„Słownik języka polskiego” hasło „zakręcony” wyjaśnia jako „mający spiralny lub półkolisty kształt”, „roztargniony” lub „szalony i niesamowity”. Tytuł tego tekstu odnosi się do ostatniego ze znaczeń.
Lato we wrocławskim Muzeum Narodowym jest bowiem na swój sposób szalone. Nie ma tu rozleniwienia. Wakacje są czasem bardzo aktywnym. Warto zaznaczyć też, że ta aktywność nie ogranicza się jedynie do murów muzealnych gmachów. I choć jest ich sporo (Gmach Główny Muzeum Narodowego, Muzeum Panorama Racławicka, Muzeum Etnograficzne i Muzeum Sztuki Współczesnej. Pawilon Czterech Kopuł), to wrocławskich muzealników możemy spotkać także w wielu innych miejscach.
Przedstawiciele Muzeum Narodowego we Wrocławiu gościli m.in. na Slot Art Festivalu w Lubiążu. Jego uczestnicy mieli okazję posłuchać opowieści o Michaelu Willmannie. Piotr Oszczanowski, dyrektor MN, opowiadał m.in. o słynnym cyklu „męczeństwa apostołów” i wystawie „Ja tu jeszcze powrócę. Willmann”. Było też specjalne stoisko wrocławskiej placówki, które cieszyło się sporym zainteresowaniem.
Wrocławscy muzealnicy pojawili się też w warszawskiej Kordegardzie. Tam bowiem pokazywane są odzyskane przez resort kultury obrazy Jacoba Jordaensa, Abrahama Bloemaerta, Lizinki de Mirbel, Roberta Śliwińskiego, Gotthardta Kuehla, Karla Kaysera-Eichberga… Wszystkie to dzieła, które zaginęły podczas II wojny światowej.
Po raz kolejny Wrocław zawitał również w Książu. W ramach zainicjowanej w 2015 roku wystawy „Metamorfozy Zamku Książ” tym razem udostępniono zwiedzającym salę Jana Henryka na trzecim piętrze zamku. Można tam obejrzeć kabinet – sekretarzyk z połowy XVIII wieku, bufet z 1681 roku, stół i cztery zydle z XVII wieku, a także trzy szable kawaleryjskie z XIX wieku.
Oczywiście i we Wrocławiu sporo się dzieje. W pierwszych dniach lipca w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego otwarta została wystawa „Żelazny świat”. To przykład, jak rzemiosło może być sztuką. I to jaką. Kolejna wartość tej ekspozycji, po mistrzowsku przygotowanej przez kuratora Tadeusza Fercowicza, to artefakty, które możemy obejrzeć. Bardzo rzadko mamy bowiem okazję do poznania tajemnic zamków, skrzyń zamykanych na rygle, kłódek, okuć… W jednym spotykają się tutaj piękno, myśl techniczna, użyteczność pokazywanych przedmiotów. Ta wystawa to pochwała rzemiosła artystycznego i podziw dla talentu kowali, metaloplastyków, odlewników…
Jeszcze do połowy sierpnia w Muzeum Etnograficznym jest prezentowana znakomita wystawa Piotra Rogalińskiego „Nie-zabawki”. Pisaliśmy o niej już kilkakrotnie. Dzisiaj więc krótko: tego nie można przegapić. Podobnie zresztą jak monumentalnej ekspozycji Magdaleny Abakanowicz w Pawilonie Czterech Kopuł (będzie pokazywana do 28 sierpnia). Ta wystawa może niczym nie zaskakuje, ale robi wrażenie swoją wielkością. Abakanowicz zwielokrotniona. Wykorzystajmy okazję, by się z nią zapoznać.
Tomasz Miarecki