Od sierpnia nie ma możliwości obejrzenia Panoramy Racławickiej. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami rozpoczął się trzeci etap modernizacji budynków wystawienniczych, w których pokazywane jest dzieło Styki i Kossaka. Oddziały wrocławskiego Muzeum Narodowego nie mają jednak wakacji.
Ogromne płótno, upamiętniające zwycięską bitwę pod Racławicami pomiędzy wojskami powstańczymi pod wodzą Tadeusza Kościuszki a armią rosyjską, przez najbliższe miesiące będzie niedostępne dla zwiedzających. W Muzeum „Panorama Racławicka”, oddziale Muzeum Narodowego we Wrocławiu, rozpoczął się bowiem trzeci etap modernizacji zespołu budynków Panoramy Racławickiej. Wielkie płótno Jana Styki i Wojciecha Kossaka zostanie ponownie udostępnione w kwietniu przyszłego roku. To najdłuższa przerwa wystawiennicza tego płótna od momentu jego udostępnienia we Wrocławiu 14 czerwca 1985 roku.
Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu, uspokaja jednak i mówi, że nie ma powodów do niepokoju. Płótno jest w doskonałym stanie. Znajduje się pod stałą opieką konserwatorską. Natomiast kilkumiesięczna przerwa w jego ekspozycji związana jest z pracami modernizacyjnymi w budynkach wystawienniczych.
– Rotunda, w której jest pokazywana Panorama Racławicka, już od jakiegoś czasu wymagała gruntownego remontu. Szereg prac było już prowadzonych wcześniej. Teraz jednak – dzięki zdobyciu z resortu kultury i funduszy unijnych ogromnych grantów – możemy przystąpić do bardzo poważnych prac. I naprawdę ogromnie się z tego cieszymy, chociaż jednocześnie wiemy, że zubażamy bardzo poważnie na około osiem miesięcy projekty wystawiennicze Wrocławia – mówi Piotr Oszczanowski.
Bo rzeczywiście dzieło Styki i Kossaka cały czas cieszy się ogromnym zainteresowaniem. W ciągu ostatnich 35 lat Panoramę Racławicką obejrzało ponad 11 mln osób. I nie ma się co dziwić, bo jak mówi Piotr Oszczanowski: – Być we Wrocławiu i nie zobaczyć Panoramy Racławickiej to taki sam grzech, jak dotrzeć do Krakowa i nie wspiąć się na Wawel, trafić do Rzymu i nie zachwycić się Fontanną di Trevi, dojechać do Wenecji i zrezygnować z wizyty na Placu św. Marka, obyć się w Paryżu bez oglądania Luwru i Łuku Triumfalnego.
Tak to jednak jest w życiu: coś za coś. – Musimy uzbroić się w cierpliwość, bo Rotunda naprawdę wymagała gruntownego remontu i modernizacji – mówi Romuald Nowak, kierownik Muzeum „Panorama Racławicka”. – Sam budynek się nie zmieni, bo jest wpisany do rejestru zabytków i chroniony prawnie. Prace nie dotyczą również obrazu. Natomiast podczas trwających osiem miesięcy prac przearanżowana zostanie przestrzeń holu wejściowego, zmienią się boksy kasowe, zupełnie inny wygląd będzie miała księgarnia. Zmieni się też charakter małej rotundy, w której zamiast obecnego, nieco anachronicznego wyposażenia, pojawią się ekrany ciekłokrystaliczne, na których obejrzymy m.in. mapy i przebieg bitwy pod Racławicami, jej bohaterów, umundurowanie. Będzie tam pełny encyklopedyczny zasób informacji o Panoramie Racławickiej podany w nowoczesnej formie – uzupełnia Romuald Nowak.
Modernizacja Muzeum „Panorama Racławicka”, to również trzy nowe ścieżki narracji – dostosowane do indywidualnych zainteresowań zwiedzających. Pojawi się specjalna ścieżka z opowieścią dla dzieci, ścieżka lwowska i ścieżka o panoramiczności Panoramy, gdzie m.in. znajdą się informacje o sposobie uzyskiwania efektów przestrzennych. Bo to XIX-wieczne 3D cały czas robi ogromne wrażenie na oglądających.
W ramach prac wymienione zostaną także świetliki, zostanie uszczelniony dach. Modernizacja ma też adaptować oddział Muzeum Narodowego do aktualnie obowiązujących rygorystycznych przepisów przeciwpożarowych. Zamontowane zostaną: instalacja zraszaczowa wykorzystująca wysokociśnieniową mgłę wodną, nowy system sygnalizacji przeciwpożarowej, nowe awaryjne oświetlenie. Zmodernizowany będzie system kamer, instalacji wentylacyjnych i elektrycznych.
Adriana Muszyńska, inżynier kontraktu, zakłada, że w kwietniu muzeum zostanie na nowo udostępnione zwiedzającym, choć prace (przede wszystkim instalacyjne) trwać będą nadal – do końca września 2021 roku. Nad ich kolejnymi etapami czuwać będą konserwatorzy zabytków zarówno z Muzeum Narodowego we Wrocławiu, jak i Urzędu Wojewódzkiego, jako że Panorama Racławicka widnieje w Rejestrze Zabytków Województwa Dolnośląskiego. Koszt całości prac to ponad 29 mln złotych.
Wakacje we wrocławskim Muzeum Narodowym to jednak nie tylko początek wielkiego remontu Rotundy Panoramy Racławickiej, ale także czas kolejnych wystaw. W lipcu, po raz pierwszy od czasu wybuchu pandemii koronawirusa, otwarta została nowa wystawa. Zaprasza na nią Muzeum Etnograficzne, oddział Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Warto z tego zaproszenia skorzystać. A moim zdaniem nawet trzeba. „Kolekcja osobista. Sztuka nieprofesjonalna z prywatnych zbiorów Anny i Pawła Banasiów” jest bowiem czymś szczególnym. Elżbieta Berendt, kierowniczka Muzeum Etnograficznego, mówi, że nieprofesjonalny artysta to twórca wyjątkowo prawdziwy w tym, co robi, co tworzy, a jego świat wyobraźni jest szczery i zostawia u oglądających piękne ślady. Podobnego zdania jest Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego, który powiedział, że ta wystawa daje poczucie radości, osobistego niepowtarzalnego ciepła.

Marta Derejczyk, kuratorka „Kolekcji osobistej”, oprowadzając po wystawie, mówiła, że wrocławski historyk sztuki Paweł Banaś i jego żona Anna określają swoje prywatne zbiory sztuki nieprofesjonalnej zebranej w latach 80. i 90. mianem „kolekcji drogi”, bo o jej kształcie decydowało otwarcie się na niespodziewane i często przypadkowe spotkania w trakcie odbywanych wspólnie podróży. Przy okazji wakacyjnych wyjazdów kolekcjonerzy odwiedzali rzeźbiarzy tworzących w stylu sztuki ludowej. W ten sposób powstał zbiór dość reprezentatywny dla tamtych czasów, w których kończył się mecenat państwa, a jednocześnie artyści zaczęli wracać do tematyki źródeł, głównie sakralnych. Jednocześnie jest to kolekcja – jak mówi jej tytuł – bardzo osobista. Bo i niektóre z prac powstały specjalnie dla państwa Banasiów.
Wystawę w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu można oglądać do końca października. Nie przegapmy jej. To taka nieprofesjonalna (w jak najlepszym znaczeniu tego słowa) dawka dobra, uroku, prawdy i kolorów.
Tomasz Miarecki