Rozmowa z Igorem Bandrowiczem, burmistrzem Prusic
– Jak zawsze, porozmawiajmy o sprawach samorządowych, lecz proponuję, abyśmy dzisiaj zajęli się także problemami wykraczającymi poza gminę Prusice. W Powiecie Trzebnickim jest dziwna sytuacja – wybrano starostę, później go odwołano i był taki okres, gdy starostów trzebnickich było dwóch. Następnie wojewoda dolnośląski uznał, że ten pierwszy wybrany nadal jest starostą. Wszystko to wygląda na niezły cyrk.
– Rzeczywiście, od pewnego czasu, czyli od grudnia roku 2014, w Starostwie Powiatowym w Trzebnicy sytuacja jest kuriozalna.
– Dlaczego się tak dzieje?
– W grudniu w roku 2014 na starostę wybrany został większością jedenastu głosów Waldemar Wysocki, ale potem dużo się zmieniło. W połowie marca roku 2015 część radnych powiatowych zmieniła front i odstąpiła od tej jedenastki, która poparła Wysockiego, więc ta grupa utraciła większość w Radzie Powiatu Trzebnickiego i nie ma mandatu do rządzenia. A jeśli starosta utracił większość w radzie powiatu, to albo powinien podać się do dymisji, albo nauczyć się współpracować z większością, między innymi przedstawiając projekty dla niej akceptowalne. Niestety, dzisiaj starosta Wysocki albo nie chce tak działać, albo nie potrafi tego robić, a wręcz przeciwnie – stara się narzucać radzie projekty nieakceptowane przez większość radnych. Ponadto starosta nie spotyka się z włodarzami gmin powiatu trzebnickiego, nie przyjeżdża na konwenty i nie konsultuje przedsięwzięć strategicznych ważnych dla całego powiatu trzebnickiego.
– Czy starosta pogniewał się na wójtów i burmistrzów?
– Tego nie wiem, ale osobiście oceniam go krytycznie i uważam, że jest człowiekiem, który na tym bardzo ważnym stanowisku znalazł się przypadkowo. Przecież za chwilę rozpoczną się konkursy i nabory z nowej unijnej perspektywy, pojawią się finansowe środki nie tylko dla gmin, ale również dla Powiatu Trzebnickiego. Chcę też podkreślić, że teraz realizujemy drogę powiatową w gminie Prusice, dostaliśmy do tej inwestycji 3 mln zł dofinansowania, a pan starosta ani razu nie pofatygował się, aby zobaczyć, jak wygląda ta droga i jak wygląda proces inwestycyjny. Nie interesuje starosty Wysockiego, czy mamy jakieś problemy, a przecież to jest jego mienie i jego droga.
– Czy, pańskim zdaniem, ta sytuacja może się zmienić?
– Cóż, chcielibyśmy, aby zatriumfowało porozumienie ponad podziałami, żebyśmy mogli jakoś normalnie współpracować i mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości uda się nam to zdziałać.
– Powiaty nie mają przecież środków własnych i tylko dzięki współpracy z gminami mogą coś zrealizować.
– W latach 2006-2010 byłem wicestarostą trzebnickim i wtedy – wraz ze starostą Robertem Adachem – tworzyliśmy montaże finansowe oparte na tym, że część pieniędzy przeznaczanych na inwestycje otrzymywaliśmy od rządu, część od gmin, a reszta to były środki powiatu. Funkcjonowało to doskonale, gminy były zadowolone i powiat też mógł coś fajnego zrealizować. Dzisiaj ta współpraca leży w gruzach, nie ma żadnych programów i strategii dotyczącej rozwoju dróg powiatowych, oświaty i szpitala. Wcześniej mieliśmy połączyć nasz szpital z wrocławskim uniwersyteckim szpitalem klinicznym i stworzyć swego rodzaju kampus medyczny na bazie Trzebnicy i Wrocławia. W Trzebnicy powstać miał profesjonalny ośrodek rehabilitacji, w którym miał leczyć między innymi profesor Zimmer, ten sam, który leczy zawodników Milanu. Mamy taki obiekt wybudowany z unijnych pieniędzy kosztem 14 mln zł, gdzie taki ośrodek z powodzeniem mógłby funkcjonować. Mieliśmy się ograniczyć do najważniejszych dla powiatu trzebnickiego działań zabezpieczających opiekę zdrowotną, a wszystko po to, aby mieszkańcy powiatu czuli się bezpiecznie i aby Powiat Trzebnicki nie musiał dokładać do szpitala.
– I jak to wyszło?
– Z tym budżetem nie stać powiatu na utrzymanie trzebnickiego szpitala, ale wcześniej były tanie rozwiązania do wprowadzenia, tylko w międzyczasie wszystko się zepsuło i to wszystko przez starostę Waldemara Wysockiego, który nie podjął konkretnych działań. Dzisiaj, z powodu strat szpitala, Powiat Trzebnicki znowu musiał do niego dopłacić 2 mln zł.
– Co dalej z tym fantem? Przecież gminy powiatu trzebnickiego też tracą na tym konflikcie.
– Oczywiście, że gminy tracą. Tracą także mieszkańcy. Chcielibyśmy, aby szpital w Trzebnicy nadal funkcjonował, ale trzeba patrzeć realnie i należy powiedzieć wprost, że Powiatu Trzebnickiego nie stać na jego utrzymanie. Sądzę, że rozwiązaniem byłoby pozyskać strategicznego partnera, który dałby nam środki finansowe, miałby odpowiednie kompetencje, byłby merytoryczny i miałby profesjonalnych pracowników, którzy poprowadziliby ten szpital.
– A co pan powie na zamiar podwyższenia kwoty wolnej od podatku?
– Rozumiem, że to będzie dobre dla ludzi najmniej zamożnych, ale gminy – szczególnie te najbiedniejsze – na tym ucierpią, bowiem ich dochody spadną. Mam tylko nadzieję, że te straty gmin zostaną im jakoś zrekompensowane. Uważam, że jednak zatriumfuje rozsądek i znajdzie się jakieś dobre rozwiązanie tej sprawy.
– Wczoraj jeden z burmistrzów oznajmił mi, że słyszał pogłoski, iż 500 zł na dziecko może być wprowadzone jako zadanie własne gmin.
– W kampanii wyborczej nikt o tym nie mówił, ale to właśnie gminy będą beneficjentem tych pieniędzy i w związku z tym dostaniemy dodatkowe zadania dla ośrodków pomocy społecznej, lecz nie sądzę, aby to gminy ze swych budżetów miały wypłacać te pieniądze, ponieważ byłaby to dla nich katastrofa finansowa.
– Mówi się także o propozycjach wprowadzenia kadencyjności w samorządach.
– Jeżeli mamy poddać się weryfikacji wyborców i wprowadzić dwukadencyjność w samorządzie, tzn. że wójt, burmistrz i prezydent będą pełnili swe funkcje przez dwie kadencje, na przykład po pięć lat, to niech to samo będzie wprowadzone w Sejmie. Dlaczego samorządowcy mają być traktowani inaczej niż posłowie? Czy są tu jakieś zasadnicze różnice?
– Może takie, że samorządowcy więcej i wydajniej pracują…
– …i w tym się z panem zupełnie zgadzam.
Rozmawiał Sławomir Grymin
Zdrowego, pogodnego, pełnego miłości, spokoju,
satysfakcji z podejmowanych zadań
i radości ze spełnionych marzeń Nowego Roku 2016
Czytelnikom „Gminy Polskiej.
Krajowego Przeglądu Samorządowego”
życzy burmistrz Igor Bandrowicz