Igrzyska olimpijskie są bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem sportowym świata. Tysiące sportowców, przedstawiciele ogólnoświatowych mediów, najnowocześniejsze obiekty – to wszystko sprawia, że raz na cztery lata świat zamiera, żyjąc tylko pozytywnymi emocjami. Poza sportowym, igrzyska olimpijskie mają jeszcze jeden bardzo ważny wymiar – ekonomiczny. Jest to ogromna szansa na rozwój i promocję kraju-organizatora. W większości przypadków to inwestycja opłacalna, ale czy jest to jednak regułą?
,,Organizatorem Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2020 roku będzie… Japonia” – ten komunikat, ogłoszony 7 września, wywołał euforię w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Japońska szansa?
Organizacja tak wielkiego przedsięwzięcia może bowiem wyrwać gospodarkę kraju z wieloletniej stagnacji i być czynnikiem prorozwojowym. Euforię, jaka zapanowała, najlepiej odzwierciedlał Nikkei, indeks tokijskiej giełdy, który wzrósł w dniu ogłoszenia decyzji aż o 2,5 proc. Organizacja igrzysk olimpijskich jest jednym z kroków, które mają na celu nadanie nowego tempa gospodarce Japonii. Mimo że sami Japończycy nie do końca popierają tę inicjatywę (67 proc. było za) to premier Shinzo Abe dostrzega to jako szansę. Według najbardziej pesymistycznych prognoz sama organizacja wydarzenia przyczyni się do wzrostu PKB w ciągu siedmiu lat o 0,7-0,8 proc. Po piętnastu latach zastoju gospodarczego jakakolwiek możliwość rozwoju kraju staje się światełkiem w tunelu, za którym warto podążać.
Według najbardziej pesymistycznych prognoz sama organizacja olimpiady w Japonii przyczyni się do wzrostu PKB w ciągu siedmiu lat o 0,7-0,8 proc.
Nadzieje Brazylii
Nadzieję na napędzenie gospodarki ma również Brazylia, która zdolnościami organizacyjnymi wykaże się w 2016 roku. Dodatkową odpowiedzialnością są także organizowane tam Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w 2014 roku. Obie imprezy są dobrym pretekstem do rozbudowy infrastruktury. Budżet przewidziany na przygotowania do igrzysk wynosi 14 mld dolarów. Jest to najwyższa kwota w historii przygotowań takich imprez.
Co jest bez wątpienia mocną stroną kraju Ameryki Południowej? Możliwość wykorzystania pewnych obiektów sportowych dwukrotnie na tak dużą skalę. Igrzyska stają się idealnym dodatkiem do organizowanego wcześniej mundialu. Są też szansą na wykrycie i poprawienie błędów, które mogą się pojawić na mistrzostwach piłkarskich. Jest to duży plus, z którego cieszyć się powinni organizatorzy.
Turystyczne szanse
Wraz z rozpoczętymi przygotowaniami rozbudziła się również nadzieja na polepszenie niektórych sektorów gospodarki. Największe oczekiwania związane są z branżą turystyczną. Obecnie Brazylię odwiedza 5,4 mln turystów rocznie (dane Ministerstwa Turystyki). Niesamowita reklama związana z dwoma imprezami jest motorem napędowym. Prezes brazylijskiej organizacji turystycznej Embratur poinformował, że dzięki samym mistrzostwom ich kraj powinien zarobić 8,3 mld euro. Władze już zabiegają o turystów, starając się ich uchronić od wysokich kosztów przejazdów w ich kraju. Dziennik „O Globo” uspokaja wszystkich, którzy zechcą się wybrać do Rio de Janeiro. Tamtejsi politycy postanowili walczyć z nieuczciwymi opłatami za przejazd taksówką oraz busami. Bardzo wysokie stawki za komunikację mogą zniechęcić odwiedzających. Podczas przygotowań do igrzysk szansę na wzmocnienie swej pozycji mają także sektory budowlane, dzięki zapotrzebowaniu na nowe obiekty sportowe i hotelarskie. Bez pomocy nie pozostanie także sektor transportowy, a kolejne inwestycje mają tylko napędzać gospodarkę. Tak ważne wydarzenia sportowe mają na celu sukcesywne poprawienie sytuacji w kraju.
Grecka wpadka
Japonia i Brazylia mają nadzieję wynieść przede wszystkim korzyści z organizacji wielkich imprez sportowych. Są jednak kraje, które przez organizację igrzysk popadły w tarapaty finansowe. Było tak z Grecją, która w 2004 roku gościła sportowców. Same wydatki organizacyjne wyniosły więcej niż się spodziewano. Włączając w to liczne opóźnienia, których nie było można uniknąć, Grecja straciła 9 mld euro. Nie doczekano się także zysków z turystyki. Zainteresowanie Grecją co prawda wzrosło, ale tylko na czas igrzysk.
Nie wszyscy zarabiają na organizacji wielkich sportowych imprez. Przykładem wielkiego przegranego jest na przykład Grecja.
Jakie jeszcze „korzyści” wyniosła Grecja? Niszczejące obiekty sportowe, które były budowane specjalnie na okazję igrzysk. Opustoszałe hale zaczynają zamieniać się w ruiny, a państwa nie stać na ich utrzymanie. Gdyby zapytać jednak Grecję, czy zdecydowałaby się kolejny raz zorganizować taką imprezę, z pewnością odpowiedziałaby, że tak. Igrzyska podnoszą bowiem prestiż kraju i są utożsamiane z sukcesem gospodarczym. Warto jednak pamiętać, że prestiż prestiżem, ale zawsze na końcu bilans ekonomiczny powinien wyjść na plus.
Natalia Gorowa
Excluzive.pl