Rozmowa z dr inż. Ewą Mańkowską, wicemarszałkiem województwa dolnośląskiego
– Przez jakiś czas broniła się pani przed wstąpieniem do PSL, choć w ostatnich latach dolnośląscy ludowcy bardzo często w trudnych momentach stawiali właśnie na panią – i wyglądało to trochę jak w piosence Krystyny Prońko „Jesteś lekiem na całe zło”.
– Oczywiście nie tylko dlatego zdecydowałam się na wstąpienie do PSL, ale miałam dość utyskiwania niektórych kolegów, „że co to za wystawianie bezpartyjnej na pierwszych miejscach na listach wyborczych”. Ale wczoraj sobie wymyśliłam, że najlepiej gdybym mogła zapisać się od razu do czterech najbardziej znaczących polskich partii. Z każdej z tych partii odpowiada mi jakaś część ideologiczno-statutowa, a razem stanowiłoby to prawie ideał. W każdej partii coś mi się podoba – i ze strony PO, i PiS, także SLD, i oczywiście PSL.
– Ale jest pani dzisiaj wicemarszałkiem dolnośląskim z rekomendacji ludowców i odpowiada pani m.in. za obszary wiejskie i zasoby naturalne. Czy oswoiła się pani z nową funkcją?
– Na szczęście te zagadnienia są bliskie moim wieloletnim zainteresowaniom i wykonywanej wcześniej pracy – byłam przecież kilkanaście lat dyrektorem Dolnośląskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego we Wrocławiu i prezesowałam we wrocławskim Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Oczywiście, cieszę się z nowych wyzwań i doceniam, że to mnie powierzono tak zaszczytne stanowisko, a z drugiej strony czuję ogromne zobowiązanie w stosunku do wyborców, którzy tak wiele oddali na mnie głosów. Myślę także, że zatoczyłam swoisty krąg i wróciłam wreszcie na swoje obszary. Mam teraz do czynienia z tematyką naprawdę mi bliską, na której – bez fałszywej skromności – znam się całkiem nieźle. Poza tym weszłam w ciepłe buty moich pracowników, z którymi wcześniej miałam przyjemność pracować i spotykać w różnych gremiach i cieszę się, że dalej mogę z nimi współpracować.
– Została pani wicemarszałkiem dolnośląskim w okresie niezmiernie ważnym, także z powodu rozpoczynającego się nowego programowania unijnego 2014-2020. Jest tajemnicą poliszynela, że będą to ostatnie tak znaczne unijne granty dla Polski.
– Rzeczywiście, później to mamy dopłacać do unijnej kasy, ale teraz boję się, aby – kolokwialnie mówiąc – nie było zbyt dużego parcia aglomeracyjnego na pozyskiwanie tych pieniędzy. Jeśli Dolny Śląsk ma rozwijać się w sposób zrównoważony, to dobrze pamiętajmy o tym, iż 30 procent regionu jest zurbanizowane, ale jego 70 procent to obszary wiejskie. Oczywiście, dobrze zdaję sobie sprawę ze znaczenia dla regionu Wrocławia, Wałbrzycha, Jeleniej Góry i Legnicy, są to lokomotywy gospodarczo-społeczne naszego województwa, ale nie należy zapominać o obszarach wiejskich, których nie wolno marginalizować i traktować po macoszemu! Na pewno wieś ma przed sobą ważne zadanie, które będzie decydować o dobrym rozwoju Dolnego Śląska.
– Jeśli nie będziemy inwestować w obszary wiejskie, to poziom życia ich mieszkańców będzie niewystarczający…
– …co spowoduje także odpływ ludzi z tych obszarów, którzy w większych miastach zaczną szukać miejsc pracy i wieś będzie się wyludniać. Zatem trzeba tworzyć takie warunki, aby w sektorze rolnym satysfakcja z pracy była na odpowiednim poziomie i żeby ludzie chcieli na wsi po prostu zostawać.
