Rozmowa z wójtem gminy Wisznia Mała JAKUBEM BRONOWICKIM
– W Muzeum Narodowym we Wrocławiu – a dokładniej w Pawilonie Czterech Kopuł – dolnośląscy włodarze gmin spotkali się z ministrem spraw wewnętrznych i administracji i zarazem koordynatorem służb specjalnych Tomaszem Siemoniakiem, który przyjechał do stolicy Dolnego Śląska na zaproszenie wojewody dolnośląskiej Anny Żabskiej. Powodem tego spotkania była ustawa o obronie cywilnej. Był pan na tym spotkaniu. Co pan sądzi o tej ustawie?
– Cóż, moim zdaniem obrona cywilna w Polsce umarła w naszym kraj przed laty i nie ma żadnej kontynuacji działań, które kiedyś były podejmowane i wdrażane.

– Ale ma być powrót do tych działań, bowiem trwa wojna na Ukrainie, jest coraz więcej strachu i zagrożeń ze wschodu…
– Zagrożenie były, są i zawsze będą, lecz kiedyś panował okres względnego spokoju i nie było potrzeby aż tak się zbroić czy budować schrony. Ten czas został w pewnym sensie zmarnowany, bowiem nie przewidziano wtedy, że wszystko może się diametralnie zmienić i że trzeba przygotowywać Polskę na wojenne wyzwania.
– A teraz trzeba przyspieszyć budowę schronów i innych fortyfikacji, bo nie wiadomo, co się stanie w najbliższym czasie. Także dlatego, by chronić cywilów – również mieszkańców gmin.
– Przyspieszanie – gdy brakuje podstawowej obronnej infrastruktury mającej powstawać zgodnie z ustawą – jest niełatwe i kosztowne. Na to trzeba sporo czasu, bowiem każda inwestycja związana z budową infrastruktury, czyli konkretnych obiektów, wymaga odpowiedniej wiedzy i nakładów finansowych. Trzeba po prostu wiedzieć, co to ma być, jak ma wyglądać oraz ile tego – i w jakim czasie – mamy wybudować.
– Budowy infrastruktury obronnej nie będą przecież finansowały samorządy.
– Na spotkaniu we Wrocławiu minister Tomasz Siemoniak powiedział, że rząd przeznaczy na to corocznie 0,15 proc. PKB, czyli 6 mld zł. Na pewno trochę czasu upłynie, zanim ten program się rozpocznie, ponieważ czekamy na konkretne rozwiązania techniczne. Nie wiemy jeszcze, co w zasadzie mamy realizować, w jaki sposób – i wymaga to jakiejś standaryzacji. Trzeba zdawać sobie także sprawę z tego, że na terenach wiejskich nigdy nie było infrastruktury obronnej, bowiem rozproszenie ludności nie zachęcało do tego, by powstawały tego typu obiekty. Schrony budowano zawsze w miastach. Pewnie niebawem przekonamy się, jak w tym zakresie będzie wyglądać polityka państwa – sposób i kierunki działania rządu. Na razie są to, moim zdaniem, tylko zamierzenia, rozmowy, przymiarki i dywagacje.
– Kiedyś bywało często, że właśnie państwo obarczało samorządy zadaniami, które nie należały do ich statutowych obowiązków. Całkiem niedawno gminy zmuszano do handlu węglem.
– Rzeczywiście, podobnego rodzaju pomysłów było całkiem sporo, lecz jeśli chodzi o sprawy dotyczące obrony cywilnej, to właśnie samorządy są najbliżej swoich mieszkańców i ten kierunek działań ma uzasadnienie.
– To oczywiste, lecz gminy nie będą przecież budowały schronów.
– Już na początku naszej rozmowy zaznaczyłem, że nie wiem, jak to będzie wyglądało w praktyce. W miastach zapewne jest trochę takiej infrastruktury, lecz na terenach wiejskich nie mamy tego rodzaju obiektów. A jeśliby miały powstawać, to będą pochłaniały ogromne środki finansowe. Zresztą wszystko, co związane jest z jakimiś pracami ziemnymi jest niesamowicie drogie. Taniej i łatwiej jest budować nad ziemią niż pod nią.
