Rozmowa z Jakubem Bronowickim, wójtem gminy Wisznia Mała
– Rozwój osadnictwa jest dla wielu polskich samorządów prawdziwym dobrodziejstwem. Zwiększa się bowiem liczba mieszkańców, lokalne społeczności wzmacniają się pod względem intelektualnym, a nowi obywatele wpłacają podatki do budżetów. Ale z drugiej strony taki boom osadniczy niesie ze sobą niemało problemów, nowych obowiązków oraz wydatków. Gdy ludzie wprowadzają się do swych nowo wybudowanych domów lub mieszkań – i to na nowym obszarze – trzeba budować dla nich np. drogi. A gdy już się zadomowią, to zazwyczaj z dziećmi – lub dzieci pojawiają się po jakimś czasie – i trzeba budować szkoły, przedszkola i żłobki.
– Jest tak, jak pan to zauważył. Z jednej strony rozwój osadnictwa jest dobrodziejstwem dla gminy, ale z drugiej – to także duże wyzwanie. Warto też podkreślić, iż oczekiwania nowych mieszkańców niejednokrotnie znacznie przerastają możliwości gminy w danym okresie. Oczywiście, w jakiejś czasowej perspektywie te wszystkie problemy staramy się rozwiązać i najczęściej je rozwiązujemy.
– Ludzie przeprowadzają się do gminy, co niesie ze sobą niemałe wydatki i chcieliby mieć wszystko od razu, a najlepiej taką infrastrukturę jak w dużym mieście.
– No właśnie tak jest, bowiem z takiego miasta do nas najczęściej przychodzą i oczekują podobnego standardu życia…
– …a to nie tak od razu!
– I dużo drożej, jeśli chodzi o gminę, która musi m.in. uzbrajać nowe tereny we wszystkie niezbędne do życia media. To asfaltowe drogi, elektryczność, wodociągi i kanalizacja.
– Zatem pieniądze i jeszcze raz pieniądze…
– …które tak od razu nie przychodzą do gminy za nowymi mieszkańcami. Trochę czasu upływa, zanim ludzie wybudują swoje domy, gdy zechce im się zameldować na terenie gminy i zdecydować się na wsparcie jej budżetu udziałem w podatku PIT, będącym dzisiaj bardzo istotnym dochodem gminy. Choć nie wiem doprawdy, jak będzie w przyszłości z tym podatkiem, ponieważ w naszym kraju zauważamy ostatnio niemało zmian, a nie wszystkie są usprawiedliwione i dobre. Ale dzisiaj jest to duże źródło dochodu gminy i nieustannie proszę naszych mieszkańców, że jeśli chcą mieszkać w tej gminie i dać jej szansę rozwoju, to niechaj meldują się w niej i pomnażają jej środki finansowe. A z drugiej strony niech mają trochę więcej cierpliwości, bowiem mamy przed sobą bardzo wiele wyzwań, a zrealizowanie tych ambitnych planów spowoduje, że w przyszłości będzie się nam żyło lepiej. Przed nami m.in. rozbudowa szkół.
– Która szkoła znajdzie się teraz na tapecie?
– Rozbudujemy szkołę w stolicy naszej gminy, w Wiszni Małej. Dopóki nie weszła w życie reforma oświaty, obiekt ten spełniał wszystkie wymagane oczekiwania, ale teraz robi się już za ciasny i trzeba realnie myśleć o rozbudowie tej placówki. W pierwszej kolejności zaczniemy od zaplecza sportowego, czyli sali gimnastycznej, co jest teraz największą potrzebą. A krok po kroku i etap po etapie powstanie nowy, pełny kompleks szkolno-sportowy.
– Reasumując: czy włodarze gmin powinni wspierać rozwój osadnictwa, czy też lepiej, aby się nie wychylali, siedzieli gdzieś po kątach, modląc się o to, aby nowi mieszkańcy nie osiedlali się na terenie ich gmin?
– Przedstawia pan ciekawą postawę wójtów i burmistrzów, co to wolą cicho siedzieć, aby ich nikt nie znalazł (śmiech)…
– Jest takie powiedzenie: „siedzisz w kącie, nie znajdą cię”…
– U nas nie da się siedzieć cicho w kącie, tylko trzeba wspierać rozwój osadnictwa, pokazując, czym dysponuje gmina i promując jej walory.