– To trudne zadanie…
– Lecz dywersyfikacja dochodów na obszarach wiejskich postępuje. Nie mamy, jak przed laty, do czynienia jedynie z rolnikami, którzy mają np. tylko krowy i ziemię, ale ludzie żyjący na wsi często mają różne inne zawody i spotykamy się z innymi rodzajami aktywności. Na takie właśnie działania są środki finansowe i po to m.in. jest Program Rozwoju Obszarów Wiejskich. Jesteśmy dzisiaj przerażeni, bo podział pieniędzy na przyszły PROW poszedł nie po linii obszarów wiejskich, ale po linii miast.
– Dlaczego?
– Ponieważ skorzystano ze wskaźnika dotyczącego dochodów na każdego mieszkańca województwa. Dlatego najwięcej skorzystają duże aglomeracje, w których mieszka 70 procent mieszkańców regionu. Spróbujemy zrobić wszystko, aby także wieś była odpowiednim beneficjentem nowego programowania, ale przyszłość pokaże, czy to się uda.
– Różne krążą wieści o wielkości unijnych środków…
– I lepiej na razie pozostać na tym krążeniu, aby nie podawać nieprawdziwych kwot. Nie wiemy na przykład, ile dostaniemy z PROW, a z drugiej strony rozliczamy jeszcze poprzedni okres programowania 2007-2013. Wnioski o płatność składane są do 30 czerwca i środki wypłacane będą do końca tego roku.
– A mniejsze programy, na przykład Odnowa Wsi?
– Trochę środków na to wywalczyliśmy, ale trzeba zdać sobie sprawę z tego, że województwo dolnośląskie jest w niekorzystnej sytuacji budżetowej. Dotknęło nas „janosikowe”, zatem jesteśmy za dobrzy i było nawet zagrożenie, że na małe programy nie będzie pieniędzy. Dziś wiemy, że będą na to środki, także m.in. na drogi gminne i scalanie gruntów.
– Kiedy pierwsze nabory z nowego programowania?
– Jeśli chodzi o PROW, to pod koniec maja uruchomiony zostanie nabór wniosków o wsparcie pomostowe dla lokalnych grup działania.
– A co dla pani będzie najważniejsze w tym roku?
– Wytrzymać to tempo pracy (śmiech). W urzędzie wojewódzkim dba się o bezpieczeństwo, nadzoruje się administrację, pilnuje się przestrzegania prawa, odznacza się i reprezentuje, ale konkretna robota jest w urzędzie marszałkowskim, a ja lubię, jak się coś dzieje. Nigdy nie narzekałam na wykonywaną pracę, lubiłam robotę w WFOŚiGW i miałam nieprawdopodobną frajdę z pomagania samorządom między innymi w sprawach związanych z wodociągowaniem i kanalizacją. Przyznać jednak muszę, że z wielkim sentymentem wspominam czasy swojego zootechnikowania. Stado podstawowe 200 krów i 1000 świń – to jest właśnie to!
Rozmawiał Sławomir Grymin
Ewa Mańkowska – pierwsza wicemarszałek w historii samorządowej Dolnego Śląska – urodziła się w Kielcach. W roku 1969 ukończyła studia zootechniczne w Wyższej Szkole Rolniczej w Krakowie, a magisterium z agrobiznesu uzyskała w roku 1998 na Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie. W roku 1999 została doktorem nauk rolniczych z agronomii na Akademii Rolniczej we Wrocławiu („Doradztwo rolnicze w rozwoju obszarów wiejskich w świetle transformacji ustrojowej i integracji z Unią Europejską”). Była na stażach z doradztwa rolniczego w Niemczech, USA i Holandii.
Pracę zawodową rozpoczęła w roku 1969 w rolniczym rejonowym zakładzie doświadczalnym w Modliszewicach, później przez 20 lat zootechnikiem w Strzelińskim Kombinacie Rolnym, przez 14 lat dyrektorem Dolnośląskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego we Wrocławiu, 7 lat prezesem i wiceprezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu (w latach 1999-2010 była także adiunktem w Katedrze Planowania i Urządzania Terenów Wiejskich na AR we Wrocławiu).
W roku 2012 została wicewojewodą dolnośląskim i wreszcie 15 grudnia 2014 wicemarszałkiem. Od kilku miesięcy jest członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego. Energiczna, konsekwentna, inteligentna, lubiąca ludzi i empatyczna. Nawet najtrudniejsze chwile i dramaty jej nie załamują. Jest sobą i nikogo nie udaje. Prawdziwa dama.