sobota, 20 kwietniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Ziębice: Trzeba jechać dalej

Rozmowa z dr. Antonim Herbowskim, burmistrzem Ziębic

Przed panem sesja absolutoryjna i uzyska pan poparcie radnych…

– …albo nie uzyskam.

Przecież w Ziębicach publiczne pieniądze wydawane są dobrze, gmina do tej pory pozyskała niemałe zewnętrze środki finansowe, zatem radni – którzy dobrze wiedzą o tych wszystkich pozytywach – na pewno zagłosują za udzieleniem panu absolutorium.

– Sprawozdanie roczne z wykonania budżetu roku 2013 pokazuje, że budżet został wykonany na najwyższym, perfekcyjnym poziomie, bliskim ideałowi, czyli stu procent. Oczywiście jestem z tego bardzo zadowolony, natomiast radni zajęli się w komisjach dyskusją dotyczącą wykonania budżetu roku 2013. Jest pewna zmiana w modus operandi radnych, bowiem w zeszłym roku rada zupełnie nie dyskutowała, tylko od razu zdecydowała, iż nie udzieli burmistrzowi absolutorium.

Może tak się stało, bo brakowało właśnie konstruktywnej dyskusji, a teraz po rozmowach i wnikliwej analizie będzie inaczej i normalniej.

– Cóż, radni wtedy nie dyskutowali i nie udzielili mi absolutorium i Kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej we Wrocławiu stwierdziło, że nie udzielono burmistrzowi Ziębic absolutorium ze względu pozamerytorycznych, które nazwano politycznymi. Wykazano brak dyskusji nad budżetem, jego wykonaniem itd. To skutkowało unieważnieniem uchwały nieprzyznającej burmistrzowi absolutorium.

Teraz może będzie inaczej, bo jest przecież nadzieja, iż ziębiccy radni dojdą do wniosku, że nie ma sensu uprawiać w gminie polityki, tylko trzeba wspólnie pracować dla dobra całej lokalnej społeczności.

– Sądzę jednak, że radni dyskutują po to, aby nie spotkał ich ponownie zarzut, że nie dyskutowali. A co do tego, czy rada udzieli mi absolutorium, czy też nie, to wkrótce zobaczymy i pan redaktor musiał się też chyba już przyzwyczaić, że Rada Miejska w Ziębicach jest czasami trudno przewidywalna.

Jakoś bardzo pesymistycznie podchodzi pan do całej sprawy, więc muszę panu powiedzieć, że w Obornikach Śląskich radni obniżyli burmistrzowi uposażenie, a niedawno apanaże mu przywrócono. Może po prostu poszli po rozum do głowy, że nie wolno tak upokarzać dobrze
i ci
ężko pracującego człowieka. Krótko mówiąc, radni też – jak widać – zmieniają zdanie i może też tak będzie w Ziębicach.

– Słyszałem o tym fakcie. Postaram się umożliwić radnym przeczytanie tego wydania „Gminy Polskiej”, gdzie jest artykuł o Obornikach, aby nasi radni zobaczyli, że można zmienić zdanie i przyznać się do braku racji. Zresztą w ubiegłym roku mnie też obniżono pobory, chociaż wydaje mi się, że mniej i gorzej nie pracuję, a może nawet więcej i lepiej. Oceniam, że radni obniżyli mi pensję z powodów pozamerytorycznych, więc może teraz – wzorem Obornik Śląskich – Rada Miejska w Ziębicach przywróci mi wcześniejszą pensję.

Wydaje mi się, że ten pomysł nie jest dobry, bowiem biorąc pod uwagę dobro ziębickiej społeczności, jeśli pan za mniejsze pieniądze pracuje lepiej, to może w ogóle nie powinien pan zarabiać. Wtedy pańska robota będzie wprost idealna – zero wypłat i wielkie osiągnięcia w zarządzaniu gminą.

