sobota, 15 listopadaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Wisznia Mała: Samorząd to przede wszystkim budowanie przyszłości

Rozmowa z wójtem gminy Wisznia Mała JAKUBEM BRONOWICKIM

Po roku 1990 jedna z ustaw szczególnie się udała i wpłynęła na życie wszystkich Polaków…

– …o czym wiedzą dobrze wszyscy zajmujący się samorządem Dla nas 26 maja 1990 roku – dzień pierwszych wyborów samorządowych – był dniem nader ważnym, a ustawa o samorządzie uchwalona została 8 marca tego roku. Ustawa ta wprowadziła w polskie życie samorząd terytorialny – podzielony potem na samorządy gminny, powiatowy i wojewódzki. Sądzę, że dzisiaj nikt w naszym kraju nie wyobraża sobie Polski bez samorządu terytorialnego, a ustawa niewątpliwie sprawdziła się w codziennym życiu naszego kraju – na poziomie zaskakującym wszystkich. Przez 35 lat uczyniliśmy kosmiczny skok…

– …a ustawa o samorządzie terytorialnym zdecentralizowała władzę w kraju – zmieniając de facto ustrój naszego państwa.

– Tak to się rzeczywiście stało i gdyby teraz ktoś zamierzał zlikwidować samorząd, to natrafiłby na ogromny opór społeczny, dotyczący również samej ustawy o samorządzie terytorialnym – w przeciwieństwie do wielu innych ustaw, które nie cieszą się specjalną popularnością i estymą. Mówię o aktach prawnych dotyczących choćby branży społeczno-zdrowotnej.

Jakub Broniwicki

Ustawa o samorządzie wrosła na dobre w życie Polaków…

– …którzy są świadomi tego, że mają w rękach swój los, tutaj na miejscu – i to naprawdę działa.

Można powiedzieć, że Polska rozwija się i budowana jest w gminach.

– Budowana jest codziennie i są to tysiące mniejszych i większych inwestycji, których nikt inny by nie zrobił. Zarządzanie z Warszawy nie byłoby skuteczne, natomiast powodowałoby chaos i frustrację. W stolicy nie wiedzą przecież, czego najbardziej oczekują mieszkańcy gmin – gdzie trzeba wybudować drogę, kanalizację, oświetlenie czy szkołę.

W samorządach praca wre, lecz samorządowi rząd powinien pomagać – przede wszystkim w sferze finansowej, a z tym jest różnie. Owszem, zmodyfikowano ustawę o finansach samorządu terytorialnego, ale nie ma oczekiwanych zmian dotyczących finansowania oświaty, będącej dalej na barkach gmin.

– Rzeczywiście, zostały zreformowane dochody gmin i powiatów, co poprawiło naszą sytuację dotyczącą finansów bieżących. Chodzi o podatek PIT, o którym nigdy nie wiedzieliśmy tak naprawdę, ile w zasadzie jego jest. Czasami w naszej gminie było go 15 mln zł, czasem 23 mln, a później okazało się, że powinniśmy otrzymywać inne kwoty. Tak było m.in. w latach 2022-2023. Dzisiaj sytuacja bieżących finansów samorządów została unormowana, co wpłynęło na jakąś stabilizację, lecz samorząd to nie tylko codzienność, ale przede wszystkim budowanie przyszłości. Zatem wzbogacanie gmin w odpowiednią infrastrukturę wpływającą na polepszenie jakości życia. To również inwestycje związane z poprawą środowiska, w którym żyjemy.

Gdyby państwo zaczęło utrzymywać oświatę w gminach – a nie tylko dokładać się do tych wydatków – gminy mogłyby rozwijać się szybciej, ponieważ byłoby więcej pieniędzy na inwestycje.

– Można by było także zbudować jakiś program inwestowania w to, co jest najważniejsze dla każdej z gmin. Każda ma przecież problemy do rozwiązania, i to nie tylko związane z oświatą – a sama nie może zgromadzić na to odpowiednich środków finansowych. Dlatego, moim zdaniem, samorządy potrzebują takiego programu wspierającego, dzięki któremu wzrastałby Produkt Krajowy Brutto. Właśnie nasze gminne, samorządowe inwestycje pomagają lokalnym przedsiębiorcom, którzy, realizując je, zatrudniają pracowników oraz produkują niezbędne materiały. Zatem twierdzę, że w każdej części Polski samorząd buduje i poprawia koniunkturę – nie tylko w jakichś sztandarowych, centralnych miejscach, lecz w również w najmniejszych gminach.

