Rządzący zamierzają wprowadzić zmiany w ordynacji wyborczej i wprowadzić kadencyjność włodarzy gmin. Mówi się o dwóch pięcioletnich kadencjach, a nowelizacja ma podobno obowiązywać od wyborów samorządowych w roku 2018 i działać wstecz, czyli wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast, którzy zarządzali gminami przez ostatnie dwie kadencje, nie będą mogli ubiegać się w następnych wyborach o reelekcje. Jeśli do tego dojdzie, to zostanie złamane jedno z kardynalnych praw: lex retro non agit – prawo nie działa wstecz. Argumentuje się zmiany tym, że wieloletni włodarze gmin obrastają dworem klakierów i tracą kontakt z rzeczywistością, tworzą się koterie, co sprzyja korupcji i trzeba samorządy przewietrzyć i do zarządzania dopuścić nowych ludzi. Oczywiście – jak w każdym zawodzie – także w samorządzie zdarzają się ludzie nieodpowiedni, ale moim zdaniem – a znam kilkuset włodarzy gmin w kilku województwach – jest ich zdecydowana mniejszość. Ponadto uważam, że to właśnie suweren, czyli mieszkańcy gmin, najlepiej wie, kogo obwołać wójtem, burmistrzem lub prezydentem, w gminach jest powszechnie wiadomo, kto dobrze i uczciwie pracuje, kto ma dobre pomysły i komu można zaufać. Warto też podkreślić, że nie słychać w tej dyskusji nic o osłonie socjalnej dla włodarzy, którzy po dziesięciu latach mieliby odejść z pracy. Taka osłona powinna być wzięta pod uwagę, bowiem byłemu wójtowi czy burmistrzowi nie wolno przez jakiś czas podjąć pracy na terenie swojej gminy. Poza tym twierdzę, że po wprowadzeniu kadencyjności, do samorządu dostanie się gorszy sort absolwentów uczelni wyższych, ponieważ ktoś naprawdę uzdolniony – jeśli będzie miał przed sobą tylko dziesięć lat pracy w samorządzie – zazwyczaj nie zwiąże swego losu z gminą, biorąc pod uwagę to, że będzie musiał wrócić do wyuczonego zawodu po tylu latach, gdy w tym czasie jego rówieśnicy już dawno zrobili zawodowe kariery. Ponadto jeśli rządzący chcą kadencyjności włodarzy gmin, to powinna ona dotyczyć także radnych oraz posłów i senatorów, którzy czasami dłużej drzemią w swoich ławach niż tyrający w pocie czoła w gminach włodarze.
• • •
Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek wydał zarządzenie zastępcze o wygaśnięcie mandatu prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka, któremu Centralne Biuro Antykorupcyjne zarzuca złamanie ustawy antykorupcyjnej. Wojewoda wydał zarządzenie zastępcze, ponieważ Rada Miasta Lublin nie podjęła uchwały o wygaśnięciu mandatu prezydenta. Według ustaleń CBA, prezydent Lublina wbrew zakazowi był członkiem rady nadzorczej spółki PZU Życie od 1 stycznia 2014 roku do 21 stycznia 2016 roku i osiągnął z tego tytułu dochody wynoszące ponad 260 tys. zł. Decyzja wojewody jest nieprawomocna, a Żuk zapowiedział, że odwoła się od niej do sądu administracyjnego. Ponadto prezydent podkreślił, że nie złamał prawa i że pełnił funkcję członka rady nadzorczej PZU Życie w imieniu Skarbu Państwa. Przypomniał również, że informował o tym w swoich oświadczeniach majątkowych.
