piątek, 14 lutegoKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Sztuka przeżywania

Każdy, komu teatr jest bliski, ma swoje ulubione spektakle, i te jeszcze bardziej ulubione, i te najbardziej ulubione… I zdarza się tak, że spektakle owe po pewnej przerwie pojawiają się na scenie, która jest nam bardzo bliska.

I ja tak teraz mam. Pierwsze z ulubionych spotkań z radosnym uśmiechem i – bo komedia to nieprosta sprawa! – delikatnym nieco łzawym wzruszeniem będzie miało dodatkowy świąteczny atut: Dzień Babci i Dziadka – odbędzie się bowiem 21 stycznia. A bilet na owo teatralne spotkanie to wzorcowy wręcz prezent dla naszych nieco starszych krewnych. Bo to spektakl i zabawny, i pięknie pokazujący, jak wiele twarzy może mieć i miłość, i zazdrość i wspólne, rodzinno-przyjacielskie poczucie humoru.

Damski biznes Marcii Kash i Douga Hughesa to opowieść o dwóchbizneswomenkach, które postanowiły spełnić największe marzenie życia i z rozmachem próbują znaleźć swoje miejsce w ekscytującym i lukratywnym świecie mody, projektując superbieliznę. Jednak świat pełen bielizny, apaszek, modnych butów – a przede wszystkim przystojnych i seksownych modeli – staje się zbyt podejrzany dla ich mężów, panów statecznych (i zazdrosnych…).Panie swoje projekty biznesowe przed mężami ukrywają, ale rzecz na jaw wychodzi, i panowie – wcielając się w rolę domorosłych Sherlocków Holmesów – biorą się za śledztwo w sprawie owych podejrzanych damskich działań. A skutek jest taki, że stać się muszą kobietami, i to w bieliźniano-frywolnej wersji, co naturalnie powoduje szalone zawirowania, zabawne bardzo qui pro quo i mocno zaskakujące zwroty akcji.

Zabawa jest znakomita, bo twórcy i wykonawcy Damskiego biznesu stanęli na bardzo wysokiej wysokości zadania z ogromnym powodzeniem – warto więc taki dzień, jak Dzień Babci i Dziadka uczcić wspólną zabawą i śmiechem. A jak się nie zdąży na 21 stycznia, jest jeszcze spektakl 24 stycznia… I naprawdę bardzo warto!

A kolejny spektakl, za którym zdarza mi sie tęsknić? To 28 lutego oraz 1 i 2 marca, gdy ze sceny WTK popłyną (fenomenalnie wykonywane) wielkie przeboje…

Judy. Na końcu tęczy Petera Quiltera to wesoła i wzruszająca opowieść o znakomitej, szalonej i wybitnej artystce Judy Garland. Ze sceny płyną jej słynne przeboje, wśród nich oczywiście Somewhere Over the Rainbow (Gdzieś na końcu tęczy), od którego (rolą małej Dorotki, wędrującej po krainie Oz) rozpoczęła się fantastyczna kariera wielkiej aktorki, obdarzonej głosem, który wciąż wzrusza i fascynuje.

Jest rok 1968, Boże Narodzenie, Londyn, na ulicach królują minispódniczki. Hotel Ritz. Gwieździe towarzyszą jej przyszły
(i ostatni) mąż oraz Anthony, przyjaciel pianista i akompaniator. Obu im Judy jest bliska – tyle tylko, że mąż widzi w niej drogę do kariery i pieniędzy, Anthony zaś po prostu ją kocha. Spektakl, gdzie łzy mieszają się ze śmiechem, a wykonawcy potrafią to tak pokazać, że znika gdzieś niebezpieczeństwo przechylenia się w jedną stronę. Jest w spektaklu i trudny los bohaterki – Judy Garland, która ze światem pogodzić się nie może bez alkoholu i prochów – i radość miłości, jaką Judy (Justyna Szafran) ofiarowują jej dwaj towarzysze – mąż Mickey Deans (Mariusz Ochociński), któremu już być może nie tylko o pieniądze idzie, i jej akompaniator, pianista Anthony (Paweł Okoński). Do tego piosenki Judy Garland… Justyna Szafran nie naśladuje Garland, jej interpretacje są bardzo osobiste. I rewelacyjny Paweł Okoński – jego Anthony, kochający Judy gej, to rola prawdziwie wielka.

– Komedia to sztuka przeżywania – powiedział w wywiadzie dla GP współdyrektor Komedii i reżyser obu spektakli, Wojciech Dąbrowski – komedia bowiem to nie tylko śmiech. To wzruszenie, zaduma, refleksja…

Anita Tyszkowska