sobota, 7 grudniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Wisznia Mała: Po ludzku opiekujemy się naszymi gośćmi

Rozmowa z wójtem gminy Wisznia Mała JAKUBEM BRONOWICKIM

Przez wiele lat rozmawiamy ze sobą i tematami naszych wywiadów były przede wszystkim sprawy samorządowe, a nie polityka, która teraz nas dopadła. Od 24 lutego na Ukrainie jest wojna spowodowana bezzasadną napaścią Rosji, niewinni ludzie giną, a miliony uchodźców zbiegło do Polski. Znaleźli schronienie także na terenie gminy Wisznia Mała…

– Tak, także nasza gmina wspiera sąsiadów w tych tragicznych chwilach, i to na wielu frontach działania. Jestem dumny z naszego społeczeństwa, z jego empatii i budującej spontaniczności, z tego, że tak wspaniale zareagowało na te dramatyczne wydarzenia. Ludzie wspierają jak mogą potrzebujących pomocy, a są to przede wszystkim ukraińskie kobiety z dziećmi, których na terenie gminy mamy już kilkaset. Najważniejsze, że uchodźcy wojenni znajdują wsparcie w naszej społeczności, która udzieliła im schronienia. Ukraińcy zakwaterowani zostali w domach mieszkańców, a samorząd stara się ich wspierać darami, które sukcesywnie do nas napływają. Zorganizowaliśmy system zbiórki darów w naszych świetlicach wiejskich oraz szkołach, gdzie mieszkańcy mogą przekazywać artykuły pierwszej potrzeby, o które ewentualnie ich prosimy, a także te, które sami uważają za niezbędne dla ludzi będących w tak trudnej sytuacji życiowej. Bardzo im za tę pomoc i wsparcie dziękuję, ponieważ jest to dzisiaj niezmiernie ważne i ze wszech miar potrzebne. Warto też zaznaczyć, iż do dzisiaj, czyli do 17 marca, żadne środki finansowe od państwa nie dotarły do osób udzielających schronienia i pomocy uchodźcom wojennym – poza darami, które przekazuje im samorząd.

Z tego co pan mówi jasno i dobitnie wynika, że od początku wojny na Ukrainie do gminy Wisznia Mała nie dotarły żadne rządowe pomocowe środki finansowe, choć ustawa w tej materii już została uchwalona.

– Jeszcze nie dotarły, ale już wysłaliśmy stosowny wniosek w tej sprawie, ponieważ przyjęcie i zakwaterowanie uchodźców wojennych z Ukrainy w naszych gminnych obiektach, czyli w świetlicach wiejskich, wymagało od nas odpowiedniego przystosowania tych obiektów i wyposażenia ich m.in. w niezbędne meble i inne rzeczy potrzebne do normalnego życia i mieszkania. Ze strony gminy Wisznia Mała był to spory wysiłek logistyczno-finansowy, by przygotować takie cztery obiekty, z których jeden – świetlica w Malinie – cały czas z powodzeniem działa i przewinęło się przez niego już kilkadziesiąt osób. W świetlicy tej można znaleźć schronienie, przenocować, zaspokoić głód i pragnienie, czyli po prostu odpocząć. Oczywiście, jeśli uchodźcy chcą jechać dalej, to nikt im w tym nie przeszkadza, lecz jeśli chcą z nami pozostać, to zostają.

I co wtedy?

– Szukamy im odpowiedniego zakwaterowania w domach naszych mieszkańców, aby w normalnych, domowych warunkach mogli odpocząć po wojennej traumie, jaka ich spotkała, i żeby wreszcie choć chwilę poczuli się bezpiecznie.

Polacy zachowują się wspaniale, ale pomoc uchodźcom wojennym z Ukrainy będzie długofalowa i dzisiejsze spontaniczne odruchy wolontariuszy i osób prywatnych oraz działania samorządów powinny być mocno wsparte rządową systemową pomocą.

