Rozmowa z Radosławem Ratajszczakiem, prezesem zarządu ZOO Wrocław spółki z o.o.
– Rolą ogrodów zoologicznych jest dzisiaj nie tylko pokazywanie okazów fauny, ale także działania chroniące zwierzęta – i to daleko poza granicami ogrodów. Dlatego był pan ostatnio w Wietnamie.
– W akcie założycielskim poznańskiego zoo jest napisane, żeby „gromadzić zwierzęta i pokazywać je ku uciesze gawiedzi”. Ja tylko cytuję i proszę się nie obrażać, ale tak właśnie były traktowane ogrody przez wiele lat. Zaczęło się to zmieniać – w niektórych przypadkach dawno temu – ponieważ żubra czy konia Przewalskiego można było uratować już tylko poprzez hodowlę i tak się stało. Dzisiaj obserwujemy kolejną falę wymierania gatunków i na przykład pożary na Borneo i Sumatrze spowodowały zmniejszenie o około 30 procent już i tak nielicznej populacji orangutanów. Niestety, wielkie koncerny rozpalają i podsycają ogień, aby pozyskać tereny pod uprawę palm olejowych, a dołożyły się do tego biopaliwa i ekologiczne źródła energii. Tak się właśnie dzieje na świecie, a południowo-wschodnia Azja jest obszarem, gdzie każde zwierzę ważące powyżej kilograma z miejsca trafia na listę zwierząt zagrożonych wyginięciem. Pomimo przepisów i obostrzeń zabijanie zwierząt i handel nimi nie zostały powstrzymane, lecz rośnie.
– Dlaczego?
– Ponieważ najtrudniej walczy się z przesądami, które m.in. mówią, że jeśli je się mięso dzikich zwierząt, to wzrasta siła, żyje się dłużej i lepiej. Wcześniej był to pokarm ubogich, ale dzisiaj jest to ogromny handel. Kiedyś łuskowiec na targu w Hanoi kosztował około 10 dolarów, teraz nawet 300. Jeszcze gorzej jest z żółwiami, których niektóre gatunki są już na wymarciu. Przykładem niech będzie żółw złotogłowy, którego cena na rynku chińskim osiągnęła ostatnio 20 tysięcy dolarów. A jeśli chodzi o róg nosorożca, to ceny zupełnie oszalały.
– Jest gatunek białego nosorożca afrykańskiego…
– …którego zostały tylko trzy (!) sztuki i każdy ma swego ochroniarza. Zbyt późno zareagowano. Białe nosorożce afrykańskie żyły jeszcze niedawno w Parku Narodowym Garamba i było ich tam ponad 30, ale wojny w Kongu i kłusownictwo zmniejszyły tę liczbę do 12. Chciano je odłowić i przewieźć do ścisłego rezerwatu w Kenii, ale rząd Konga nie zgodził się na to. Po dwóch latach w Garambie nie było już żadnego nosorożca.
– A co z saolą w Wietnamie?
– Może da się je uratować. Saola to niezwykłe kopytne zwierzę z rodziny krętorogich, które przez świat nauki zostało odkryte dopiero w 1992 roku, choć miejscowi polowali na nie od wieków. Dorosły samiec waży około 60 kg i wygląda trochę jak okapi, trochę jak bawół leśny anoa, a trochę jak oryks. Dziwne to zwierzę. Powołano kilka rezerwatów, które miały chronić ten gatunek, ale okazało się to nieskuteczne – wnyki kłusowników zbierały krwawe żniwo. W styczniu tego roku żyło tylko między 20 do 50 saoli.
– Jak chronić saolę?
– Trzeba ją odłowić i zbudować stacje hodowlane w Wietnamie i Laosie, gdzie będziemy gromadzić te osobniki i je rozmnażać, aby kiedyś mogły wrócić do naturalnego środowiska.
– Podobnie jak to się stało z naszym żubrem.
– Wiele zwierząt w ten sposób przetrwało i saola będzie następna. Taka też jest dzisiejsza rola ogrodów zoologicznych. Nasz wrocławski ogród też uczestniczy w programie ocalenia saoli i kilku innych programach w Azji Południowo-Wschodniej – między innymi w ochronie żółwi na Filipinach, świń jawajskich brodawkowych w Indonezji. Wspieramy też projekty dotyczące waranów z Komodo na wyspie Flores.
– Czy na warany ludzie też polują?
– Czasami zdarza się jaszczurom, że zapolują na jakąś kozę lub kurę, więc są znienawidzone i tępione. Wspieramy też ciekawy projekt w Paragwaju, dotyczący mitycznego pekari czako, który jest w naszym wrocławskim zoo. Zatem, drodzy czytelnicy „Gminy Polskiej”, na progu nowego roku pamiętajcie proszę, że każda wasza wizyta w ogrodzie jest także wspieraniem tych wszystkich programów chroniących rzadkie, ciekawe i piękne zwierzęta.
Rozmawiał Sławomir Grymin
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia…
Niech upłyną w atmosferze radości, spokoju, rodzinnego ciepła.
Niech Nowy Rok 2016 spełni wszystkie marzenia, niech przyniesie sukcesy,
niech będzie piękny, pełen zdrowia, słońca i troski o los braci naszych mniejszych
– Czytelnikom „Gminy Polskiej. Krajowego Przeglądu Samorządowego”
życzy prezes Radosław Ratajszczak