Znacie Państwo ten tytuł? Owszem! Pojawia się zawsze, gdy w Operze Wrocławskiej wiele się dzieje. A teraz właśnie – w październiku – owo „dzianie” się zaczęło. Nowy dyrektor, nowy sezon, nowe otwarcie. I nowe nadzieje.
Sezon operowy 2016/2017 we wrocławskiej operze otworzy – 22 października – Madame Butterfly Giacomo Pucciniego, scenicznie przygotowana przez Giancarla del Monaco. Za pulpitem dyrygenckim stanie nowy dyrektor opery, Marcin Nałęcz-Niesiołowski, którego talent i muzyczną wrażliwość wrocławscy melomani nie raz już – ostatnio w Eugeniuszu Onieginie Piotra Czajkowskiego – mogli podziwiać. Drugi spektakl otwarcia to Coppélia Léo Delibesa, w inscenizacji i choreografii Giorgia Madii. Czyli nowe otwarcie we wrocławskiej operze zaczynamy od dwóch nóg operowego teatru – opery i baletu, co wskazuje, że dla nowego kierownictwa teatru obie nogi będą równie ważne. I – uwaga! – Coppélia zawsze będzie wystawiana do muzyki na żywo! Koniec z dręczącym i tancerzy, i melomanów muzycznym podkładem z płyty – bo muzyką do spektaklu trudno to nazwać! I to jest pierwsza znakomita wiadomość, do której dodam jeszcze tzw. wisienkę na torcie – informację, że kierownikiem baletu została Magdalena Ciechowicz, pierwsza solistka Polskiego Baletu Narodowego. Nareszcie przyszłość wrocławskiego baletu rysuje się w jasnych barwach.
Pierwszą premierą nowej dyrekcji będzie Trubadur Giuseppe Verdiego – 16 grudnia – przygotowany w koprodukcji z teatrem z Rygi. I to jest znakomita wiadomość numer dwa: dyrektor Marcin Nałęcz-Niesiołowski chce, aby wrocławska opera znalazła się wśród czołowych teatrów operowych Europy. Dziś jest to niemożliwe bez współdziałania z muzycznym światem, więc czeka nas wiele spektakli, przygotowanych we współpracy z innymi europejskimi teatrami. A może – marzenia mają to do siebie, że się spełniają, gdy wola ich realizacji jest mocna… – nie tylko europejskimi? Widzowie będą więc mieli szanse poznania operowej Europy (i – jak Muzy i finanse pozwolą – świata), a operę czeka odświeżenie repertuaru. Do tego trzeba dodać, że dyrektorowi Nałęcz-Niesiołowskiemu bardzo zależy na jakości spektakli, więc już w Trubadurze wystąpi wybitny bas, Rafał Siwek, który wielkie sukcesy odnosił m.in. w mediolańskiej La Scali i Arenie di Verona.
Operowe duszki szepczą też, że zapowiada się dobra współpraca z sąsiadem z placu Wolności – Narodowym Forum Muzyki. Wszystko to prowadzić ma do jednego – przyciągnięcia do wrocławskiej opery jak najliczniejszych widzów i melomanów. Także nowych – takich, dla których sztuka operowa czy baletowa jest czymś – na razie! – nieznanym. Z jednej strony potrzebne są do tego wybitne spektakle i wybitni wykonawcy. Z drugiej – rozwinięcie szerszego jeszcze programu edukacyjnego.
Opera Wrocławska staje przed nowym wyzwaniem, nową szansą otwarcia się na widzów (także nowych) i pokazania, że należy jej się miejsce wśród czołowych teatrów Europy. – Przed nami na pewno sporo pracy – uśmiecha się Ewa Magdalena Filipp, pełnomocnik dyrektora – ale jesteśmy gotowi na taki wysiłek. Teatr działa, kiedy jego serce bije… A serce teatru to scena! Niech owo serce bije jak najmelodyjniej! Tego życzę i Operze Wrocławskiej, i nam, jej wiernym widzom.
Anita Tyszkowska