piątek, 18 kwietniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Totalna wystawa

Od dawna zapowiadana. Przez wielu oczekiwana. We wrocławskim Pawilonie Czterech Kopuł (oddział Muzeum Narodowego we Wrocławiu) od połowy grudnia pokazywana jest „Abakanowicz. Totalna”.

Magdalena Abakanowicz to artystka rozpoznawalna. Wysoko ceniona i równie wysoko wyceniana na aukcjach. Jej prace pokazują, że w znakomitej większości wytrzymały próbę czasu. Zmuszają do refleksji, czasami prowokują. Raczej nie pozostawiają obojętnymi tych, którzy z nimi się spotkają.

Jak mówią kuratorki tej wystawy Barbara Banaś i Iwona Dorota Bigos, to pierwsza całościowa prezentacja znajdującego się w zbiorach wrocławskiego muzeum dorobku artystycznego Abakanowicz. Wrocławskie Muzeum Narodowe posiada największą i najbardziej reprezentatywną kolekcję jej prac. Kolekcja jej dzieł liczy około 400 obiektów. Jednak nie liczba, ale jakość oraz przekrojowy charakter zgromadzonych prac świadczą o wyjątkowości wystawy. Współpraca Magdaleny Abakanowicz i Mariusza Hermansdorfera, wieloletniego kuratora zbiorów i byłego dyrektora wrocławskiej placówki, zapoczątkowana w latach 70. XX wieku przerodziła się w pełną zrozumienia i wzajemnego szacunku przyjaźń.

„Abakanowicz. Totalna” jest naprawdę czymś wyjątkowym. Łączy w sobie element wizualny i dokumentalny. Spotykamy się nie tylko z pracami artystki, ale również z dokumentacją procesu twórczego. Ogrom tej prezentacji wymusił (w dobrym znaczeniu tego słowa) istotną reorganizację niezwykłej przestrzeni Pawilonu Czterech Kopuł. Chęć pokazania dorobku Abakanowicz w taki właśnie sposób spowodował, że „totalna prezentacja” zawłaszczyła część przestrzeni wystawy stałej kolekcji sztuki polskiej. Przez osiem miesięcy, do 28 sierpnia tego roku, to właśnie abakany i jutowe postaci rządzić będą tym miejscem.

Na zwiedzających czekają m.in. słynne wielkoformatowe kompozycje przestrzenne – „Abakany”, „Tłum”, „Plecy”, „Postaci siedzące”, a także dzieła unikatowe – jak „War Games” czy „Koło z liną”. Dla mnie odkryciem stała się teka graficzna „Katarsis”. Została ona przygotowana w latach 80. ubiegłego wieku z okazji powstania we Florencji wielofigurowej kompozycji plenerowej. Warto zatrzymać się przy tych rysunkach, które nie są tak do końca ilustracją form rzeźbiarskich. Graficzny komentarz do nich? Chyba coś więcej…

Spotkanie z Abakanowicz to także próba pokazania warsztatu artystki. Przy czym chodzi nie tylko o sposób wykonywania prac. Jak mówią kuratorki wystawy, jest tam też próba (moim zdaniem udana) pokazania logistyczno-kreacyjnego zaplecza związanego z przygotowywaniem kolejnych wystaw. Tego, co Abakanowicz robiła budując swoje miejsce na mapie światowej sztuki. Mamy wgląd w listy, umowy, rachunki… Są filmy, zdjęcia…

Niektórzy cały czas pamiętają Abakanowicz jej udział w 2002 roku w obronie poznańskiego arcybiskupa, razem z niemałą grupą wielkopolskich „elit”. To jednak epizod, który w żaden sposób nie może wpływać na wyjątkowość tej artystki. Kto z nas nie zrobił w życiu absurdalnych, głupich rzeczy? Tutaj – na wrocławskiej wystawie – liczy się swoiste wizjonerstwo jednej z najwybitniejszych polskich artystek XX wieku. I to ono przechodzi do historii. Reszta to ślady, które prowadzą każdego z nas po krętych ścieżkach życia. Magdalenę Abakanowicz doprowadziły na szczyt. ™