– W logice formalnej nazywa się to chyba redukcją do absurdu i, idąc pańskim tokiem rozumowania, chyba do takiego absurdu moglibyśmy dojść.

Odejdźmy więc od absurdów i porozmawiajmy o Dolnośląskiej Inicjatywie Samorządowej.

– Część naszej rady miejskiej uważa, że uczestnictwo w DIS nic nam nie daje. Uznała, że nasze wysypisko odpadów komunalnych jest zrekultywowane w 70 procentach i rada jest niechętna temu, co się na tym składowisku dzieje.

Ale dlaczego?

– Radni twierdzą, że jeśli jest tak, jak mówią niektórzy pracownicy Zakładu Usług Komunalnych, to składowisko jest w 70 procentach zrekultywowane, a pieniądze na rekultywację mogą zostać wykorzystane niezgodnie z ich przeznaczeniem i burmistrz mógłby w tym mieć jakiś swój negatywny udział. Nie jest to zgodne z prawdą. Całe zadanie rekultywacyjne opiewa na 6,5 mln zł, do tej pory wydaliśmy około 460 tys. zł, a inwestycja dalej będzie realizowana. Poza tym studium wykonalności i kontrola przeprowadzona na wysypisku przez DIS wskazały, jakie kwoty będą potrzebne do zrealizowania tego zadania. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej określił jego wysokość na ponad 30 mln zł, z czego Ziębice dostaną na swoją inwestycję 5,5 mln zł dotacji, a milion złotych wydamy ze swoich środków.

Czyli się opłaca…

– Najlepiej mówią o tym kwoty.

ł roku samorządowej pracy już za wami.

– Ten rok jest bardzo trudny, ale jestem zadowolony z tego, że udało się nam nie tylko wykonać to, co zamierzaliśmy, ale poprawić także budżet, zmniejszając w znacznym stopniu deficyt. Jeszcze parę lat temu deficyt naszej gminy wynosił 5 lub 6 mln zł, a teraz wynosi 330 tys. zł.

Jak to zrobiliście?

– Jak nas uczył Balcerowicz, trzeba zaciskać pasa i trzymać się dyscypliny finansowej. Trochę też nam się poszczęściło – taniej rozstrzygnęliśmy liczne przetargi, staramy się także o inne źródła finansowania i sprzedajemy mienie komunalne. Ponadto zrezygnowaliśmy z pewnych ambitnych planów, które porzuciliśmy lub odłożyliśmy na przyszłość. Podam tylko jeden przykład. Kupiliśmy od powiatu budynek po liceum ogólnokształcącym i mamy teraz piękny – wymagający przeróbek – obiekt. Dano nam do tego za darmo salę gimnastyczną do remontu. Mieliśmy modernizować budynek szkoły i remontować salę, ale odłożyliśmy to zadanie, które po prostu musi poczekać. Ponadto z prawdziwym żalem musieliśmy zaniechać dalszej kanalizacji gminy i, niestety, trzy ostatnie wsie muszą na wodę poczekać. Na razie nam się to nie udało, ale jesteśmy zdeterminowani, aby tę wodę doprowadzić.

Za sześć lat nie będzie już wielkich unijnych środków dla Polski i trzeba teraz dobrze wykorzystać okres programowania unijnego 2014-2020.

– Mamy przecież rynek do rewitalizacji i jeszcze całkiem sporo ciekawych i kosztochłonnych zadań.

A co z programem wyborczym na listopad?

– Już jest napisany. Jest to program zwięzły, skromny, ale realistyczny. A najważniejsza w nim maksyma to starożytna myśl: „Jak coś idzie dobrze, to nie poprawiaj”.

Nie wiem, czy życzyć panu wygranej w wyborach, bowiem z tak trudną radą niełatwo jest pracować.

– A ja uważam, że nawet z patykiem w szprychach trzeba jechać dalej, bo nie można się poddawać i podkulać ogona.

Sławomir Grymin