piątek, 24 styczniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Muzealne ścieżki

Koniec wakacji zbiega się w czasie z zakończeniem kilku wystaw czasowych we wrocławskim Muzeum Narodowym i jego oddziałach. Oczywiście szkoda, ale jednocześnie warto pamiętać, że skoro coś się kończy, to coś się zacznie. I to już wkrótce.

Kiedy ten numer naszego miesięcznika dotrze do czytelników, „wygaszona” zostanie w Muzeum Narodowym autorska wystawa Joanny Hawrot, uznanej polskiej projektantki, kostiumografki i artystki wizualnej. Była to pierwsza tak duża wystawa tej twórczyni łącząca świat mody, sztuki i designu. Pierwszego września zakończyła się także czasowa prezentacja nigdy niepokazywanych dzieł Marka Oberländera, które jego żona Halina Pfeffer-Oberländer przekazała do zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Natomiast pod koniec sierpnia pożegnaliśmy w Muzeum Etnograficznym, oddziale Muzeum Narodowego, wystawę czasową „Rzeczy przysposobione” opowiadającą o tym, jak rzeczy przystosowywały się do zmieniających się realiów świata po 1945 roku. Była to ciekawa opowieść o Wrocławiu i Szczecinie, które po II wojnie zmieniły przynależność państwową i doświadczyły niemal całkowitej wymiany ludności. Co stało się z rzeczami pozostawionymi przez byłych mieszkańców, a co z tymi przywiezionymi przez nowych wrocławian i szczecinian?


Prace Marii Pinińskiej-Bereś możemy oglądać w Pawilonie Czterech Kopuł do połowy października
Fot. Tomasz Miarecki

Oczywiście po czasowych wystawach nie została pustka. Cały czas warto odwiedzić wystawy stałe. W gmachu głównym wrocławskiego muzeum „Śląską rzeźbę kamienną XII-XV wieku”, „Sztukę śląską XIV-XVI wieku”, „Sztukę śląską XVI-XIX wieku”, „Sztukę polską XVII-XIX wieku”, „Sztukę europejską XV-XX wieku” i wystawę „Cudo-Twórcy”. Ta ostatnia, o której już wielokrotnie pisaliśmy, przygotowana z okazji 70-lecia Muzeum Narodowego, to „prezentacja świata stworzonego rękoma człowieka, który powstał w jego umyśle i wyobraźni, a następnie w mistrzowski sposób zmaterializowany został w przedmiocie użytkowym; to wyprawa w przeszłość, jednak z wyraźnymi odwołaniami do dobrze znanej codzienności”.

Natomiast w Muzeum Etnograficznym czeka stała ekspozycja pn. „Dolnoślązacy. Pamięć, kultura, tożsamość”. To coś prawie obowiązkowego dla mieszkańców regionu (i nie tylko). Natomiast już za kilkanaście dni „u Etnografów” szykuje się otwarcie czasowej wystawy oczekiwanej przez bardzo wielu. Jakiej? Będzie to pierwsza publiczna prezentacja gobelinów, fotografii i rysunków o tematyce erotycznej i psychopatologicznej stworzonych przez artystę samouka, wieloletniego pacjenta Szpitala dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Branicach Mariana Henela. Jego prace powstałe w czasie prowadzonej arteterapii dzisiaj uznawane są za jedne z najwybitniejszych w skali światowej przykładów tzw. art brut, czyli sztuki marginesu i ludzi wykluczonych.


Na poddaszu gmachu głównego Muzeum Narodowego we Wrocławiu czekają „Cudo-Twórcy”
Fot. Tomasz Miarecki

Na wszystkich czeka też Panorama Racławicka (rekomendacji nie wymaga) i Pawilon Czterech Kopuł. W tym ostatnim poza wystawą stałą do 13 października możemy spotkać się z twórczością nieżyjącej już Marii Pinińskiej-Bereś. Jej twórcze ścieżki (feministyczne i nie tylko) opisaliśmy już w poprzednich numerach miesięcznika. Ta wielka monograficzna wystawa, która po Wrocławiu trafi też do kilku innych muzeów europejskich, potrafi zaintrygować. (mm)