Rozmowa z dr. Leszkiem Solskim, współautorem książki „150 lat ZOO Wrocław. 150 Jahre ZOO Breslau”
– Większość zoo-entuzjastów już wie, że na początku lipca 2015, tuż przed oficjalnymi obchodami 150-lecia naszego ogrodu zoologicznego, ukazała się bardzo ciekawa książka o historii wrocławskiego zoo. Zacznijmy od końca: nigdy bym się nie spodziewała, że w książce poświęconej historii ogrodu zoologicznego znajdę wiersz. I to wiersz nie byle kogo, bo naszej noblistki Wisławy Szymborskiej? Skąd ten pomysł?
– To bardzo dawna historia. W liceum (mowa o drugiej połowie lat sześćdziesiątych) mieliśmy wybitnego polonistę, który między innymi wymagał od nas regularnego czytania „Życia Literackiego”, a w nim szczególnie felietonów Wisławy Szymborskiej „Lektury Nadobowiązkowe”. Nic więc zatem dziwnego, że w 1967 roku, gdy ukazał się tomik Szymborskiej „Sto pociech”, stał się też naszą lekturą nadobowiązkową. Zawarty tam wiersz „Tarsjusz” moim zdaniem jest fenomenem. Nie zamierzam tu przeprowadzać jego analizy, ale proszę się zastanowić, kto w owym czasie w ogóle słyszał o takim zwierzątku? Dziwi mnie, że „Tarsjusz” jak do tej pory nie stał się apoteozą wszelkich działań czynionych przez nas na rzecz ratowania ginących gatunków zwierząt. Jeszcze za życia pani Szymborskiej starałem się o uzyskanie zgody na wywiad lub jakikolwiek komentarz dotyczący „Tarsjusza”, samego pomysłu i okoliczności powstania tego wiersza, niestety bezskutecznie. Udało mi się jedynie otrzymać zgodę na jego publikację w tym wydawnictwie.
– To tyle o wierszu zamiast epilogu. A jak powstawała idea samej książki?
– Książek o historii tego czy innego zoo jest wiele. Wydawane są najczęściej przy okazji mniej lub bardziej okrągłych rocznic, jak 5, 10, 25, 50 czy 100 lat istnienia. Książek o 150-leciu jest mało, bo ogrodów zoologicznych mających taki staż też jest mało. W tym roku 150. rocznicę oprócz wrocławskiego zoo obchodzono również w Hanowerze i St. Petersburgu. Książkę udało się wydać tylko nam.
– Zakładam, że nie było to łatwe zadanie…
– Zasadniczo nie było tak źle. Pomysł napisania takiej książki bardzo się spodobał dyrektorowi Ratajszczakowi i otrzymałem zielone światło na wszelkie możliwe badania archiwalne tak w samym zoo, jak i poza nim. Ponadto udało mi się przekonać dr Harro Strehlowa z Berlina, niemieckiego zoo-historyka do współpracy. I tak to się zaczęło.
– Ile to trwało?
– Przeczesywanie różnych archiwów to około cztery lata. Weryfikacja zebranego materiału – rok, i kolejne pół roku pisanie tekstów. Wreszcie oddanie materiałów do wydawnictwa i już bardzo konkretna praca nad samą książką, układem graficznym, doborem ilustracji – to ponad 14 miesięcy.
– Na pewno nie obyło się bez kłopotów…
– Wrocławskie zoo jest wyjątkowe i mam teraz na myśli nie tyle sam wiek, ale fakt, że lata 1865-1945 to historia niemiecka i potem dopiero polska. Musiałem przekonać sporo osób, że pomysł pomieszczenia dwóch wersji językowych w jednym tomie jest dobry. Nie chciałem się zgodzić na wydanie dwóch oddzielnych książek. Myślę, że ten pomysł się sprawdził. Można rzec górnolotnie, że podkreśla ideę wspólnej Europy, że nie odcinamy się od niemieckiej przeszłości naszego zoo.
– Czy jakieś okresy historyczne sprawiały problemy – powiedzmy – interpretacyjne?
– Niewielkie spięcia mieliśmy z dr. Strehlowem w interpretacji – dla mnie oczywistych – faktów i zdarzeń z lat 1939-1945. Zaś z redaktorem wersji polskiej punkt sporny stanowiło nie do końca wymienne stosowanie nazwy Breslau/Wrocław. Ale jakoś osiągnęliśmy porozumienie. Nie było kłopotów z latami powojennymi i wczesnym okresem dyrektorowania dra Antoniego Gucwińskiego. Potem, gdy w 1982 roku do zoo wkroczyła polityka, już nie było tak łatwo uporać się z ewidentnymi faktami. Ostatnie lata dra Gucwińskiego na stanowisku dyrektora zoo to okres jeszcze zbyt świeży, aby go poddawać jakiejkolwiek obiektywnej ocenie.
– Do jakiego odbiorcy książka ta jest adresowana?
– Moim zamiarem, jako redaktora całości, było takie potraktowanie tematu, aby był on ciekawy i intrygujący nie tylko dla historyków zoo czy innych fachowców z branży zoologicznej, lecz przede wszystkim dla każdego odbiorcy, polskiego i niemieckiego, zainteresowanego niekoniecznie tylko zwierzętami, ale też historią Wrocławia. Dodatkowym atutem tego wydawnictwa jest niewątpliwie materiał ilustracyjny: mapy, plany, szkice, rysunki oraz stare i nowe fotografie, z których zdecydowana większość nigdzie nie była dotychczas publikowana. Tak więc serdecznie zachęcam do lektury!
– A gdzie można nabyć książkę?
– Niestety, dystrybucja jest na razie bardzo ograniczona – w dwóch punktach sprzedaży na terenie zoo oraz w księgarni wydawnictwa Via Nova na ul. Włodkowica. Na szerszą dystrybucję nie możemy sobie pozwolić, gdyż narzuty hurtowni książek sięgają 30-50 proc., co zmuszałoby nas do sprzedaży poniżej kosztów własnych.
Rozmawiała Anita Tyszkowska
Leszek Solski, Harro Strehlow
150 lat ZOO Wrocław. 150 Jahre ZOO Breslau
pod redakcją Leszka Solskiego.
Stron 255, ilustracji 457.
Tekst główny i podpisy pod ilustracjami dwujęzyczne
– po polsku i niemiecku.
Wydawca i Copyright: ZOO Wrocław Sp. z o.o.