Wcześniej był Program Inwestycji Strategicznych Polski Ład. Wprawdzie już nie istnieje, ale wiele gmin czerpało z niego dużo dobrego. To były spore fundusze inwestycyjne, łatwe do pozyskania, a wkłady własne gminy były niewielkie.

– Dzięki temu programowi dużo gmin nadal realizuje inwestycje, bowiem zadań nie sposób było zrealizować w jeden rok. Dobrze by było, gdyby pojawił się podobny projekt i perspektywa dalszego intensywnego inwestowania.

Taką perspektywą miał być Krajowy Plan Odbudowy, ale na razie nie ma w nim zbyt wielu projektów, którymi są zainteresowane samorządy.

– Z KPO dużą część funduszy przeznaczono na zbrojenia i modernizację polskiej armii. Oczywiście jest to potrzebne i nikt rozsądny tego nie neguje, co nie zmienia faktu, że samorządy potrzebują kolejnych środków finansowych, aby rozwijać gminy i podnosić poziom życia ich mieszkańców. To pieniądze także na transformację i unowocześnianie Polski.

Samorządom potrzebna jest przewidywalność i stabilizacja, aby wiedziały na czym – używając kolokwializmu – stoją i czego mogą się spodziewać.

– Gminy to przecież swego rodzaju firmy dysponujące sporymi finansami – właśnie w gminach władze muszą przewidywać i planować kolejne posunięcia związane z realizowaniem budżetu, wykonaniem inwestycji, pozyskiwaniem dodatkowych funduszy. Dobre i stabilne prawo może tylko w tym pomagać. Poza tym potrzebna jest konsekwencja – nie może być też tak, że wchodzi w życie jakiś fajny program, taki jak choćby Polski Ład, a później następuje niczym niezmącona cisza. Ubiegłoroczna powódź była tragedią dla wielu ludzi i samorządów, lecz nie może być przyczynkiem do tego, że rząd robi wszystko tylko w jednym miejscu. Strategia zrównoważonego rozwoju sprawdza się od lat – inne gminy także potrzebują pomocy państwa, innym też trzeba dać szansę, aby mogli się rozwijać.

Problemem jest również wprowadzenie kadencyjności. Sama nazwa „samorząd” wskazuje na to, że ludzie rządzą się sami, sami wybierają swoich przedstawicielami i decydują. Nikt im nic nie narzuca. Właśnie mieszkańcy wiedzą najlepiej, kto dobrze pracuje, kto jest uczciwy, kogo chcą na swego włodarza, kto ma pomysły… Kto jest awanturnikiem, oszustem i pijakiem, a kto się już sprawdził w pracy na rzecz miejscowej społeczności. Ponadto jest to niekonstytucyjne ograniczenie biernego prawa wyborczego…

– …ale w ostatnim czasie przestrzeganie konstytucji traktowane jest z lekceważeniem przez niektórych polityków. Posłowie mogą być wybierani tyle razy, ile dusza zapragnie, a niektórzy dzierżą mandaty nawet przez ponad trzydzieści lat – choć w ich wypadku mamy do czynienia z demokracją pośrednią. A w samorządzie społeczność lokalna sama może zgłosić kandydata na włodarza gminy oraz sama go sobie wybrać.

Jednak było to po prostu zbyt mądre, więc trzeba było włożyć kij w szprychy i naruszyć sprawne funkcjonowanie. Podobno po wyborach prezydenckich sprawa kadencyjności w samorządzie miała powrócić.

– Pewnie wiele spraw czekało na wynik wyborów prezydenckich, ale jak to będzie, to naprawdę wie mało kto. Natomiast jest nadzieja, że sprawa kadencyjności w samorządzie powróci.

Wielu włodarzy gmin nie może podejmować pracy na swoim terenie…

– W zasadzie nikt z nas nie może być zatrudniony i po dwóch kadencjach zostawieni jesteśmy sami sobie. To nie jest fair i nie jest zupełnie normalne, że po dziesięciu latach zarządzania gminami jesteśmy w zasadzie wyrzucani poza nawias społeczeństwa – i to z zakazem podejmowania pracy.

Czyli fajna ustawa o samorządzie mająca jednak mankamenty…

– …a wszystko przez zachowujących się koniunkturalnie polityków, którzy często nie patrzą na to, że ich złe decyzje są fatalne dla lokalnych społeczności.

Rozmawiał Sławomir Grymin