czwartek, 25 kwietniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Spotkanie z buntownikami

Powoli kończy się jubileuszowy rok w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Czas świętowania 70. urodzin i 100. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę był dla dolnośląskiej instytucji wyjątkowo udany. Końcówka też jest szczególna.

Kilkanaście dni temu w Pawilonie Czterech Kopuł – Muzeum Sztuki Współczesnej (oddział Muzeum Narodowego we Wrocławiu) otwarta została wystawa „Grupa Krakowska 1932-1937”. Jak powiedział na krótko przed jej udostępnieniem oglądającym Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu, organizacja tej wystawy była przedsięwzięciem wyjątkowym i niezwykłym. I rzeczywiście, kuratorka wystawy Barbara Ilkosz sprawiła, że możemy obejrzeć około 300 prac młodych buntowników z lat 30. ubiegłego wieku. Jak nam powiedziała, kompletowanie tego niecodziennego zbioru było długie i należą się ogromne podziękowania licznym muzeom i właścicielom prywatnych kolekcji. Wszystko jednak się udało i na pewno możemy cieszyć się, że jest okazja (we Wrocławiu do końca marca, a później wystawa trafi do Muzeum Narodowego w Krakowie) do poznania/przypomnienia twórców Grupy Krakowskiej (dzisiaj nazywanej pierwszą, bo po drugiej wojnie światowej zawiązała się tzw. II Grupa Krakowska).

Twórcy związani z Grupą Krakowską w latach 30. XX wieku to m.in.: Aleksander Sasza Blonder, Berta Grünberg, Franciszek Jaźwiecki, Maria Jarema, Leopold Lewicki, Adam Marczyński, Stanisław Osostowicz, Bolesław Stawiński, Jonasz Stern, Eugeniusz Waniek, Henryk Wiciński i Aleksander Radziewicz-Winnicki. Znakomita większość z nich komunizowała i lewicowała, ale to był duch i potrzeba czasu i buntowniczej młodości (nie można tego powiedzieć o dzisiejszych miłośnikach Trockiego czy Marksa). Poza tym młodzi artyści, studenci krakowskiej ASP, sprzeciwiali się metodom nauczania na akademii i konserwatywnej cyganerii krakowskiej ciągle bliskiej młodopolskiemu statusowi artysty. Łączyła ich też „wspólnota przekonań o potrzebie nawiązania do najnowszych osiągnięć międzynarodowej i polskiej awangardy artystycznej i teatralnej”.

To wszystko widać na wrocławskiej wystawie. Odnajdziemy tam (jeśli poszukamy) fascynację Chagallem, dramatycznością Picassa, porządkiem Légera, ostrością polityczną „nowej rzeczywistości” Grosza, charakterem i formą nowoczesnego teatru Piscatora. Czyli spotkamy się z tym wszystkim, o czym po latach wspominając Grupę Krakowską pisał Jonasz Stern (cudem ocalony z lwowskiego getta, po drugiej wojnie światowej wieloletni profesor krakowskiej ASP).

Kiedy już pożegnamy wystawę buntowników z Krakowa (i Lwowa), warto znaleźć czas na odwiedzenie wrocławskiego Muzeum Etnograficznego (oddział Muzeum Narodowego). A tam nie można przegapić wystawy „Piękno
duszy metalu” pokazującej prace Ryszarda Mazura. Kurator tej wystawy Jacek Bohdanowicz pokazał niezwykłość tego, co można wydobyć w pracowni kowalskiej. Pod warunkiem oczywiście, że perfekcjonizm rzemieślniczy umiejętnie łączy się z artystyczną duszą. Poza licznymi pracami, w skład ekspozycji wchodzi również kilkadziesiąt fotografii. Część z nich przedstawia prace artysty z ostatniego okresu twórczości (m.in. ogrodzenia, bramy wjazdowe, furtki, balustrady, kraty), które ze względu na rozmiary nie mogły się znaleźć na wystawie.

Tomasz Miarecki