– Dzisiaj na polskim rynku budownictwa brakuje dobrze ponad 100 tys. rąk do pracy, rosną ceny materiałów, a przetargi często są odwoływane. Wykonawcy windują nierealne ceny, a samorządowcy mają niemałe problemy.
– My także poszukujemy usilnie wykonawców naszych wielu inwestycji. A problemy ze znalezieniem wykonawców są niebagatelne i musimy organizować czasem po kilka przetargów, aby w ogóle ktoś się chciał zjawić, a później okazuje się, iż wykonawca oczekuje takich pieniędzy za realizację zadania, które daleko przerastają te środki finansowe, które zabezpieczyliśmy na to zadanie w budżecie gminy. Warto by było – uwzględniając problemy z wykonawcami – wycofać ograniczenia dotyczące dotacji udzielanym samorządom, aby można było wydłużać czas realizacji zadań, pozyskiwania zewnętrznych pieniędzy i ich wydatkowania. Chodzi przede wszystkim o to, aby te środki finansowe nie przepadały ze względu na obostrzenia i żeby były racjonalnie wykorzystane. Gdy jakieś zadanie musi być wykonane w pewnym nieprzekraczalnym terminie, to całe przedsięwzięcie zaczyna szybko drożeć, bowiem wykonawcy bez skrupułów wykorzystują takie napięte sytuacje.
– Wtedy rozwiązania szuka się szybko i na siłę…
– …a pośpiech nie jest najlepszym doradcą…
– …i dobry jest tylko przy łapaniu pcheł. Dzisiaj jechałem do Wiszni Małej nowym odcinkiem trasy S5 i fajnie mi się jechało – było prawie pusto. A co do waszych problemów z ustawieniem odpowiedniej liczby ekranów dźwiękochłonnych przy tej szosie, to słyszałem ostatnio plotkę, że jest szansa, iż odejdzie z rządu arogancki minister infrastruktury, który zapomniał, że do jego obowiązków należy m.in. odpowiadać na listy.
– Już raz miał odejść z rządu i nic z tego nie wyszło, dlatego plotkami to ja już się nie zajmuję. Rzeczywiście problem z ekranami ciągle nie jest rozwiązany, ale nadal działamy, aby go rozwiązać i ścieżka prawna jest dobrze przygotowana. Niedawno odwołaliśmy się od decyzji ministra, którą podtrzymał swoje wcześniejsze stanowisko zmieniające zezwolenie na realizację inwestycji drogowej – czyli liczbę i umiejscowienie ekranów dźwiękochłonnych.
– Zatem odwołaliście się…
– …i to dwa razy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a później minister odwoła się do NSA i tak wygląda Polska pod rządami biurokracji.
– Czyli serialu o ekranach przy S5 ciąg dalszy.
– Ale mam nadzieję, że w postępowaniu administracyjnym udowodnimy niezbicie, że wszystkie wprowadzone zmiany są bezprawne, i że trzeba ekrany wybudować.
– Niesłychane, że po tylu latach w samorządzie jest pan optymistą i wierzy w prawo i rozsądek.
– Inaczej nie mógłbym tutaj pracować. Prawda, że jestem optymistą i wszystko robię, aby działania gminy przyniosły pozytywny skutek dla naszych mieszkańców. A Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad też mogłaby wykazać trochę inwencji i empatii i pomóc w rozwiązaniu tego problemu. My dysponujemy poważnymi argumentami, bowiem mamy ekspertyzę, która wykazuje przekroczenia poziomu hałasu. Kilkadziesiąt metrów od trasy stoją domy, w których nie da się żyć i – krótko mówiąc – ekrany powinny powstać niezwłocznie!
– Wybory samorządowe tuż, tuż… Czy przygotowuje pan jakiś specjalny program wyborczy?
– Cały czas realizujemy specjalny program, ponieważ w tej kadencji zapoczątkowaliśmy wiele ważnych dla naszej społeczności przedsięwzięć. Dzisiaj nie ma co na siłę dodawać do tej palety inwestycji. Choć z drugiej strony mamy dużo fajnych i nowych pomysłów sprzyjających racjonalnemu rozwojowi gminy i polepszeniu poziomu życia jej mieszkańców.
Rozmawiał Sławomir Grymin