Rozmowa z Andrzejem Pyziakiem, wójtem gminy Rudniki
– Rozmawiamy w styczniu, ale na razie pieniędzy na odśnieżanie nie trzeba wydawać. Z drugiej jednak strony brak śniegu to rzecz dla wegetacji roślin niezdrowa.
– Rzeczywiście, są oszczędności związane z utrzymaniem dróg, ale na pewno zostaną zagospodarowane sensownie na potrzeby gminy. Zima faktycznie jest nietypowa – przed naszą biblioteką zaczęły kwitnąć narcyzy! Mam jednak nadzieję, że wegetacja nie ruszyła, bo jeśli przyjdą mrozy, to te rozpoczynające wegetację rośliny zginą. Były już u nas takie sytuacje, a przecież jesteśmy gminą rolniczą! Na szczęście na razie nic takiego się nie kroi.
– Jest pan optymistą pogodowym. A z budżetem też jest pan optymistą?
– Kieruję się zawsze umiarkowanym optymizmem, więc mogę powiedzieć, że to budżet całkiem niezły jak na dzisiejsze czasy, które przecież wciąż odczuwają kryzys gospodarczy, a i o zanikaniu funduszy unijnych też nie wolno zapominać. Budżet jest zupełnie przyzwoity, spokojnie zatwierdzony przez radę, a wynosi około 31 mln zł. Dochody własne będą mniej więcej na poziomie 29 mln zł, a wydatki – około 31 mln zł; różnicę pokrywamy z nadwyżki budżetowej, ewentualnie kredytu. Prawie jedną trzecią budżetu – około 10 mln zł – przeznaczamy na inwestycje. To nie jest źle…
– To jest bardzo dobrze! A jakie będą inwestycyjne priorytety?
– Mamy kilka zadań naprawdę ważnych, przede wszystkim dokończenie kanalizacji w Dalachowie – wieloletnie zadanie, kontynuowane w roku 2013, w 2014 zostanie zakończone. To nasza największa tegoroczna inwestycja, jej koszt to 2,5 mln zł. Warto wspomnieć o dwóch ciekawych inwestycjach – pierwsza to przedsięwzięcie wspólne z oleskim starostwem powiatowym, chodzi o fragment drogi, około 2 km, który od dawna już czeka na naprawę. To jedyna taka inwestycja, jaką województwo przyznało naszemu powiatowi, bo środki na drogi lokalne, tzw. schetynówki, są ograniczane. Finansowanie wygląda tak, że połowę pokryje budżet wojewody, a druga połowę podzielimy ze starostwem. Druga ciekawa inwestycja to modernizacja dwóch remiz strażackich – w Dalachowie i Mostkach. Chcemy, aby te remizy służyły nie tylko strażakom, lecz wszystkim mieszkańcom jako centra kultury wiejskiej. Jeśli uda się nam to zrobić – a szanse są duże – będziemy mogli powiedzieć, że wyremontowane zostały wszystkie remizy na terenie gminy. Dwa lata temu zakończyliśmy remonty i modernizacje wszystkich szkół, a teraz uda się nam pewnie zakończyć modernizacje wiejskich centrów, w których mieszkańcy będą mieli dobre warunki dla zebrań czy w ogóle jakichś lokalnych przedsięwzięć.
– W roku 2014 rusza unijne programowanie 2014-2020. Pieniądze pojawią się trochę później, ale pomysły trzeba mieć już.
– Oczywiście intensywnie nad tym pracujemy, konsultujemy nasze pomysły z Zarządem Województwa Opolskiego. Novum jest tworzenie lokalnych centrów gospodarczych, stworzyliśmy takie razem ze wszystkimi gminami w Kluczborku. Są na tę ponadlokalną integrację dodatkowe środki i myślę, że i tutaj pojawią się ciekawe pomysły na wykorzystanie nowej unijnej perspektywy. Tworzymy stowarzyszenie, na razie robimy rozeznanie, co byłoby na tym terenie najbardziej potrzebne, potem ujmiemy to w strategię i będziemy wnioskowali o dofinansowanie.
– Widzę tu nowe dyplomy…
– Muszę się nimi pochwalić – pierwszy na zakończenie roku 2013 dostałem od wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. To podziękowanie „Za zaangażowanie w prace Komitetu Monitorującego Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Opolskiego, za wkład w budowanie partnerskiego systemu zarządzania, monitorowania i wdrażanie Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Opolskiego na lata 2007-2013”. Drugi dyplom to dyplom za drugie miejsce w kraju za „Przebudowę budynku biblioteki w Rudnikach wraz z jego częścią adaptacyjną na galerią osobliwości przyrodniczych i punkt informacji turystycznej”. Znaleźliśmy się na drugim stopniu podium w etapie centralnym konkursu „Przyjazna wieś” na najlepszy projekt w zakresie infrastruktury społecznej zrealizowany na obszarach wiejskich przy wsparciu środków unijnych.
– Ten rok to rok wyborów samorządowych… Podjął pan decyzję, czy będzie stawał w wyborcze szranki?
– Nie jestem jeszcze w wieku emerytalnym, nie straciłem też ochoty do pracy samorządowej, w sumie przecież niełatwej… W dalszym ciągu jestem gotów służyć naszej lokalnej społeczności, ale będzie to zależało od wyborców.
Rozmawiał Sławomir Grymin