O programie Narodowego Forum Muzyki z dyrektorem Andrzejem Kosendiakiem rozmawia Grzegorz Chojnowski
– Na początku sezonu zaprezentowaliście, podczas festiwalu Wratislavia Cantans, Moniuszkowskie „Widma” do tekstu II części „Dziadów” Mickiewicza. To była inscenizacja muzyczno-teatralna, widowisko, jakiego Sala Główna Narodowego Forum Muzyki jeszcze nie widziała. Pod koniec sezonu ukazała się płyta audio z „Widmami” pod pana kierownictwem.
– Same początki zainteresowania tym utworem to okres jeszcze sprzed roku Europejskiej Stolicy Kultury, gdy Jarosław Fret, kurator ESK ds. teatru, zaproponował zaprezentowanie „Widm” w ramach festiwalu, który organizował. Wtedy do współpracy nie doszło, ale ja zacząłem studiować partyturę i stwierdziłem, że warto to zrobić. No i później trzeba było partyturę wyczyścić ze wszystkich naleciałości, dodatków niepochodzących od kompozytora. Mamy więc własne źródłowe wydanie, opracowane przez Macieja Prochaskę według rękopisów znajdujących się w Towarzystwie Moniuszkowskim w Warszawie. Na nim oparliśmy to przedsięwzięcie.
– W tym roku podsumowaliście pierwsze sezony działania Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu i wyszło, że aż 1,5 miliona widzów odwiedziło was w ciągu trzech lat.
– Dziś wydaje mi się, że Narodowe Forum Muzyki zawsze było we Wrocławiu. Tyle się wydarzyło, tyle osób tu wystąpiło, tyle gwiazd i pasjonujących programów usłyszeliśmy. Czy się spodziewaliśmy? Marzyło się nam, żeby powstało takie miejsce, które będzie promieniować na Europę, na cały świat, takie, które przyciągnie tę Europę i świat do Wrocławia…
– Wygląda na to, że czasem marzenia się spełniają. I to na przekór przeciwnikom.
– Nie chcę tego pamiętać, ale czasami przy okazji właśnie tych wszystkich pochwał przypominam, że były też słabsze okresy, trudności. To bardzo trudny projekt i musieliśmy pokonać wiele przeszkód. Krytykowano nas, pytano: po co taka olbrzymia sala, czy będzie publiczność, po co Wrocławiowi w ogóle coś takiego? A to, że drogie, że się nie uda, woda zaleje. I to te najłagodniejsze zastrzeżenia. Ale chcę podkreślić, iż takiego projektu nie da się zrealizować w pojedynkę. Owszem, ja prowadziłem to przedsięwzięcie od samego początku, teraz kieruję instytucją, lecz przecież za Narodowym Forum Muzyki stali ludzie, którym bardzo serdecznie chciałbym podziękować. Bez nich, bez mojego zespołu, nic by się nie udało. No i muszę powiedzieć, że w najgorszych momentach, wtedy, gdy pojawiła się totalna krytyka, była jedna osoba we Wrocławiu, która zawsze wierzyła w ten projekt.
– Kto to był?
– Rafał Dutkiewicz. Oczywiście były i inne ważne osoby wspierające nas, ale Rafał Dutkiewicz bezgranicznie wierzył, że to się uda. No i jest, udało się.
– Wrocław jest jednym z centrów kultury, jesteśmy częścią tej muzycznej Europy, może świata, skoro przyjeżdżają do nas najwięksi. W minionym sezonie w Narodowym Forum Muzyki zagrała na przykład Anne-Sophie Mutter, dyrygowali Salonen, Gardiner… I mamy też swoich znakomitych muzyków, nie mamy kompleksów.
– Taki był pomysł, by poprzez nawiązanie relacji budować pozycję w muzycznym świecie. Nasi partnerzy nas poważnie traktują, chcą współpracować. Sir John Eliot Gardiner po raz kolejny przyjedzie do Wrocławia – w ubiegłym roku nagrał tu płytę, teraz wraca. Mamy informację od Zubina Mehty, że chce ponownie przyjechać w czasie swego pożegnalnego tournée. „Zadbajcie, by Wrocław był na tej trasie” – mówił agentom. Wraca London Symphony Orchestra, tym razem pod dyrekcją sir Simona Rattle’a. Jeszcze dziesięć, piętnaście lat temu, gdy jeździliśmy po świecie i opowiadaliśmy o naszych projektach, to wszyscy się uśmiechali, pokazywali, że trzymają kciuki za powodzenie. Dziś mamy salę, świetne zespoły. Giancarlo Guerrero zdecydował się zostać szefem orkiestry symfonicznej, skończył swój pierwszy sezon tutaj, a to dyrygent sławny, uznany, laureat nagród Grammy, także tegorocznej. To nie jest tak, że gdyby mu zapłacono, i tak by przyjechał. On widzi, co się u nas dzieje, interesuje go to, pięknie się wypowiada, że to taka trochę miłość od pierwszego wejrzenia: pierwsza próba, pierwszy koncert. Zachwycił się zespołem, zaangażowaniem, emocjami, jakie się wytworzyły. I miastem. Nie jest tajemnicą, że miał propozycję pracy w Brukseli, że NOSPR chciał go zatrudnić. Jednak wybrał Wrocław.
– Co pan zrobił, żeby jego wybór padł na Wrocław?
