wtorek, 16 kwietniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Mity, fakty, opowiastki – marzec 2019

Część dziennikarstwa samorządowego polega na tym, że trzeba się do włodarza gminy dodzwonić – co wcale nie jest sprawą prostą – potem umówić się na spotkanie ze starostą, prezydentem, burmistrzem lub wójtem, a później już podczas rozmowy przedstawić samorządowcowi ofertę współpracy i zainteresować go możliwościami promocyjnymi gazety, telewizji lub radia. Po ostatnich wyborach samorządowych odwiedzam wielu włodarzy gmin i w niektórych miejscach czuję się jak egzotyczne zwierzę – wprawdzie traktowane uprzejmie, ale z dużą dozą nieufności. Niestety, część samorządowców traktuje promocję gminy jako dobro niechciane, ponadto nie zna się na tej branży i zbyt często ogranicza się do współpracy tylko z lokalnymi mediami. W takich miejscach naszego kraju obowiązuje zasada „siedzisz w kącie, nie znajdą cię”, biura promocji usytuowane są w najbardziej skrytych zakamarkach urzędów, finansowe środki promocyjne w budżetach są mniej niż mierne i żadne pomysły dotyczące reklamowania gmin – na przykład na jakichś fajnych ogólnopolskich lub międzynarodowych targach – nie są w stanie naruszyć tej swojskiej skorupki. Ale czy można nazwać promocją reklamowanie się jedynie na terenie swojej gminy czy powiatu? Przez 16 lat poznałem setki samorządów i twierdzę, że w części z nich ich szefowie nie doceniają walorów swojej ziemi, ludzi na niej żyjących, nawet swojej własnej pracy, a gdzieniegdzie po prostu wstydzą się swych małych ojczyzn, narzekając potem, że nie rozwija się u nich mieszkalnictwo, turystyka, a inwestorzy omijają ich gminy szerokim łukiem.

• • •

Niemało rad miast i gmin wybranych w ostatnich wyborach samorządowych zdecydowało się rozpocząć rządzenie od zwiększenia swojego uposażenia, a tylko w nielicznych postanowiono, że właśnie od diet zaczną się oszczędności. W Działdowie radni, choć nie zmniejszyli swoich diet, to zmienili podstawę ich naliczania w ten sposób, że nie da się ich podwyższyć w najbliższych latach. W Łęcznej na początku kadencji 2014-2018 radni miejscy zdecydowali o obniżce swoich diet z 1260 zł miesięcznie do kwoty 600 zł, co zyskało uznanie mieszkańców. Ale po wyborach w roku 2018 podwyższyli swoje uposażenia. Dieta szeregowego radnego wzrosła z 600 do 800 zł, wiceprzewodniczącego rady z 900 do 1100 zł, a przewodniczący komisji zamiast 800 będzie otrzymywał 1000 zł. Od 2014 roku nie zmieniła się w Łęcznej jedynie dieta przewodniczącego rady wynosząca 1600 zł miesięcznie. Szacuje się, że podwyżki będą kosztowały podatników 250 tys. zł w ciągu pięciu lat.

• • •

Aż o 75 proc. więcej niż w poprzedniej kadencji będą otrzymywać radni miejscy w Zamościu, bowiem ich dieta wzrosła z 800 do 1400 zł. Wiceprzewodniczący rady ma dietę większą o 250 zł miesięcznie, a uposażenie przewodniczącego zwiększyło się o 60 zł. Na podwyżkę źle zareagowały środowiska lokalne, ruszając z akcją zbierania podpisów pod petycją o zmniejszenie diet. Stowarzyszenie „Zamość – Nasz Wspólny Dom” domaga się obniżenia diet radnych z 1400 do 1000 zł.