• • •
Sąd Okręgowy w Elblągu sporządził pisemne uzasadnienie wyroku uchylającego karę więzienia wobec byłego prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego, który ponownie będzie odpowiadał przed Sądem Rejonowym w Ostródzie za gwałt i usiłowanie gwałtu. SR w Ostródzie skazał go na karę pięciu lat pozbawienia wolności oraz zakazał mu sprawowania przez sześć lat kierowniczych stanowisk w jednostkach samorządu terytorialnego. Małkowski został wówczas uznany za winnego zgwałcenia urzędniczki będącej w zaawansowanej ciąży i usiłowania gwałtu, przy czym czynów tych miał się dopuścić, wykorzystując relację zależności służbowej. Natomiast z powodu przedawnienia umorzone zostały zarzuty dotyczące molestowania podwładnych. Czesław Małkowski był prezydentem Olsztyna od 2001 roku przez prawie dwie kadencje do roku 2008, gdy mieszkańcy odwołali go w lokalnym referendum po wybuchu seksafery w ratuszu. Mimo toczącego się śledztwa i nierozstrzygniętej sprawy przed ostródzkim sądem Małkowski dwukrotnie – w latach 2010 i 2014 – kandydował na urząd prezydenta Olsztyna i za każdym razem nieznacznie przegrywał w II turze z obecnym prezydentem Piotrem Grzymowiczem. Jest jednak radnym miejskim.
• • •
Gdyby weszła w życie ustawa o powiększeniu Warszawy o 32 gminy, powierzchnia stolicy z 517 km kw., wzrosłaby trzykrotnie, osiągając około 1500 km kw. i Warszawa znalazłaby się w pierwszej trzydziestce największych miast na świecie. W ten sposób miasto wielkością wyprzedzi Nowy Jork i Rzym, a zrówna się z Londynem i Sao Paulo. Do powiatu nazywanego miastem stołecznym Warszawa wcielone zostałyby gminy: Błonie, Brwinów, Góra Kalwaria, Grodzisk Mazowiecki, Halinów, Izabelin, Jabłonna, Józefów, Karczew, Kobyłka, Konstancin-Jeziorna, Legionowo, Lesznowola, Łomianki, Marki, Michałowice, Milanówek, Nadarzyn, Nieporęt, Otwock, Ożarów Mazowiecki, Piaseczno, Piastów, Prószków, Raszyn, Stare Babice, Sulejówek, Wiązowna, Wieliszew, Wołomin, Ząbki i Zielonka. Na liście nie ma Podkowy Leśnej i tak naprawdę to nie wiadomo dlaczego.
• • •
Przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach zakończył się proces Jerzego G., byłego prezydenta Zabrza (2002-2006), oskarżonego o zamordowanie w roku 2008 swojego wierzyciela. Jerzego G. skazano na 25 lat więzienia. W pierwszej instancji były samorządowiec skazany został na 25 lat więzienia, ale złożył apelację. Teraz katowicki sąd nie miał wątpliwości, że były prezydent i jego wspólnicy – bracia Robert i Rafał T. oraz Mariusz F. – mają związek z porwaniem i śmiercią Lecha Frydrychowskiego.
• • •
Na prośbę burmistrza Sztumu Leszka Tabora policja siłą wyprowadziła dziennikarza lokalnego portalu Zbigniewa Pędziwilka ze spotkania w urzędzie. Na standardowym spotkaniu dotyczącym remontu dróg pojawili się sołtysi, mieszkańcy i dziennikarz, który nie był mile widziany przez burmistrza. Gdy żurnalista odmówił wyjścia ze spotkania, samorządowiec wezwał policję, by go wyprosiła. Policjanci nakazali dziennikarzowi opuszczenie urzędu, ale gdy ten odmówił wyjścia, użyli wobec niego siły. Wcześniej reporter opisał, jak burmistrz zatrudnił w urzędzie swoją życiową partnerkę na stanowisku kierownika referatu rozwoju lokalnego. Warto też podkreślić, że na spotkanie zaprosili Pędziwilka sołtysi. Reporter złożył zawiadomienie o przestępstwie i moim zdaniem sprawę wygra, ponieważ spotkanie odbywało się w budynku publicznym, brały w nim udział osoby publiczne, sprawy także były publiczne i dziennikarz miał prawo na nim być, czy to się burmistrzowi podobało, czy też nie.
Podglądacz samorządowy