doczekaliśmy się. Przyszła wiosna. Wszystko wokół już od kilku tygodni budzi się do życia. W przyrodzie buzuje. Warto więc jej się bacznie przyglądać. Jednym z ciekawszych miejsc by to robić jest wrocławski ogród zoologiczny.
Zimą dwa razy byłem we wrocławskim zoo, bo znajomi, którzy zawitali z wizytą nad Odrę, koniecznie chcieli obejrzeć Afrykarium. Wcale się nie dziwię, bo miejsce to stało się jednym z głównych celów odwiedzania stolicy Dolnego Śląska. I bez wątpienia warto Afrykarium odwiedzić. Zresztą od samego początku, czyli od października 2014 roku, cieszy się ono ogromnym zainteresowaniem.
Afrykarium to trzy kondygnacje, z czego jedna znajduje się pod ziemią. Powierzchnia użytkowa pawilonu to prawie 9 tys. metrów kwadratowych, powierzchnia usługowa to około 7 tys. metrów kwadratowych, a ekspozycje zewnętrzne zajmują powierzchnię blisko 7,5 tys. metrów kwadratowych. Ten olbrzym to oceanarium poświęcone jednemu kontynentowi. W dwie godziny możemy dotknąć niezwykłego świata. Zobaczymy rafy koralowe Morza Czerwonego. Zajrzymy pod ziemię i pod wodę Afryki Wschodniej (przy odrobinie szczęścia zajrzymy do „mieszkań” niezwykłych golców). Będziemy w okolicach Madagaskaru i Namibii. Dotkniemy rozlewisk Okawango, ale zanurzymy się również w kongijską dżunglę. Atrakcji i nowych przyrodniczych doświadczeń nie zabraknie.
Wrócę jednak do tego, co pisałem na początku. Zimowa wizyta w ogrodzie ma oczywiście swoje plusy, niemniej jednak dużo więcej zaobserwować można, kiedy zima odchodzi… Dlatego właśnie teraz koniecznie warto wygospodarować kilka godzin na odwiedzenie zoo. Bo dzieje się naprawdę dużo.
Jak dowiedzieliśmy się od pracowników wrocławskiego ogrodu, właśnie przełom zimy i wiosny był czasem powitania w tej placówce nowego małego mieszkańca. Urodził się bowiem leniwiec dwupalczasty. Niestety, jego mama nie podjęła nad nim opieki. Zastąpili ją znakomici opiekunowie zatrudnieni we wrocławskim ogrodzie.
W codziennej pracy opiekunów zwierząt w każdym ogrodzie zoologicznym potrzebne są nie tylko tężyzna fizyczna, ale również specjalne predyspozycje psychiczne. Na tym stanowisku mogą wytrwać tylko ci, którzy szczerze taką pracę pokochają. Zdarzają się też przypadki, które wymagają od opiekunów dodatkowego zaangażowania. Tak stało w tym razem, gdy zwierzęca mama, z różnych względów, nie była w stanie zająć się prawidłowo młodym leniwcem. W naturze taki zwierzak ginie. W warunkach zoo porzucone maluchy całkowicie przechodzą pod opiekę ludzi, którzy muszą się wtedy zajmować nimi przez okrągłą dobę, czasami przez kilka tygodni lub nawet miesięcy. Na szczęście we wrocławskim ogrodzie fachowców kochających zwierzęta nie brakuje.
A różnorodność mieszkańców wrocławskiego ogrodu jest naprawdę wielka. Odwiedzających ogród gorąco zachęcam między innymi do odwiedzenia motylarni. Co prawda Dzień Motyla obchodziliśmy w połowie marca, ale urok tych owadów jest niezależny od świąt. Każdego dnia zadziwiają swoją urodą, tajemnicą. Odwiedzając motylarnię, trzeba mieć co prawda trochę szczęścia, bo raz jest tam tych piękności więcej, innym razem mniej, ale… Piękne i delikatne motyle to jedne z najbardziej specyficznych zwierząt, które można oglądać w ogrodzie. Ich hodowla to – jak mówią pracownicy zoo – ciągła przygoda, gdyż ekspozycja motyli jest najbardziej dynamiczną spośród wszystkich w zoo. Gdy odwiedzisz motylarnię dwukrotnie w odstępie zaledwie dwóch miesięcy, podczas obu wizyt możesz zobaczyć wiele różnych gatunków.
Mimo że motyle nie żyją długo, są odpowiedzialne za zapylanie największej liczby roślin na świecie tuż po pszczołach. Na całym świecie żyje ok. 150-170 tysięcy gatunków motyli dziennych i nocnych (ciem) i są one najliczniejszą grupą owadów zaraz po chrząszczach. Te, które można oglądać we wrocławskim zoo, przyjeżdżają w transportach co dwa tygodnie: na zmianę z Azji i Ameryki Północnej.
Wrocławski ogród czeka na wszystkich chętnych. To miejsce wyjątkowych spacerów, poznawania przyrody, niecodziennej przygody.
(mnm)