Rozmowa z RADOSŁAWEM RATAJSZCZAKIEM, prezesem zarządu ZOO Wrocław sp. z o.o.
– Świętujemy skromnie setne wydanie naszego miesięcznika „Gmina Polska. Krajowy Przegląd Samorządowy” i zapewne pamięta pan, iż byliśmy pierwszą redakcją, która tak naprawdę zainteresowała się wrocławskim ogrodem zoologicznym. Od samego początku – kiedy został pan dyrektorem, a później prezesem tej placówki – współpracowaliśmy z wami, dostrzegając wielką moc ogrodu m.in. na polu edukacyjnym, turystycznym i promocyjnym. Dopiero po nas przyszły inne media.
– Zgadza się, nie liczyłem wprawdzie i nie wiem, czy jest to setny wywiad, którego panu udzielam, ale cenię sobie bardzo współpracę z państwa magazynem. Jest to medium bardzo obiektywne i wyważone, a do tego dobrze przygotowane do każdego wywiadu, i rzeczywiście jest przyjemnością rozmawiać z przedstawicielami państwa redakcji. Tym bardziej, że „Gmina Polska” nie szuka sensacji, lecz stara się dotrzeć do głębszych warstw.
– Nigdy też nie rozmawialiśmy z panem o polityce, tylko o zoo, gatunkach zwierząt w nim żyjących i waszych inwestycjach. Zapewne też pamięta pan, jak nasza redaktorka naczelna Anita Tyszkowska wymyśliła akcję „Gmino, przytul żyrafę”, która później przerodziła się w „Gmino, przytul okapi”, dzięki której samorządy brały pod swoją opiekę niektóre zwierzęta, a w zamian za to ogród promował te gminy.
– Ogród zoologiczny we Wrocławiu jest właśnie taką instytucją promieniującą na cały świat. Jest znany, doceniany i lubiany wszędzie, a to jest wielkie osiągnięcie całej naszej bardzo fachowej załogi i świadczą o tym efekty hodowlane, które w tym roku były wyjątkowo dobre. Chcę także podkreślić, iż jesteśmy najlepiej ocenianą atrakcją turystyczną w kraju i pod względem frekwencji lokujemy się na pierwszym miejscu.
– Nie wiem, czy pan o tym wie, ale przez wiele lat współpracy z zoo wysyłaliśmy naszą gazetę także do sporej liczby ośrodków polonijnych nie tylko w Europie, ale również w USA, Ameryce Południowej, Afryce i Azji – magazyn docierał nawet do Polonusów na japońskiej Okinawie.
– Gazeta docierała na Okinawę, a z kolei tunel w Afrykarium pochodzi właśnie z Okinawy.
– Jest prawdopodobne, iż wśród Polonusów odwiedzających zoo we Wrocławiu byli także ci, do których nasz magazyn wcześniej dotarł.
– Oczywiście, że jest to prawdopodobne, a w jeszcze normalnym roku 2019 odwiedzili nas goście z 76 krajów…
– …nawet z Kiribati!
– Ale również byli to przedstawiciele takich państw-gigantów jak Lichtenstein, Andora i Watykan, skąd przyjechały 54 osoby.
– Kończy się lato, w którym po pandemii nadrobiliście część finansowych strat.
– Tegoroczne lipiec i sierpień były pod względem finansowym najlepszymi miesiącami w historii wrocławskiego zoo, bowiem w tym czasie odwiedziło nas łącznie 600 tys. osób. Ubiegły rok i pierwsze miesiące tego roku były trudne, ale udało nam się przetrwać bez zaangażowania środków miejskich. Utrzymujemy się z własnych zarobionych pieniędzy, nie przejadamy środków finansowych, tylko w miarę możliwości inwestujemy. Zakończyliśmy m.in. wewnętrzną modernizacje ptaszarni, a wczoraj rozpoczęliśmy budowę wolier zewnętrznych, które będą gotowe w marcu. Wtedy cały obiekt będzie już gotowy i to wielka radość. Nie wiemy, co będzie dalej, nadal obowiązuje kurs oszczędnościowy, ponieważ lepiej, aby być zabezpieczonym. A zoo musi żyć, bo żyć musi, nie możemy go wyłączyć – takiego wyłącznika do tej pory nie znaleźliśmy ani na słoniu, ani na manacie. Nie wygonimy zwierząt do okolicznych lasów i nie można ich żywić starym chlebem, bo to je zabije! Musimy starać się działać normalnie bez względu na to, czy jest pandemia, czy też jej nie ma. Krótko mówiąc, w przyszłość patrzymy z wielkim optymizmem.
– Zatem jak zawsze zapraszamy do wrocławskiego ogrodu zoologicznego – największej atrakcji turystycznej w Polsce.
– Oczywiście wszystkich serdecznie zapraszam.
Rozmawiał Sławomir Grymin