poniedziałek, 11 listopadaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Otwarta nowa droga…

Czerwiec to wreszcie miesiąc teatralnie normalny – kurtyna w górę, widzowie (oczywiście wciąż w reżimie sanitarnym) na widowni, aktorzy na scenie… Bardzośmy za tym tęsknili – i teatralne zespoły, i kochający teatr widzowie.

Warto tu przypomnieć, że już od kilku miesięcy stęsknieni za Wrocławskim Teatrem Komedia widzowie mieli przed oczami wyobraźni wielkie święto: premierę Petera Quiltera Judy: na końcu tęczy, którą pandemiczne okoliczności wciąż odsuwały w czas nieznany. A teraz już wiemy – premiera Judy… odbędzie się 19 września, ale przed nami i Judy… czerwcowa, bowiem 24, 25, 26, i 27 czerwca na Dużej Scenie WTK zobaczyć będzie można przedpremierowe spektakle opowieści o ostatnich miesiącach życia Judy Garland. Londyn, hotel Ritz, kariera wspaniałej aktorki powoli gaśnie… Od dziecka faszerowana lekami, nie gardzi alkoholem. Towarzyszą jej ostatni, piąty mąż, oraz przyjaciel – pianista. Judy… to wielobarwna opowieść o losie aktora – trudnym, pełnym wyrzeczeń, bólu, zadawanego przez sztukę i ludzi, ale i radości, wolności, satysfakcji. A do tego – wielkie przeboje Judy Garland, muzycznie opracowane przez Bartka Pernala, a przetłumaczone przez Michała Rusinka. I moda… Reżyserujący spektakl Wojciech Dąbrowski i tworząca kostiumy Maria Tomczyk zadbali, aby urok lat 60. wybrzmiał w pełni – różowy kostiumik, toczek Judy i białe kozaki przywołują modową rewolucję lat sześćdziesiątych.

Na scenie Justyna Szafran, Paweł Okoński – pianista Anthony i Mariusz Ochociński – ostatni mąż Judy, Mickey Deans. Wszyscy troje mają już za sobą miesiące prób, w trzeciej generalnej miałam szczęście – to nie przesada! – uczestniczyć. I teraz już wiem – to spektakl, który zobaczyć musi każdy, kto w teatrze szuka siebie i człowieczego obrazu. Wojciech Dąbrowski uważa, że Judy… to nowa droga Komedii, wiodąca przez jakże trudny gatunek, jakim jest tragikomedia. – Szukamy i wzruszenia, i żartu – podsumowuje pracę nad Judy… I widać, że owe poszukiwania się powiodły.

A bohaterowie opowieści? Justyna Szafran powiedziała nam po owej próbie generalnej: – Nie chcę Judy naśladować, ale chcę oddać całą pasję jej życia! Najpierw widziałam to życie jako dramat, ale Wojciech Dąbrowski poprowadził to inaczej, pokazując też jasną stronę bohaterki, jej radość śpiewania, jej miłości, mężczyzn, z którymi jej się nie zawsze układało, ale których kochała i którzy ją kochali. I teraz już wiem, że miał rację.

Mariusz Ochociński, czyli ostatni mąż Judy, Mickey Deans, stworzył postać niejednoznaczną. Bo owszem, zależy mu na występach Judy z przyczyn czysto materialnych… – Ale to nie wszystko . Chcę pokazać, że Mickey naprawdę Judy kochał – mówi Mariusz Ochociński. I to się aktorowi znakomicie udało.

Trzecia postać, akompaniator Judy, pianista Anthony, to majstersztyk Pawła Okońskiego. – Chciałem, aby widzowie zobaczyli, że to człowiek, wielostronny człowiek – mówi Paweł Okoński skromnie. I jego Anthony to artysta, znakomity pianista, ale ze słabościami, podobnymi do słabości Judy. Ale nie to jest najważniejsze. Anthony, gej, kocha Judy, stara się jej pomóc. I prawdziwie tym wzrusza.

Judy: na końcu tęczy to spektakl obowiązkowy dla każdego teatromana. A czy stanie się nową drogą Wrocławskiego Teatru Komedia? Sądzę, że tak…

Ata