czwartek, 28 marcaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Ogród potrzebuje przestrzeni

Rozmowa z Radosławem Ratajszczakiem, prezesem zarządu ZOO Wrocław sp. z o.o.

Dziesiątego lipca mamy 154. rocznicę powstania wrocławskiego ogrodu zoologicznego. Czego zatem wypada życzyć szacownemu jubilatowi?

– Przede wszystkim powiększenia terenu, ponieważ nasze możliwości poprawiania warunków życia dla zwierząt powoli się kończą. Jest ciasno, choć robimy to, co możemy, i teraz na przykład oddajemy nowe, kilkakrotnie większe wybiegi dla jeleni filipińskich i dla takinów złotych, ale już odbywa się to kosztem likwidacji niektórych alejek.

Czy są jakieś szanse na powiększenie terenu zoo?

Zoo Wrocław
Zoo Wrocław

– Szanse są zawsze – pracujemy nad tym intensywnie i mam nadzieję, że to się nam uda. W innym wypadku staniemy przed bardzo trudną decyzją – rezygnacji z hodowli słoni. W obecnych warunkach nasze bardzo, bardzo stare słonice mogą sobie żyć, mając świetną opiekę, a warto tu podkreślić, że za sobą mają długą i nieprzyjemną przeszłość cyrkową… Teraz u nas mają swój swoisty starczy raj, ale nie jest to już miejsce pozwalające na planowanie hodowli grupy słoni, czy nawet kilku młodszych samców. To po prostu jest już niemożliwe, bowiem tamtego terenu właściwie już nie ma. Owszem, gdyby go powiększyć, starczyłoby gdzieś na pięć lat, lecz to jest za mało, bowiem trzeba myśleć na dwadzieścia pięć lat do przodu.

Wrocławskie zoo nieustannie się zmienia, niedawno powstał wspaniały wybieg dla wilków, a i wydry mają swój nowy wydrowy eden.

– Zaczynamy także całkowite przemeblowanie ptaszarni. Klatki powstały tam w latach sześćdziesiątych, wszystkie są teraz wyburzone, a zostaną trzy duże woliery środowiskowe, w których będzie można podziwiać ciekawe i bardzo zagrożone gatunki ptaków – przede wszystkim z Azji Południowo-Wschodniej i Nowej Gwinei. Tamten świat ptaków jest przebogaty. W Polsce mamy około 400 gatunków ptaków, a w samej Indonezji jest ich około 2500. Ta fauna ginie! W tym roku prowadzimy kampanię „Silent forest” (Cichy las), która unaocznia nam kryzys postępujący wśród dziko żyjących ptaków na terenie Azji Południowo-Wschodniej. Kilka gatunków przetrwa na jakiś czas tylko w hodowlach, ale mam nadzieję, że gdzieś za dwadzieścia lat to się zmieni, a działania edukacyjne i dobrobyt społeczeństw urosną na tyle, że będzie można przywrócić je na wolność, co nie jest takie trudne.

Niedawno we wrocławskim ogrodzie urodził się mały manat, na świat przyszedł także niezmiernie rzadki gibon białopoliczkowy. Oznacza to, że zwierzęta dobrze się tutaj czują, skoro chcą wychowywać swoje młode.

– To skomplikowany proces i nie jest to tylko sprawa, że one sobie tutaj żyją i będą się mnożyć. Trzeba zwierzętom zapewnić bardzo dobre żywienie i takie miejsca, w których spokojnie mogą urodzić i odchować swoje młode. W przypadku manatów porody zdarzają się rzadko, ponieważ jest to aż 13 miesięcy ciąży. Udało nam się pozyskać samicę z Singapuru, bowiem w Europie był duży niedobór samic, a teraz mamy regularne przychówki, co bardzo nas cieszy – tym bardziej, że są to obydwie samiczki.

Czy można prognozować, co urodzi się w najbliższej przyszłości?

– Corocznie rodzą się nam różne jeleniowate, teraz są już małe renifery, a za chwilę pojawią się barasingi, bo już widać, że samice są ciężarne. Ponadto czekamy na pierwsze u nas porody fok – urodzi się śmieszny, mały, biały duszek z czarnymi oczkami.

Zatem zapraszamy wszystkich czytelników „Gminy Polskiej” do wrocławskiego ogrodu zoologicznego – magicznego miejsca w stolicy Dolnego Śląska.

Rozmawiał Sławomir Grymin