wtorek, 8 październikaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

O goryle jeszcze powalczymy

Rozmowa z Radosławem Ratajszczakiem, prezesem zarządu ZOO Wrocław sp. z o.o.

Jak zawsze, na początku nowego roku wspominamy rok ubiegły…

– …który dla mnie i moich współpracowników był rokiem intensywnej pracy uwieńczonej otwarciem czterech nowych lub znacznie odnowionych ekspozycji. Robimy wszystko, aby naszym zwierzęcym mieszkańcom działo się jak najlepiej i bez przerwy pracujemy nad tym, by ofiarować im ciekawsze i większe miejsce do życia. W związku z tym zbudowaliśmy nowy wybieg dla wilków i jest to obiekt nadzwyczaj nowoczesny, na którym zwierzęta mogą pohasać w lesie, bowiem mają do dyspozycji piękny, wielki las, także młodnik, i kilka innych ciekawych miejsc – nory i ukrycia. A zwiedzający mają możliwość oglądania wilków z trzech poziomów – z poziomu ziemi, z podziemi i z ambony, i to nie przeszkadzając im, ponieważ miejsca te są za szybami. W tym obiekcie zwiedzający mogą zobaczyć, jak widzą wilki, a widzą inaczej niż ludzie. Ponadto powstał supernowoczesny wybieg dla wydr, z ogromną ilością wody, głębokim basenem i przepływowym tunelem, który wydry ukochały i regularnie tam pływają. I wreszcie można oglądać je pod wodą…

– …gdzie czują się najlepiej i poruszają się z wyjątkową gracją

– …oraz pokazują wszystkie swoje pływackie i talenty. Zbudowaliśmy również wybieg dla takinów, które wcześniej gnieździły się w małej przestrzeni, a teraz mają wybieg czterokrotnie większy i dostęp do wody. Dlatego możemy teraz obserwować, jak pływają. Są to zwierzęta górskie, nie lubią upałów, ale potrafią się schłodzić i są wtedy szczęśliwsze. Skorzystały także jelenie filipińskie, które również zamieszkały na czterokrotnie większym wybiegu.

Wrocławskie zoo wychodzi na zewnątrz…

– …coraz bardziej włączając się w akcje ratowania ginących gatunków zwierząt. Prowadzimy 16 projektów i wspieramy je finansowo – od Paragwaju, przez Senegal, RPA, Kongo, po Indie, Wietnam, Laos, Filipiny i Indonezję. Tam zwierzętom dzieje się bardzo źle, a te projekty kosztują nas ponad 600 tys. zł rocznie. Pieniądze te przeznaczamy tylko na to, co dzieje się poza naszym ogrodem i w Polsce jesteśmy jedynym zoo, które to robi.

Płonie znaczna część Australii i ginie wspaniała fauna.

– Klimat Australii zmieniał się od dwudziestu lat i przewidywano, że do takich pożarów dojdzie. Ten kontynent płonął zawsze i jest to środowisko wytwarzane przez ogień, niektóre rośliny nawet nie kiełkują, jeśli ich nasiona nie ulegną spaleniu, ale takiej skali pożarów nie było nigdy. Dzisiaj jest to armagedon i katastrofa! Nasze zoo od razu przesłało do Australii pomoc w wysokości 10 tys. dolarów australijskich, przeprowadziliśmy też zbiórkę i mamy już prawie 100 tys. zł, co też prześlemy na ratunek zwierzętom. Ponadto w ramach pomocy być może polecą tam nasi pracownicy, doświadczeni pielęgniarze.

Ale kilku gatunków uratować się nie da.

– Dopiero po jakimś czasie, gdy pożary wygasną, okaże się tak naprawdę, ilu gatunków nie da się już uratować. Dzisiaj tego nie wiadomo i nikt nie może przewidzieć, kiedy te środowiska zaczną się regenerować i kiedy będą dostępne dla zwierząt. To nie tylko problem pożarów, ale dostępu do pokarmu, bez którego zwierzęta długo nie pożyją.

A jak wygląda najbliższa przyszłość wrocławskiego zoo?

– W przyszłym roku do swojej pięknej, wcześniejszej, ale jednocześnie nowocześniejszej formy powróci ptaszarnia, a z szesnastu wolier zostaną trzy. Woliery te będą bardzo duże, wypełnione roślinnością i mieszanymi grupami ptaków, a ich otwarcie przewidujemy na jesieni.

A co z gorylami?

– Na te wspaniałe małpy trochę jeszcze poczekamy, ale postaramy się o nie powalczyć w tym roku.

Rozmawiał Sławomir Grymin