„Święty Iwo” wrócił nad Odrę. Artyści-rzemieślnicy zadziwiają. „Chłopiec w słońcu” patrzy w dal. Abakany intrygują. A to wszystko w jednym miejscu.
Na odwiedzenie tego miejsca znakomicie nadaje się tak słoneczny dzień, jak i pochmurny czy deszczowy. Każdy jest dobry… No, może poza poniedziałkami i niektórymi wtorkami, kiedy wrocławskie Muzeum Narodowe jest nieczynne.
Pisaliśmy już, że w połowie lutego powrócił do wrocławskiej placówki zaginiony obraz Jacoba Jordaensa „Święty Iwo wspomaga biednych”. Wiele długich lat ten bezcenny obraz tułał się po świecie. Długo nie było wiadomo gdzie jest. No ale w końcu udało się. I jest. I możemy go oglądać ponownie w miejscu, w którym był do 1942 roku. Kiedy obraz był przekazywany wrocławskiemu muzeum, Piotr Oszczanowski, dyrektor placówki, mówił: – Odczuwam wielką radość, ponieważ po raz kolejny udaje się odnaleźć i przywrócić do zbiorów obraz zaginiony w czasie działań wojennych. Dzieło Jacoba Jordaensa z pewnością będzie jedną z najcenniejszych ozdób naszej wystawy stałej „Sztuka europejska XV-XX wieku”. Bardzo dziękuję wszystkim osobom i instytucjom, które przyczyniły się do odnalezienia i sprowadzenia obrazu, za wolę, zaangażowanie oraz za kilkuletni trud, który pokazuje, jak skomplikowane są sprawy odzyskiwania zaginionych dzieł sztuki, ale też świadczy o tym, że warto takie działania podejmować.
Wizyta w Muzeum Narodowym to dzisiaj także spotkanie z niezwykłą wystawą (szerzej pisaliśmy o niej przed miesiącem) „Stwórcze ręce – sztuka metalu doby modernizmu we Wrocławiu”. To pierwsza prezentacja mało znanej i w niewielkim stopniu zbadanej twórczości artystów-rzemieślników działających na Śląsku w pierwszej połowie XX wieku. Można na niej obejrzeć prawie 200 dzieł sztuki – od secesji, poprzez ekspresjonizm, art déco do stylów historyzujących. Większość z nich nigdy wcześniej nie była udostępniana publiczności. Organizatorzy mówią, że zebranie prac na tę czasową ekspozycję (będzie pokazywana do połowy czerwca) wymagało nierzadko iście detektywistycznych działań.
Do końca sierpnia można też obejrzeć koronkowe wycinanki, bogato haftowane tkaniny, stroje, gliniane piszczałki, drzeworyty i inne przedmioty wykonane w XIX i XX wieku, które składają się na wystawę prezentującą chińską sztukę ludową. Wszystkie obiekty pochodzą z kolekcji dr Zlaty Černy – znanej czeskiej sinolożki, historyczki sztuki i wieloletniej kuratorki Działu Sztuki Chińskiej Muzeum Narodowego w Pradze. Chińska sztuka ludowa jest jednym z najbogatszych, a jednocześnie mało znanych i wykorzystanych źródeł umożliwiających zrozumienie szeregu zjawisk składających się na kulturę Państwa Środka. Długo pozostawała poza sferą zainteresowań chińskich i zachodnioeuropejskich badaczy. Dopiero w drugiej połowie XX wieku rozpoczęto jej systematyczne analizowanie i kolekcjonowanie.
Natomiast na wystawie stałej „Sztuka polska XVII-XIX wieku” zachwycają dzieła Bacciarellego, Michałowskiego, Matejki, Malczewskiego, Podkowińskiego, Gottlieba, Wyspiańskiego… Zdecydowanie przeważa malarstwo, ale wystawę uzupełniają rzeźba i rzemiosło artystyczne. Przypomnijmy, że historia zgromadzonej tu kolekcji – w większości obrazów olejnych – nie jest długa. Wiąże się z przekazaniem przez władze ukraińskie do Wrocławia w lipcu 1946 roku dwóch grup dzieł wyselekcjonowanych ze zbiorów muzealnych Lwowa (niestety, zaledwie około 1/9 całości dawnych lwowskich zasobów malarstwa polskiego) i Kijowa.
Oczywiście, wrocławskie muzeum to także kolekcja sztuki współczesnej, która zaliczana jest do cenniejszych w kraju. Swój obecny kształt zawdzięcza intensywnej działalności kolekcjonerskiej prowadzonej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Istotnym uzupełnieniem zbiorów sztuki współczesnej są dary samych artystów i ich spadkobierców. W ten sposób kolekcja wzbogaciła się o prace m.in. Magdaleny Abakanowicz, Waldemara Cwenarskiego, Władysława Hasiora, Jana Lebensteina, Zbigniewa Makowskiego, Alfonsa Mazurkiewicza i Józefa Szajny.
(mtm)