– Najlepszym przykładem jest budowa sieci wodociągowo-kanalizacyjnej…
– …która wymaga wielkich nakładów finansowych, o czym dobrze wiemy w gminie Wisznia Mała.
– A dodatkowo tego rodzaju zadania inwestycyjne realizowane są latami…
– …co związane jest ze sprawami logistyczno-technicznymi, lecz także finansowaniem takich przedsięwzięć.
– Czy uważa pan, ze niedługo Polska pokryje się siecią schronów obronnych?
– Być może. Prawie sto procent Finów może w razie wojny schować się w schronach. Nie wiem, jak to zrobili, lecz warto brać z nich przykład.
– Finowie dobrze znają rosyjskiego agresora, przecież z nimi z powodzeniem wojowali…
– …i wygrywali.
– Czy sądzi pan, że zagrożenie od strony wschodniej granicy jest aż tak poważne?
– Uważam, że nieistotne jest, z której strony jest zagrożenie, lecz generalnie najważniejsze jest to, abyśmy mogli dobrze się przygotować na agresywne działania – przede wszystkim związane z działaniami wojennymi. Poza tym obrona cywilna jest związana nie tylko z zagrożeniami wojennymi, ale także ze zmieniającym się klimatem – nadmiernymi opadami, powodziami, tornadami, wichurami oraz trąbami powietrznymi. Dzieje się tak coraz częściej i przed tymi żywiołami trzeba ludność chronić.
– Trzeba przewidywać, co się będzie działo w najbliższym czasie – budować zbiorniki retencyjne, wały przeciwpowodziowe… Po prostu inaczej budować domy i inne obiekty. To wszystko musi mieć ręce i nogi – tak jak przy innych inwestycjach.
– Oczywiście, że tak, i jeśli będziemy mieli corocznie na ten obronny program odpowiednie środki finansowe, to będzie on miał szanse powodzenia. Będzie to możliwe do zrealizowania i jestem przekonany, że żaden odpowiedzialny samorządowiec nie będzie się od tego wymigiwał, a wręcz przeciwnie – zaangażuje się w jego realizację.
– Powstaną też schrony przeciwatomowe, bowiem słyszymy dzisiaj, jak od czasu do czasu Rosja grozi użyciem broni atomowej.
– Zapewne powstaną, aby ludzie mogli przeżyć ataki bronią masowego rażenia – chemicznej, biologicznej lub atomowej.
– Gdy patrzę na ustawę o obronie cywilnej, odnoszę wrażenie, że jak trwoga, to do samorządów, które sprawdzają się w trudnych sytuacjach. Przez wiele już lat polskie rządy, gdy były w opałach, pomocy szukały właśnie u samorządowców, w gminach.
– W ubiegłych kadencjach w zasadzie zabierano nam niektóre kompetencje, ponieważ następowała centralizacja. Teraz pójdzie to pewnie w drugą stronę – kraj będzie się decentralizował i pewne sprawy powrócą do samorządów. Wtedy dobrze by było, abyśmy mieli możliwości realizowania przekazywanych zadań.
– Jak bardzo strach przed zagrożeniami ma wpływ na kondycję gmin i nawet całych regionów, widać dobrze na przykładzie Podlasia, gdzie turystyka przeżywa wielkie kłopoty. Region graniczy z Białorusią, na granicy dochodzi do dramatycznych wydarzeń i ludzie nie chcą już tam wypoczywać. We wspaniałej krainie żubra – gminie Białowieża – turystyka jest mizerna, w porównaniu do tego, co było jeszcze przed kilkoma laty.
– Strach i obawy zmieniają cały świat – nie tylko poszczególne gminy – a jak ma rozwijać się gmina Białowieża, jeśli jej rozwój był prawie całkowicie oparty na turystyce? Samorządy, których dochody własne oparte są tylko na jednym źródle, mają wielkie problemy, gdy ta sfera boryka się z kłopotami. Łatwiej jest samorządom budującym dochody wielotorowo.
Rozmawiał Sławomir Henrykowski