcia do koła panów, ale na razie uznałyśmy, że muszą na to zapracować. Jak jest piękna perspektywa członkostwa w naszym kole, to na pewno więcej będą z siebie dawać – dodaje Joanna Damasiewicz.

Pasztet i granola

„Śleszowianki” działają dopiero od roku, ale na swoim koncie mają już trochę sukcesów, w tym między innymi drugie miejsce w konkursie „Kulinarny Powiat Wrocławski”. Konkurs był organizowany we wrześniu przez Starostwo Powiatowe we Wrocławiu. Wcześniej odbyła się babska burza mózgów, podczas której uzgodniono wyjątkowe menu. Wójt Jan Żukowski podsunął pomysł, by w serwowanych potrawach pojawiła się żurawina. No bo skoro gmina Żórawina, to bez żurawiny jakoś nie tak. I tym sposobem panie z koła upiekły pasztet z królika z żurawiną (tradycyjny przepis pochodził z XIX wieku i został przekazany przez babcię jednej z gospodyń wiejskich). Drugim serwowanym daniem była granola z mascarpone, z żurawiną. Oczywiście granola była samodzielnie robiona z dodatkiem miejscowego miodu i orzechów.

Kulinarnie panie pokazały co potrafią również na corocznym pikniku rodzinnym. Organizowały też mikołajki dla dzieci, andrzejki, sylwestra. Przygotowywały oprawę odpustu w miejscowej parafii pw. św. Jana Pawła II, którą odwiedził arcybiskup metropolita wrocławski Józef Kupny. Latem wsparły pobyt grupy 21 dzieci ze szkół obwodu żytomierskiego na Ukrainie, organizując występy artystyczne i dyskotekę z dziećmi ze Starego Śleszowa. Jeszcze w tym miesiącu odbędzie się też karnawałowy bal przebierańców dla dzieci. Będzie animator. Nie zabraknie niespodzianek.

Po roku działalności panie z KGW „Śleszowianki” mają już własne urządzenia do robienia waty cukrowej, popcornu, „kręconych” ziemniaków… Tym sposobem na plenerowych imprezach bez zostawiania pieniędzy u innych mogą serwować małe co nieco. Dzięki wsparciu córki Ewy Franczak, która stworzyła profesjonalne logo, mogą występować w firmowych koszulkach i kolorowych fartuszkach. Nie brakuje też oczywiście planów na przyszłość. I wiary, że można. – Bo jak są chęci, to naprawdę dużo można – twierdzą „Śleszowianki”.

Tomasz Miarecki