– Rzeczywiście, na początku dotarli do nas przede wszystkim uchodźcy, którzy mieli tutaj swoich znajomych. Ponadto Ukraińcy pracujący na naszym terenie ściągali tu członków swoich rodzin, a sami wracali do kraju walczyć. Zatem czapki z głów, a przy takiej bohaterskiej postawie Ukraińców to mam nadzieję, że odeprą rosyjskiego agresora. Dzisiaj docierają do nas uchodźcy z dalszej części Ukrainy, którzy przeżyli działania wojenne i są ofiarami dużo większej traumy niż ci, którzy zawitali do naszej gminy na początku wojny. Ludziom tym znacznie trudniej jest się zaadaptować, a oczywiste jest także to, że większość z nich chce – jeśliby byłaby tylko taka możliwość – powrócić jak najszybciej na Ukrainę, do siebie, do swoich domów.

Czy rozmawiał pan z uchodźcami?

– Miałem taką okazję. Opowiadali mi, w jaki sposób wydostali się z Ukrainy, z terenów ogarniętych wojną, i są to naprawdę dramatyczne relacje. Ludzie czasami uciekali pod ostrzałem, a niektórzy do nas nie dotarli, ponieważ po drodze zginęli. To wszystko jest bardzo bolesne i trudno nawet słuchać tych opowieści.

Wspomniał pan, że pomagając Ukraińcom, działacie wielotorowo.

– Rzeczywiście tak się dzieje. Jestem dumny z naszej Ochotniczej Straży Pożarnej w Wiszni Małej, która jako pierwsza postanowiła wesprzeć działania obronne Ukrainy, przekazując ukraińskim strażakom wyposażenie – mundury, hełmy, węże gaśnicze oraz opatrunki. Poza tym nasi strażacy dostarczyli im jeden ze swoich wozów bojowych, który pod Kijowem już ratuje ludzkie życie i dobytek. Ponadto na początku wojny przeprowadzaliśmy zbiórkę darów na rzecz uchodźców i wtedy zbieraliśmy w zasadzie wszystko, co mogłoby się tym ludziom przydać do życia. Ale staraliśmy się skupić przede wszystkim na tym, co mogłoby się przydać obrońcom Ukrainy – były to m.in. siatki maskujące z naszych piłkochwytów lub piłkarskich bramek, także lekarstwa, opatrunki, koce, śpiwory, baterie i latarki. Taki transport wysłaliśmy do zaprzyjaźnionej podkarpackiej gminy Sieniawa, skąd część darów pojechała na Ukrainę, a część rozdysponowano na miejscu.

W jakimś momencie wystąpi zapewne zmęczenie materiału i pomoc wolontariuszy, osób prywatnych i samorządów już nie wystarczy. Potrzebne będzie systemowe działanie rządu.

– Nie można zbyt długo funkcjonować w ogromnym napięciu i stresie, a ponadto długofalowa pomoc jest kosztochłonna. Swoje znaczenie będzie też miała działalność putinowskich hakerów. Ale dzisiaj wszystko odbywa się normalnie i zwyczajnie, po ludzku, opiekujemy się naszymi gośćmi, którym spalono domy i teraz nie mogą wrócić do swojego kraju. Trzeba udzielić im schronienia i pomóc tak, jak tylko jest to możliwe. Z drugiej strony czekamy na rozwiązania systemowe, które wspomogą wolontariat, osoby prywatne i samorządy. Chcę też podkreślić, że połowę uchodźców stanowią dzieci w różnym wieku. Tym, które znają język polski, umożliwimy udział w zajęciach z naszymi dziećmi, natomiast w wypadku bariery językowej będziemy organizowali zajęcia oddzielne. Wśród przybyłych do nas uchodźców już znaleźliśmy nauczycieli, którzy pomogą w prowadzeniu tych zajęć.

Rozmawiał Sławomir Grymin