Rozmowa z Radosławem Ratajszczakiem, prezesem ZOO Wrocław sp. z o.o.
– Gdy w ogrodzie zoologicznym rodzą się zwierzęta, to jest to radość i powód do dumy, bowiem owe narodziny oznaczają, że zwierzęta w zoo czują się dobrze.
– Tak się też dzieje w naszym zoo, a są to narodziny dużego kalibru, bowiem dotyczą manata, którego mamusia podczas transportu z Singapuru we wrześniu ubiegłego roku ważyła 782 kg. Nasza samica manata, Ling, podczas transportu była już ciężarna – o czym zresztą Singapur nie wiedział – a my zorientowaliśmy się jak sprawa wygląda gdzieś po dwóch miesiącach, gdy szybko zaczęła przybierać na wadze i w obwodzie stawała się coraz większa. I wreszcie Ling urodziła małe, które w momencie narodzin ważyło 22 kg, a teraz to już 30 kg…
– …ale pewnie nie ma jeszcze imienia.
– A właśnie, że ma – Lavia i jest nasza Lavia pierwszym urodzonym w Polsce manatem, a w hodowlach całego świata rodzą się corocznie nie więcej niż cztery manaty. Notuje się duży niedobór samic, nasz nabytek jest dziewczynką i z tego powodu też się cieszymy.
– A jak się chowa?
– Jest trochę kłopotów, bowiem maleństwo karmione jest smoczkiem. Nasi pracownicy muszą wchodzić do wody cztery razy dziennie i karmić Lavię, która na jednym posiedzeniu wypija około ćwierć litra wysokotłuszczowego, specjalistycznego mleka. Mleko to ma 46 proc. tłuszczu i jest sprowadzane z Australii.
– Co jeszcze nowego na wiosnę we wrocławskim zoo?
– Jak zwykle dużo nowego! Już można oglądać w nowych wolierach koty manule i bażanty himalajskie. A ponadto widać już zmiany na wybiegach dla panter, zaczyna się też pojawiać kopia chałupy sumatrzańskiej i oczywiście – jak to na wiosnę – będzie się rodzić wiele nowych zwierząt. Ptaki znoszą jaja i zaczynają je wysiadywać. Łączymy je w pary, np. kazuary, które wiosną mają swoje gody i teraz – nie zważając na pogodę – musimy je połączyć.
– To ptaki piękne, ale i niebezpieczne.
– Rzeczywiście, niebezpieczne zarówno dla ludzi, jak i dla siebie samych. Kazuary łączą się w pary na krótki okres, samce mają swoje terytoria, a samice zaczynają odwiedzać kawalerów. Najpierw dochodzi do walki – ptaki te uzbrojone są w potężne, ostre jak sztylety pazury – a po walce następuje akt płciowy i po jakimś czasie samica znosi jajo i później już nie zajmuje się potomstwem. Jaja wysiadują przez prawie 60 dni samce, które są o jedną trzecią mniejsze od samic, a później opiekują się wyklutymi już pisklętami, które na koniec – gdzieś po dziesięciu miesiącach – przepędzają, aby żyły już swoim własnym życiem. Kazuar jest niebezpiecznym samotnikiem, którego jedno kopnięcie może człowieka wypatroszyć, i to się zdarzało. Sztucznie odchowanych kazuarów Papuasi używają w swoich wioskach jako zwierząt obronnych – ptaki te są skuteczniejsze od psów.
– A wracając do małej manatki – kiedy zwiedzający będą mogli ją podziwiać?
– Już można ją oglądać! Lavia do godz. 10 przebywa w swoim pływającym kojcu w dużym basenie, później wypuszczamy ją, aby cały czas miała kontakt ze swoją matką – zdarzały się bowiem przypadki, że po miesiącu (i nawet później!) samice manaty podejmowały karmienie swoich młodych i na to liczymy. Ling się interesują małą, a Lavia mamą, więc mamy jeszcze nadzieję, że nasi pracownicy zostaną uwolnieni od przebierania się w pianki i trudów wodnego karmienia.
– Zatem zapraszamy wszystkich do wrocławskiego ogrodu zoologicznego. Tu się dzieją naprawdę ciekawe sprawy!
Rozmawiał Sławomir Grymin