piątek, 19 kwietniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Unia daje, czy zabiera?

Nastawienie do Unii Europejskiej bywa różne. Z wielu powodów narasta eurosceptycyzm i akcentowane są minusy tej ponadnarodowej struktury. Są jednak i optymiści, którzy w naszym członkostwie w UE dostrzegają sporo zalet. Samorządowcy niemal zgodnie twierdzą, że korzyści przewyższają straty. Takiego zdania jest ośmiu na dziesięciu samorządowców.

Wielu twierdzi, że głównymi beneficjentami funduszy unijnych są w Polsce rolnicy. W rzeczywistości jednak, mimo że fizycznie statystyczny Nowak czy Kowalski nie otrzymuje z Unii Europejskiej przelewów w euro, to z finansowych zasobów Wspólnoty pośrednio korzysta każdy z nas. Zapewne nie wszystkie środki finansowe, które płyną nad Odrę i Wisłę z brukselskiej kasy są wydawane dobrze, ale jednak rozsądek inwestycyjny związany z funduszami europejskimi dominuje nad marnotrawstwem i prywatą. Byłoby znakomicie, gdyby tych ostatnich postaw nie było w ogóle, ale przecież przyjęcie Polski do Unii Europejskiej (w maju 2014 roku minie dziesięć lat od tego momentu) nie spowodowało, że nagle bezpowrotnie zniknęli ludzie nieuczciwi, pazerni czy po prostu głupi.

Jako przykłady kosztów polskiej integracji z Unią Europejską, w odpowiedziach pojawiają się najczęściej: emigracja zarobkowa oraz koszty związane z dostosowaniem polskiej gospodarki do standardów UE (po 67 proc.).
 

Oni potrzebują więcej

Tak jak wspomniałem, z unijnych zasobów Polska korzysta już od prawie dziesięciu lat. Więcej – korzystać będzie nadal. W ramach nowej perspektywy unijnej na lata 2014-2020 powinno trafić do naszego kraju ponad 400 mld złotych. Niemała część tych pieniędzy powinna być zagospodarowana przez samorządy. Między innymi pięć wschodnich województw (lubelskie, podlaskie, podkarpackie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie) dostanie z nowej puli unijnej około 2 mld euro.

– Podjęliśmy decyzję, że w nowej perspektywie będzie realizowany dodatkowy program dla Polski Wschodniej z alokacją 2 mld euro. Dodatkowy, ponieważ region będzie mógł korzystać z pozostałych wszystkich programów operacyjnych, zarówno z regionalnych programów operacyjnych, jak i ze wszystkich programów na poziomie krajowym – mówiła niedawno Agencji Informacyjnej Newseria Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego.

Polska Wschodnia ma niski poziom rozwoju gospodarczego w skali kraju, a jej regiony należą do grupy najsłabiej rozwiniętych gospodarczo regionów Unii Europejskiej. W 2010 r. wartość PKB przypadająca na jednego mieszkańca w województwach tego makroregionu stanowiła 42-47 proc. średniej dla 27 krajów UE. Pod względem przedsiębiorczości Polska Wschodnia odstaje od średniej krajowej. W 2011 r. na tysiąc mieszkańców makroregionu przypadało jedynie 36,3 aktywnych firm. W tym samym czasie średnia krajowa wynosiła 46,3 firm. Głównymi beneficjentami Programu Polska Wschodnia 2014-2020 – oprócz przedsiębiorców – będą też inicjatywy klastrowe, ośrodki innowacji oraz samorządy.

 

Na członkostwie Polski w UE najwięcej zyskują politycy (86 proc.) i rolnicy (81 proc.), najmniej – bezrobotni (35 proc.) i emeryci (7 proc.).

 

Finanse dla małych i średnich

Na fundusze przyznane Polsce na lata 2014-2020 niecierpliwie czekają też mali i średni przedsiębiorcy w innych regionach kraju.

– Po raz pierwszy mamy w budżecie zupełnie nowy pieniądz, który się nazywa pieniądzem na ułatwienie dostępu do źródeł finansowania przez małe i średnie firmy. Jestem bardzo ciekaw, w jaki sposób ten program dotrze do Polski, bo to jest coś nowego – mówił Janusz Lewandowski, komisarz UE ds. budżetowych. – Byłbym niezwykle szczęśliwy, gdyby w tych pieniądzach z siedmiolatki 2014-2020 znalazł się motyw innowacyjności, który jest trudnym problemem w całej Europie. Skok od gospodarki, która jest głównie naśladowcza, która pozyskuje patenty z zagranicy, do gospodarki, która sama jest innowacyjna – to może być jeden z najlepszych celów wydawania tych pieniędzy.

Na pieniądze z funduszy unijnych na nadchodzące siedem lat jeszcze kilka miesięcy będziemy musieli poczekać. Ten czas trzeba mądrze wykorzystać na sensowne zaplanowanie zadań i znalezienie środków finansowych będących wkładem własnym koniecznym do realizacji większości przedsięwzięć korzystających z unijnego wsparcia.

Wśród głównych korzyści dla samorządu terytorialnego z członkostwa w UE ankietowani najczęściej wymieniają napływ inwestycji (77 proc.) oraz poprawę infrastruktury transportowej (76 proc.), sportowej (75 proc.) i społecznej (73 proc.).
 