– Przez ostatnie lata najważniejszym naszym zadaniem było budowanie marki, dobrego imienia. I to budowanie marki dokonuje się przez ciężką pracę, podnoszenie poziomu orkiestr, wielkie ambicje repertuarowe, mierzenie bardzo wysoko, a także przez nawiązywanie relacji. Nie da się zbudować w sztuce marki w ten sposób, że się stawia walizkę z milionami euro i mówi: „Od teraz to będzie pępek świata”. Nie będzie.
– Musi być klimat?
– Muszą być ludzie. Przyjęliśmy wiele młodych osób z całej Polski, ze świata, co roku przyjeżdżają do nas, są członkami naszych zespołów. Dyrygenci, którzy chcą współpracować z nami, też pochodzą z różnych stron świata. Trzeba się nie bać, unikać poczucia, że jest się już świetnym. Trzeba myśleć o tym, co dalej, o nowych, ciekawych projektach do zrobienia.
– Rozmawiałem właśnie z koncertmistrzem NFM Filharmonii Wrocławskiej, Marcinem Markowiczem, pytałem, co będzie robił 22 lutego wieczorem. Zagra wtedy koncert skrzypcowy Mykietyna, kolejne zamówione przez was dzieło. A trzy dni wcześniej wystąpią w Narodowym Forum Muzyki Berliner Philharmoniker. Najlepsza orkiestra świata zagra w lutym w Sali Głównej.
– Będzie też Królewska Orkiestra Concertgebouw z Amsterdamu, kolejny wspaniały zespół. A jeśli mówimy o zamówieniach… W sumie to już 120 utworów zamówiliśmy, w tym pewnie ze sto u polskich twórców. Chcemy być dla nich partnerem. Pamiętamy o tradycji, dawnej wspaniałej polskiej muzyce, romantycznej czy dwudziestowiecznej, ale chcemy też, by za sto lat nasi następcy – kiedy będą obchodzić dwusetną rocznicę odzyskania niepodległości – mogli sięgnąć po utwory tych kompozytorów, u których teraz zamawiamy nowe dzieła.
– Wspomniał pan o jubileuszu. Ten rok jest rzeczywiście wyjątkowy ze względu na rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.
– Świętujemy tę rocznicę na bardzo wiele sposobów – m.in. uczestniczymy w programie „Niepodległa”, dzieci śpiewają w całej Polsce w ramach naszego programu Akademii Chóralnej. Śpiewająca Polska dalej funkcjonuje, chcemy, by młodzież znała polską muzykę.
– Już 9 i 11 listopada koncert fortepianowy Chopina zagra Julianna Awdiejewa, wśród gwiazd tego nowego sezonu są między innymi Agnieszka Duczmal, Gabriel Chmura, Bomsori Kim…
– Bardzo się z tego cieszę. Gabriel Chmura bywał u nas, regularnie i chętnie go zapraszamy, ale Agnieszki Duczmal jeszcze tu nie było. I co ciekawe, zgodziła się zagrać koncerty zwane koncertami sylwestrowymi. Solistą będzie Krzysztof Jakowicz, więc można powiedzieć, że dwoje wspaniałych polskich artystów zakończy z nami ten szczególny rok. No i Rafał Blechacz. Dawno go nie było we Wrocławiu, też się cieszę, że wreszcie przyjeżdża, zagra recital w naszej sali koncertowej.
– Zaczęliśmy tę rozmowę od albumu z „Widmami” Moniuszki. Ukazała się też płyta z piosenkami Witolda Lutosławskiego dla dzieci.
– Chcemy wydać wszystkie dzieła Lutosławskiego. Ta płyta to siódma część serii „Opera omnia”. Grają na niej nasze zespoły kameralne (Lutosławski Quartet, LutosAir Quintet), śpiewają chłopcy z Chóru Chłopięcego NFM. Muszę powiedzieć, że miałem wielką radość, przygotowując ten program, i chętnie słucham tej płyty. Myślę, że jeśli się jej nie zna, to tak naprawdę nie bardzo się wie, kim był Lutosławski. Znamy go jako wybitnego intelektualistę, mistrza, wspaniałego człowieka, ale od tej strony nie. A potrafił wspaniale pisać dla dzieci.
– Co panu sprawiło największą przyjemność przy nagrywaniu tej płyty?
– Współpraca z naszymi chłopakami z chóru. To fantastyczna przygoda, pracowali znakomicie pod kierunkiem Małgorzaty Podzielny i Izabeli Polakowskiej-Rybskiej. Bardzo im gratuluję. A poza tym, to muzyka skomponowana na smyczki, ale nie jest napisane, na jaką obsadę. My postanowiliśmy, że wykorzystamy pojedyncze instrumenty, kwartet smyczkowy, kwintet dęty, dzięki czemu mogliśmy zadbać o wszelkie detale. Skoro mówimy o dzieciach, to warto powiedzieć, że kontynuujemy szeroki program edukacyjny. Nasze Centrum Edukacyjne się rozrasta, w przyszłym roku najprawdopodobniej oddamy jeszcze jedną salę, na czwartym piętrze, by móc prowadzić zajęcia dla dzieci. A koncerty Filharmonii Familijnej, na które bardzo trudno się dostać i które organizowaliśmy raz w miesiącu, będziemy powtarzać. Galerie handlowe coraz częściej są zamknięte, NFM będzie otwarty. Proszę śledzić informacje o konkretnych koncertach. Zapraszamy do Narodowego Forum Muzyki.
Rozmawiał Grzegorz Chojnowski
(Radio Wrocław Kultura)