czwartek, 25 kwietniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Najważniejsi są ludzie

Czym jest teatr? Skomplikowaną układanką, całością złożoną z setek części. A najważniejszą z teatralnych części jest człowiek. Bez człowieka teatru nie ma…

– To prawda – uśmiecha się Wojciech Dąbrowski, dyrektor Wrocławskiego Teatru Komedia. – Teatr bez ludzi nie istnieje, ale trzeba pamiętać, że ludzie przychodzą i odchodzą. Czasem jest to odejście ostateczne. Tak jak odejście Wojciecha Pokory, który z Komedią współpracował dwadzieścia lat temu, od jej początku. To był jeszcze Teatr Poniedziałkowy – wspomina Wojciech Dąbrowski. – Stawialiśmy pierwsze kroki, Wojtek przyjechał i potraktował nas bardzo delikatnie… Myśmy się strasznie denerwowali, a on przyglądał się, uśmiechał, mówił: nie przejmujcie się! Zrobimy sztukę szybko, pierwszy akt rano, drugi po południu, następnego dnia powtórzymy i będziecie mieli sztukę gotową! I rzeczywiście, przyjechał tak do tej realizacji przygotowany – a były to Kochane pieniążki Raya Cooney’a – że był w stanie nam pokazywać wszystko: kto gdzie wychodzi, gdzie się ma potknąć, kiedy szklankę postawić. To, przy jego talencie i świetnym aktorstwie, było genialne! Przyjechał reżyser, wielka warszawska gwiazda, która nie miała pretensji o scenograficzną skromność, o za słabe światła, brak kostiumów, w sumie jeszcze brak zawodowstwa, brak pełnego teatralnego entourage’u. Wojtkowi to nie przeszkadzało, uśmiechał się do nas, mówił, że kocha takich pasjonatów, że się nam na pewno uda… I udało się! Pracowaliśmy potem z Wojtkiem jeszcze raz, przy Kiedy kota nie ma Johnniego Mortimera i Briana Cooke’a. Przyjechał wtedy ze swoją żoną – mocno go już wtedy pilnowała, żeby nie palił, więc jak mały chłopczyk chował się w toalecie tylko na dwa maszki. Ale te dwa maszki i tak było czuć… Żona Wojtka, pasjonująca się minerałami, siłą magiczną kamieni, dała wtedy każdemu z nas przed premierą kamyczek na szczęście.
I pomogło, pomaga do dziś, bo dwadzieścia lat WTK, które właśnie minęły, to było dwadzieścia dobrych lat.
Świat człowieka teatru to jednak nie tylko scena i jej przyległości, duchowe i fizyczne. To także życie – z jego codziennością i z jego pasjami, tak bardzo wzbogacającymi człowieczą duszę. Wojciech Dąbrowski na przykład gra w tenisa. – Dlaczego tenis? Zrezygnowałem z jazdy konnej zawodniczo, z WKKW, i musiałem robić coś takiego, gdzie można było poruszać się, wybiegać… Wybrałem tenis, pewnie dlatego, że to taka towarzyska gra. Po tenisie się spotykamy, w tenisa gra sporo i ludzi z biznesu, i z mojej teatralnej branży. I razem jest fajnie.
Czy aktorowi uprawianie sportu pomaga w zawodzie? – Generalnie powinno się dbać o kondycję, bo to na scenie się przydaje – wyjaśnia Wojciech Dąbrowski. – Jestem na scenie na nogach dwie godziny, i gdybym nic nie robił (jak, niestety, wielu moich kolegów…), to miałbym z tym kłopoty. Jest jednak też i takie powiedzenie: gdyby sport pomagał tak bardzo mocno, to zając by żył 200 lat, a żółw cztery (śmiech). Ale na pewno ruch jest przydatny i pomaga lepiej funkcjonować w tym zawodzie.
