Rozmowa ze Zdzisławem Brezdeniem, starostą oławskim

– Wraz z wyraźnym ociepleniem ruszają inwestycje drogowe we wszystkich znanych mi samorządach, zapewne dzieje się tak również u was i zajmuje się tym pewnie wydział dróg.
– Wydziału dróg w naszym starostwie nie ma, jest tylko niezależna jednostka – zarząd drogowy.
– Czy dużo jest pracy na drogach?
– Całkiem sporo, a w tym roku zaplanowaliśmy dwa duże zadania, na które otrzymaliśmy dofinansowanie od wojewody dolnośląskiego w ramach Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych. Jest to trzeci etap budowy drogi, która doprowadzi do autostrady, do węzła Krajków. To jest jedna droga powiatowa, a z tego programu robimy jeszcze drugą drogę i przebudowujemy na rondo skrzyżowanie w Miłoszycach, w gminie Jelcz-Laskowice. Te dwa przedsięwzięcia realizujemy wspólnie z samorządami. Ponadto złożyliśmy już dwa projekty do nowego programu ogłoszonego przez premiera Mateusza Morawieckiego. Program będą realizować wojewodowie i jest on związany z przebudową gminnej infrastruktury drogowej.
– Szybko działa Powiat Oławski…
– Musimy być szybcy, bowiem spóźnialscy zostają z tyłu.
– Działania Powiatu Oławskiego i starostwa dotyczą nie tylko dróg powiatowych. To całkiem niemała firma wielobranżowa, zatrudniająca wielu pracowników. Co w tej firmie obywatel może załatwić?
– Całkiem niemało! Zgodnie z naszymi zadaniami, które przypisuje nam ustawa o samorządzie powiatowym, realizujemy różne zadania związane z ochroną środowiska, komunikacją, architekturą i budownictwem, geodezją i gospodarowaniem nieruchomościami. To także oświata ponadpodstawowa, a ponadto podlega nam powiatowy urząd pracy, powiatowe centrum pomocy rodzinie, zespół szkół specjalnych, piecza zastępcza i dom dziecka.
– Jakie zadania są najważniejsze?
– Wszystko jest ważne, tak jak dla ludzi ważna jest każda sfera ich życia.
– Ludzie przychodzą do tych różnych wydziałów i załatwiają istotne dla nich sprawy, ale pewnie przychodzą ze swoimi problemami również do pana, do starosty.
– Oczywiście, że tak. Przyjmuję obywateli dwa razy w tygodniu – w środę i piątek. Trzeba się wcześniej zapisać na spotkanie, przyjść i porozmawiać. Po to też starosta tutaj jest.
– Z jakimi sprawami przychodzą do pana mieszkańcy powiatu?
– Sprawy są bardzo różne i na przykład teraz na tapecie mamy do rozwiązania problem dotyczący jednej z rodzin zastępczych – konflikt między rodzicami biologicznymi a rodzicami zastępczymi. Poza tym przychodzą też ludzie, którzy są niezadowoleni z tego, że nie otrzymali jakiegoś dofinansowania, na przykład do turnusu rehabilitacyjnego ze środków powiatowego centrum pomocy rodzinie, czy też są niezadowoleni z obsługi i że za długo czekają w kolejkach. Albo urzędnik starostwa potraktował zbyt surowo petenta i nie wykazał się odpowiednim poziomem empatii. Krótko mówiąc, ludzie przychodzą do starostwa z różnymi problemami, czasami mającymi początek przed wieloma laty. Takie rozwiązywanie ludzkich supełków czasami trwa bardzo długo, pomagają mi w tym naczelnicy wydziałów, nierzadko szukamy starych dokumentów, zaglądamy na przykład do mapek z lat pięćdziesiątych, aby ustalić, kto z kim graniczył. To są nieraz naprawdę dziwne sprawy, zresztą niektóre dzisiaj nierozwiązywalne, a wtedy pozostaje tylko droga sądowa.
– A zdarza się, że przykręca pan śrubę jakiemuś pracownikowi waszego starostwa, bo zachował się nieodpowiednio.
– No jasne, bowiem to my jesteśmy dla ludzi, a nie ludzie dla nas. A z drugiej strony nasi pracownicy przechodzili szkolenia dotyczące kontaktów z trudnym petentem.
– Terminu wyborów samorządowych nadal nie ma.
– Po prostu trzeba czekać.
Rozmawiał Sławomir Grymin