poniedziałek, 4 grudniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Siewcy dobra na skraju świata

Kiedy kilkanaście lat temu wybraliśmy się na trochę dłuższy urlop na daleki Madagaskar, nie przypuszczaliśmy, że podróż ta tak silnie odciśnie się w naszej pamięci.

Madagaskar, ogromna wyspa leżąca u południowo-wschodnich wybrzeży Afryki, jest zapewne marzeniem bardzo wielu osób chcących poznawać świat. W jakiś wyjątkowy sposób być może dotyczy to Polaków, a szczególnie mojego pokolenia. Pokolenia wychowanego między innymi na książkach Arkadego Fiedlera, który ludziom i przyrodzie Madagaskaru poświęcił sporo miejsca. Opowieści o krainie lemurów, drogach wysadzanych baobabami, wielkich motylach, lasach nie do ogarnięcia towarzyszyły mojemu dzieciństwu i młodości. Znaliśmy też niezwykłą historię o. Jana Beyzyma, który już pod koniec XIX wieku pojechał na Madagaskar, by pomagać chorym na trąd. Kiedy więc pojawiła się szansa, by dotknąć Czerwonej Wyspy…

A szansę tę dał mi i moim przyjaciołom Marek Maszkowski, mój bliski kumpel z ogólniaka, który swoje dorosłe życie postanowił podarować innym. W połowie lat 80. ubiegłego wieku przyjął święcenia kapłańskie w Zgromadzeniu Księży Misjonarzy Wincentego a Paulo. Trochę czasu spędził w polskich parafiach, dłuższą chwilę w Ukrainie, był też Paryż… Jednak jego życie to właśnie Madagaskar.

Kontakt z Markiem Maszkowskim zaowocował wyjazdem na południe Madagaskaru, na tereny misyjnej posługi polskich kapłanów. Praca polskich misjonarzy świętego Wincentego a Paulo na Madagaskarze rozpoczęła się w 1970 roku. Polscy kapłani podjęli posługę misyjną głównie w diecezji Tolagnaro (Fort Dauphin). Podjęli pracę w Ranomafanie (gorąca woda) a następnie w Mananteninie (tenina to jest rodzaj kłującej trawy, miejsce, gdzie rośnie ten rodzaj trawy). Te dwie misje położone są w dorzeczu rzeki Manampanihy (siedlisko dużych nietoperzy). Ranomafana w górnym biegu, a Manantenina w dolnym. Samo miasteczko Manantenina położone jest w pobliżu Oceanu Indyjskiego. Tam też swoje miejsce na ziemi odnalazł Marek Maszkowski.

Południe Madagaskaru to miejsca sporadycznie odwiedzane przez przyjezdnych. Dalekie, biedne, doświadczane na przemian suszą i trudnymi do opisania cyklonami. Zresztą cała wyspa to świat wielkiej potrzeby. I właśnie między innymi polscy misjonarze starają się choć w niewielkim stopniu temu zaradzić.

Z Markiem Maszkowskim (zmarł na Czerwonej Wyspie w sierpniu 2016 roku, mając zaledwie 57 lat) przemierzyliśmy dziesiątki kilometrów pieszo, samochodem terenowym, łodzią. Zobaczyliśmy, jak wiele dla mieszkających tam Malgaszy (głównie z plemion Antanosy i Antandroy) robią tam misjonarze i współpracujący z nimi wolontariusze. Szkoły, internaty, ośrodki zdrowia, żywność, pomoc w codziennym życiu… Oczywiście bez pomocy z zewnątrz nie byłoby misyjnego sukcesu. I chociaż jest to kropla w morzu potrzeb, to właśnie z takiego „deszczu miłości” mogą powstać ogrody dobra.

Tomasz Miarecki

Zdjęcia Sławomir Grymin

Darowiznę finansową na rzecz misji można przekazać na konto bankowe:

Bank Pekao S.A.

Nr rachunku: 31 1240 4533 1111 0000 5433 2487

Sekretariat Misyjny Zgromadzenia Księży Misjonarzy

ul. Stradomska 4, 31-058 Kraków