Z kolei Marian Czerski – aktor związany z Wrocławskim Teatrem Komedia od dwudziestu lat – jest maratończykiem, i to znakomitym! Bieganie to jego pasja. Po raz pierwszy startował w Maratonie Wrocław w roku 2000. Uczestniczył w międzynarodowych biegach maratońskich, między innymi w Berlinie, Pradze, Nowym Jorku. W Polsce również – w Warszawie i Poznaniu. W maratonie poznańskim, w zawodach w randze Mistrzostw Europy w kategorii wiekowej 45 zajął trzecie miejsce i zdobył brązowy medal. W roku 2017 we wrocławskim maratonie wygrał w kategorii masters (M 60), tym samym zdobył w tej kategorii złoty medal i tytuł mistrza Europy.
– Ogromnie się tego cieszymy! – uśmiecha się Wojciech Dąbrowski. – Mieliśmy w teatrze dużą imprezę, w czasie której wręczyliśmy Marianowi paterę od prezydenta Wrocławia. To wspaniałe, jak Marian biega! A biega wręcz obsesyjnie, bo jak nie biega, to się źle czuje. Organizm do ruchu się przyzwyczaja i bez ruchu marnieje.
Wojciech Dąbrowski przyznaje, że zna ten problem. – Ostatnio wciąż trenowałem przed mistrzostwami Polski i wtedy świetnie czułem, jak ruch pomaga pozbywać się z organizmu tego, co niepotrzebne, wszystkich złych energii – mówi.
Pytam, czy bonusem jest tylko to oczyszczenie. Oczywiście nie! Wojciech Dąbrowski ma na tenisowym koncie wiele sukcesów.
– Zdobyłem mistrzostwa Polski na zawodach artystów, odbywających się przy okazji Turnieju PKO Open, w sumie w ubiegłym roku wygrałem cztery branżowe turnieje tenisowe – kontynuuje dyrektor Dąbrowski – ale nikt nigdy nie nazywał tego mistrzostwami Polski. Ale z Radkiem Bieleckim z Neo-Nówki ustaliliśmy, że turniej, który planujemy, to będą mistrzostwa Polski i teraz jestem wicemistrzem Polski 2018 – zdobyłem tytuł na II Halowych Mistrzostwa Polski Artystów w Tenisie Ziemnym, który odbył się w styczniu w hali sportowej w gminie Kobierzyce. Uczestniczył w nim także wrocławski biznes, bowiem założeniem turnieju deblowego jest, aby brało w nim udział tylu samo artystów, co biznesmenów. I tu warto dodać, że II HMPA poza sportową radością miały też wymiar bardzo ludzki: turniej HMPA był bowiem imprezą charytatywną na rzecz Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci…
Swoje sportowe pasje ma też drugi z dyrektorów Komedii, Paweł Okoński. On lata… – Ma taki pomysł na życie, że lata sobie, a ja patrzę na niego z ogromnym podziwem – Wojciech Dąbrowski mówi to, przyznając, że owe loty Pawła Okońskiego nieco go przerażają. – To sport mniej chyba kondycyjny, ale za to stresogenny – dodaje – a umiejętność panowania nad stresem bardzo się w teatrze przydaje. Cóż, Paweł realizuje swoje marzenia, jest też sternikiem jachtowym i co roku pływa po mazurskich jeziorach. To piękna umiejętność i pasja!
Trudno się z Wojciechem Dąbrowskim nie zgodzić. Sport aktorowi – pewnie każdemu człowiekowi teatru – wiele daje, bowiem specyficzne teatralne potrzeby jakoś może wspomagać.
A co jeszcze człowieka teatru wzbogaca? – To niełatwe pytanie – podkreśla Wojciech Dąbrowski. – Ale wydaje mi się, że w przypadku takiego teatru, jaki my prowadzimy, wzbogaca nas bezpośredni kontakt z widzem, wymiana energii, którą gromadzimy, bo my widzowi coś proponujemy, a gdy on się angażuje, śmieje się, to znaczy, że ta energia do nas wraca. I to bardzo aktorów otwiera, pozwala im uwierzyć w siebie.
Trzej panowie z Komedii dzięki sportowym pasjom swoje teatralne powołanie realizują skuteczniej. A gdy minie marzec i obchody Dnia Kobiet, o pasje i sukcesy zapytamy panie z Wrocławskiego Teatru Komedia…
Ata