Oczywiście pod warunkiem, że śmiejemy się z tego, co – choć zabawne – warte jest zastanowienia. Taką właśnie propozycję śmiechu z głębszą refleksją w tle zaserwował nam niedawno spektakl o tytule prostym, ale wyrazistym – „Czysta komercja” Katarzyny Wojtaszak.
Gwiazdy na scenie, wysmakowana prostota dekoracji… I problem, o którym teatr mówi rzadko, ale który interesuje przecież wszystkich dogłębnie – pieniądze. A dokładniej – sztuka wobec pieniędzy. Tłem owych wariacji na temat tego, jak sztuka winna do owych pieniędzy się odnosić, są skomplikowane – jak to w komedii – stosunki damsko-męskie. Teatr, jego kulisy i… kasa, misiu, kasa. W sumie ryzykowna mieszanka, która jednak w Teatrze Komedia zaowocowała spektaklem bardzo zabawnym, ale przy tym mówiącym kilka nieco gorzkich prawd o dzisiejszej kulturze, a także kilka prawdziwych prawd (to nie pomyłka…) o jej komercjalizacji, którą często potępiamy bez zastanowienia się nad rządzącymi nią mechanizmami, których sami przecież jesteśmy – my, widzowie – elementem.
Tę całą złożoność teatru twórcy „Czystej komercji” pokazali perfekcyjnie. Emilia Krakowska jako wierna teatralnemu duchowi garderobiana i bufetowa to komediowa klasa sama w sobie. Ewa Kuklińska udowodniła, że znakomita z niej aktorka – a znamy ją przecież przede wszystkim jako musicalową wielką divę – bowiem tak zagrać, że gwiazdorzy, jak pokazała na scenie Komedii, potrafią tylko najlepsi. Reszta aktorskiego teamu też pokazała, że wiele umie – bo w komedii potrafić trzeba bardzo wiele! Młodziutkie Ilona Lewandowska i Aleksandra Matlingiewicz dla każdej teatralnej sceny będą doskonałym nabytkiem, a Wojciech Dąbrowski, Paweł Okoński i Maciej Tomaszewski w „męskiej” części spektaklu stworzyli trzy postaci zabawne, ale i – przede wszystkim Tomaszewski – nieco wzruszające. „Czysta komercja” to – po prostu – dobry teatr. Warto więc w lutowy wieczór wybrać się do Teatru Komedia.
Zresztą nie tylko „Czysta komercja” tam na teatromana czeka, bowiem w lutym zobaczyć możemy także m.in. „Kolację dla głupca” Francisa Vebera – spektakl, który, podobnie jak „Komercja…”, udowadnia, że śmiech to poważna sprawa. „Z kogo się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie” – mówił Gogol i to zdanie winno być mottem „Kolacji…”. A że śmiech nie tylko daje zdrowie, ale także rozgrzewa w lutowy mróz, wybranie się na kolejny spektakl Teatru Komedia – „Mayday 2” będzie znakomitym pomysłem. Oba „Maydaye” – dzieła Raya Cooneya – to już dziś klasyka rozśmieszania, nieschodząca z teatralnych scen. „Mayday 2” to kontynuacja historii taksówkarza-bigamisty, w której pojawiają się dzieci bohatera z obu jego małżeństw. Będzie się działo, tym bardziej że w sprawę całą zamieszany jest internet…
Ata
www.teatrkomedia.com