• • •

Od podwyżek rozpoczęli kadencję radni w Kluczborku, których diety wzrosły średnio o około 300 zł. Po podwyżkach przewodniczący rady będzie dostawał 2000 zł miesięcznie, jego zastępca 1500 zł, tyle samo dostaną przewodniczący komisji, a ich zastępcy będą otrzymywać 1200 zł. Na 1100 zł będzie mógł liczyć szeregowy radny.

• • •

Więcej dostaną również radni w Gorzowie Wielkopolskim. Dieta szeregowego radnego wzrosła z 1413 do 1878 zł, a przewodniczący komisji otrzyma 2326 zł zamiast dotychczasowych 1789 zł. Wiceszefowie komisji dostaną po 2057 zł (wcześniej 1610 zł). Bez zmian pozostaną diety przewodniczącego i wiceprzewodniczącego rady, które wynoszą odpowiednio 2684 i 2505 zł.

• • •

Niewielkie podwyżki zafundowała sobie rada miejska Nowego Miasta Lubawskiego, gdzie z 700 do 800 zł wzrosły diety przewodniczącego i wiceprzewodniczącego rady. Tak samo wygląda uposażenie przewodniczących komisji, ale więcej dostaną wiceszefowie komisji, którzy zamiast dotychczasowych 600 zł, będą otrzymywać 700 zł miesięcznie. Zwykli radni dostaną podwyżki z 550 do 600 zł.

• • •

Z 1700 do 2000 zł miesięcznie wzrosła dieta przewodniczącego rady Konstantynowa Łódzkiego, a jego zastępca otrzyma o 400 zł więcej – z 1300 do 1700 zł. O 300 zł wzrośnie wynagrodzenie przewodniczących komisji, którzy zamiast 800 zł otrzymają 1100 zł miesięcznie. Ich zastępcy także otrzymali podwyżki z 700 do 1000 zł.

Spore podwyżki zafundowali sobie radni w Płońsku. Wcześniej przewodniczący rady dostawał 1308 zł miesięcznie, a w tej kadencji będzie otrzymywał 2000 zł. Jego zastępca zamiast dotychczasowych 1107 zł będzie otrzymywał 1800 zł. Przewodniczący komisji dostali podwyżki z 905 zł do 1800 zł, z kolei ich zastępcy będą otrzymywać 1700 zł (wcześniej było to 805 zł). Szeregowi radni zamiast 704 zł miesięcznie będą otrzymywali 1600 zł.

• • •

O około 30 proc. wzrosły diety radnych w Ełku. Przewodniczący rady miejskiej będzie otrzymywał 2000 zł, wiceprzewodniczący rady oraz przewodniczący komisji 1800 zł, a szeregowi radni będą dostawać po 1350 zł miesięcznie. W przypadku nieobecności na sesji, z diety będzie potrącane 10 proc. uposażenia.

• • •

W Bogatyni były burmistrz Andrzej G. i trójka innych byłych samorządowców – w tym prezes zarządu PGE Energia Odnawialna Sławomir Z. – otrzymali zarzuty za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, niegospodarność i przekroczenie uprawnień oraz fałszowanie dokumentów. Wszystko dotyczy malwersacji przy składowaniu śmieci w Bogatyni, gdzie na składowiska trafiały śmieci zmieszane, tzn. niesegregowane, a w dokumentacji widniały wpisy, że są to odpady biodegradowalne. W konsekwencji zaniżano opłatę środowiskową. Na te same składowiska – bez stosownych zezwoleń – prawdopodobnie trafiały również śmieci komunalne z Niemiec. Z ustaleń prokuratury wynika, że działania podejrzanych w latach 2012-2018 mogły narazić skarb państwa na straty od 1,5 do 7 mln zł, a w tym czasie mogli zarobić około 5 mln zł. CBŚP przeszukało miejsca zamieszkania podejrzanych, zabezpieczając m.in. dokumentację, komputery i zewnętrzne nośniki pamięci, a na poczet przyszłych kar – pieniądze, samochody i biżuterię na łączną kwotę blisko 2 mln zł.

Podglądacz samorządowy