Rozmowa z Radosławem Ratajszczakiem, prezesem zarządu ZOO Wrocław sp. z o.o.
– Jaki był rok 2018 dla wrocławskiego ogrodu zoologicznego?
– To był jeden z bardzo dobrych okresów ogrodu, i to pod różnymi względami. W działalności hodowlanej osiągnęliśmy ciekawe i niecodzienne przychówki. Przede wszystkim urodził się manat, którego sztucznie odchowaliśmy za pomocą smoczka i jest to ogromny sukces. Klucha waży teraz ponad 150 kg, cały czas przebywa ze swoją mamą i krewnymi, aczkolwiek nadal chętnie wchodzi w interakcje z naszymi pracownikami i daje się głaskać. To pierwszy manat w Polsce i jeden z dwóch urodzonych w Europie. Ponadto cieszy nas także powtórny rozród dzioborożców palawańskich, które jutro wyjeżdżają do Grecji, do zoo w Atice, gdzie jest samiec – jedna samica jest w Pilznie, a u nas jest pięć. We Wrocławiu zostanie para, a trójkę wysyłamy do Atiki. Samiec z Atiki pojedzie natomiast skojarzyć się z samicą z Pilzna. Odchowaliśmy też kuskusa niedźwiedziego [torbacz nadrzewny – przyp. aut.], teraz mamy drugiego i były to pierwsze odchowy na świecie. Poza tym urodziło się mnóstwo innych zwierząt: żyrafa, zebry i różne antylopy i małpy.
– Jakie nowe gatunki zwierząt zagościły we wrocławskim ogrodzie?
– Po wielu latach wróciły do Wrocławia pantery śnieżne [irbisy – przyp. aut.], które przed ponad stu laty po raz pierwszy w historii rozmnożyły się właśnie we wrocławskim zoo. Zamieszkały u nas także pantery mgliste – i są to dwa zagrożone gatunki kotów, dla których zbudowaliśmy nowe, ciekawe obiekty. Ponadto jest u nas najmniejszy ssak świata – ryjówka etruska. Dorosła, wypasiona samica waży dwa gramy…
– …i na ludzkiej dłoni może swobodnie tańczyć kankana.
– Sądzę, że cała dwudziestoosobowa rodzina mogłaby tam pohasać, ale bez żartów, bowiem jest to odważny drapieżnik, który jest w stanie pokonać ofiary ważące dziesięciokrotnie więcej od niego.
– Zatem ryjówka nie pęka.
– Oczywiście, że nie pęka i choć szarańcza jest od niej cięższa, to ryjówka pokonuje ją bez zbytniej fatygi. Tak niewyobrażalnie małego zwierzątka do tej pory nie widziałem.
– A co w najbliższej przyszłości?
– Kończymy wybieg dla wydr, które w przyszłym roku będą mieszkać już w nowym, znacznie większym miejscu ze znacznie głębszym basenem. Poza tym zakończymy nowy, duży wybieg dla wilków, gdzie jest duży las, który będziemy jeszcze obsadzać młodnikiem i roślinnością nadrzeczną. Do tego będzie bogata edukacyjna wystawa traktująca o wilku i psie, której celem głównym będzie oddemonizowanie wilka.
– Jaka była tegoroczna frekwencja?
– Dobra, podobna do ubiegłorocznej. Wrocławski ogród nie spowszedniał, także dlatego, że ciągle się rozwijamy i te stałe zmiany są warunkiem powodzenia zoo. Dzisiaj remontujemy wybiegi takinów i jeleni Alfreda. Będą ponad dwukrotnie powiększone i te zwierzęta będziemy oglądać już nie przez stare płoty, tylko przez naturalną fosę. Ponadto zaczynamy remont ptaszarni, a z szesnastu wolier pozostaną ogromne trzy. Kontynuujemy również prace zmierzające do ugoszczenia nizinnych goryli, które zawitają we Wrocławiu w niedalekiej przyszłości.
– Czego redakcja „Gminy Polskiej” może życzyć panu w nadchodzącym roku?
– Tylko zdrowia i sił.
Rozmawiał Sławomir Grymin