Samorządowy optymizm

Dobiegające dziesięciolecie polskiego członkostwa w UE to także dobry moment na podsumowanie. W odniesieniu do samorządów zrobił to niedawno Instytut Spraw Publicznych. „Unia daje czy zabiera? Dekada członkostwa Polski w oczach przedstawicieli polskich samorządów” – to obszerna publikacja autorstwa Anny Jezierskiej, Agnieszki Łady i Łukasza Wenerskiego, która powstała właśnie w Instytucie Spraw Publicznych na zlecenie Związku Miast Polskich, w ramach projektu „Samorządy lokalne a Unia Europejska w przeddzień 10-lecia akcesji”, dofinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ramach wsparcia obywatelskiego i samorządowego wymiaru polskiej polityki zagranicznej 2013.

Jakie są główne wnioski z tego obszernego i bardzo ciekawego raportu? Wyniki zawarte w raporcie mogą na pierwszy rzut oka być odebrane jako huraoptymistyczna ocena członkostwa: – Ośmiu na dziesięciu samorządowców uważa, że integracja z Unią Europejską przyniosła Polsce więcej korzyści niż strat. To zdecydowanie lepszy rezultat niż wśród ogółu społeczeństwa – zauważył Łukasz Wenerski, analityk z Programu Europejskiego ISP, autor raportu.

Główne korzyści płynące z członkostwa to, zdaniem samorządowców, możliwość swobodnego przekraczania granic wewnątrz Unii Europejskiej oraz napływ inwestycji do samorządu i rozbudowa lokalnej infrastruktury. Kolejnym ważnym aspektem integracji są fundusze europejskie. Zdaniem Łukasza Wenerskiego, „ich obecność jest nieodłącznym elementem samorządowego krajobrazu; spośród 767 przepytanych osób tylko jedna powiedziała, że reprezentowany przez nią samorząd nie aplikuje o fundusze unijne”.

 

Rozpad więzi rodzinnych spowodowany emigracją zarobkową (71 proc.) to koszt integracji europejskiej, który jest najbardziej widoczny w samorządach.

 

Unijni „hamulcowi”

Oczywiście samorządowcy zauważają też negatywy (7 proc. ankietowanych uważało, że Polska zmarnowała daną jej szansę). Komentarze „z minusem” dotyczyły między innymi „wysysania” z Polski fachowców, którzy powinni być motorem napędowym polskiej gospodarki. Samorządowcy dostrzegają również duże różnice pomiędzy tymi, którzy z integracji skorzystali najwięcej, a tymi, którzy skorzystali najmniej. „Politycy i rolnicy mogą się uważać za wygranych. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja bezrobotnych. Stabilny wzrost z nowymi miejscami pracy to jeden z europejskich priorytetów, jednak UE, zdaniem samorządowców, nie daje sobie rady z jego realizacją” – czytamy w raporcie przygotowanym przez Instytut Spraw Publicznych.

Liczni przedstawiciele samorządów zwracali też uwagę na to, że przyznanie funduszy unijnych wymaga przejścia szeregu procedur i to właśnie nadmiar biurokracji jest dla wielu straszakiem lub barierą nie do przejścia. Takim „hamulcowym” są także wytyczne związane z wkładem własnym.

– Samorządowcy mogą narzekać, że wkład własny jest zbyt duży, ale nie da się tego obejść, ponieważ tak skonstruowane są fundusze europejskie. Trzeba pewne sumy wyasygnować z własnego budżetu, co jest jednocześnie czynnikiem mobilizującym do lepszego zagospodarowania przyznanych środków – wyjaśniał tę sprawę w Polskim Radiu Konrad Niklewicz, doradca samorządu puławskiego.

 

Prawie wszyscy ankietowani (94 proc.) potwierdzają, że członkostwo w UE postawiło przed ich samorządem nowe wyzwania i obowiązki. Do głównych zaliczają konieczność znajdowania wkładu własnego do projektów dofinansowywanych przez UE (93 proc.) oraz konieczność zdobycia nowych kwalifikacji przez pracowników (84 proc.).

 

Natomiast Agnieszka Łada, współautorka raportu Instytutu Spraw publicznych, omawiając opinie samorządowców dla portalu Polskiego Radia, zauważyła: – W Unii Europejskiej bardzo ważne są inwestycje w kapitał ludzki. Są to nowe miejsca pracy, fundusze społeczne, edukacja. Samorządowcy niewiele o tym mówią, ale istnieje świadomość potrzeby tego typu inwestycji. Najważniejsze są jednak pieniądze, a w dalszej kolejności pomoc we współpracy międzynarodowej w poczuciu, że Polska coś znaczy na arenie unijnej.

Przedstawiciele polskich samorządów nie mają natomiast zbieżnych opinii na temat pozytywnego wpływu integracji europejskiej na jakość życia w Polsce. Ponad połowa (53 proc.) zgadza się z tym stwierdzeniem. Kolejnych 33 proc. sądzi jednak, że akcesja do UE nie wpłynęła na poziom życia ani pozytywnie, ani negatywnie.

Opr. Tomasz Miarecki

Połowa reprezentantów samorządu terytorialnego uważa, że w ich konkretnym przypadku wielkość środków unijnego wsparcia jest niewystarczająca, a samorządowi, który reprezentują, trudno jest zdobyć dofinansowanie z UE.