Ten dzień to okazja do podziękowań, towarzyskich spotkań, zabawy. To także naturalny, niewymuszony pokaz tego, że źródła naszej tożsamości ciągle biją. Dożynkowa tradycja trwa i ma się bardzo dobrze.
W tym roku gmina Milicz postanowiła zorganizować Święto Plonów w Łąkach. Ta niewielka wioska granicząca od wschodu z Sułowem jest jedyną miejscowością w dolinie leżącą w bezpośrednim sąsiedztwie Baryczy. Łąki są położone na północ od jej koryta i na południe od jej odnogi – Małej Młynówki Sułowskiej. Po drugiej stronie rzeki ciągnie się olbrzymi kompleks Lasów Milicko-Ostrzeszowskich. Wszystko to sprawia, że jest to wioska szczególna. Warta odkrycia przez tych, którzy cenią sobie ciszę, naturę, spokój…
Dożynkowe uroczystości, zgodnie ze zwyczajem, rozpoczęła polowa msza święta. Odprawił ją na placu przy świetlicy wiejskiej ksiądz Zbigniew Klisowski z parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Sułowie. W homilii mówił między innymi o tym, że warto, by każdy z nas zastanowił się, w którym miejscu życia jest.
– Zastanówmy się, jak żyjemy. Czy byle jak, byle przeżyć do jutra? Czy aby nie możemy czegoś zmienić, by było lepiej? Pamiętajmy, że każdy z nas może powiedzieć teraz słowa odwołujące się do Ewangelii: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy. I komu przypadnie?”. Jeśli sami sobie nie radzimy, to powinniśmy odwołać się do Boga. On nie odmawia. On zawsze powie „tak” i wejdzie w twoje piekło i pomoże tobie. Pamiętajmy, że zmiana na dobro zawsze jest możliwa. A jednocześnie pamiętajmy, że to właśnie dobro jest najważniejsze. Bo możemy się różnić, ale jednocześnie być dla siebie dobrymi – mówił ksiądz Zbigniew Klisowski.
Zaapelował on również do zgromadzonych, by nie tracili więzi z naturą. Wezwał do swoistej czujności, przyglądania się samemu sobie, bo zbyt często przyjmujemy cudze wzorce, fałszywe oceny. Nie zdajemy sobie sprawy, jak świat zewnętrzny wykorzenia coś z nas, albo nas wykorzenia z prawdziwego miejsca.
Poświęcenie chlebów i dożynkowych wieńców nastąpiło na zakończenie religijnej części uroczystości – po wygłoszeniu słów: „Wszechmogący Boże i najlepszy Ojcze, Ty pozwalasz ludziom uprawiać ziemię i wydobywać z niej coraz to nowe plony, Ty poleciłeś synom Narodu Wybranego przynosić do kapłanów owoce ziemi i snopy zebranego zboża, przyjmij dziękczynienie za tegoroczne plony i pobłogosław przyniesione tu dary, koronę żniwną, owoce i warzywa. Spraw, Panie, aby nie zabrakło nikomu w tym roku pożywienia. Wspomagaj swoją łaską wszystkich, którzy pracowali na roli, a nas naucz dzielić się Twoimi darami z każdym, kto będzie w niedostatku” .
Niedługo później, zgodnie z obrzędowym zwyczajem, starostowie dożynek – Monika Żurek i Krzysztof Kidoń, młodzi rolnicy z Łąki – przekazali burmistrzowi Milicza Piotrowi Lechowi symbol zbiorów – chleb wypieczony z tegorocznej mąki.
Zwracając się do zebranych, Piotr Lech powiedział m.in.: – Dożynki są nie tylko staropolskim, ale jeszcze przedchrześcijańskim obrzędem podziękowań składanych Bogu, ale może jeszcze bardziej podziękowań kierowanych do rolników za trud ich pracy. Ten rok jest szczególny dlatego, że swoimi warunkami atmosferycznymi spowodował suszę. Powoduje, że zagrożone są zbiory kukurydzy. Rolnik w tym roku musi w nierównej walce zmagać się z przeciwnościami, z żywiołem. Musi zmagać się z chorobami, z ASF-em. Musi także zmagać się, pozostawiony sam sobie, ze zwierzyną leśną, która niszczy i tak już przetrzebione uprawy. A mimo to odbyły się żniwa i wszystko z pól zostało zebrane.
Piotr Lech podziękował też wszystkim, którzy przygotowali piękne wieńce dożynkowe: – Wielkie podziękowania tym społecznościom w całej naszej gminie, które kultywują zwyczaj dożynkowy. To dzięki niemu spotykacie się najpierw przed ołtarzem, potem w świetlicy i na dworze. I odbywają się te podziękowania w wielu, wielu miejscach. To integruje lokalne społeczności i sprawia, że ten piękny zwyczaj przechodzi z pokolenia na pokolenie. I trwa – mówił burmistrz Milicza.
Specjalne słowa podziękowania Piotr Lech skierował do gospodarzy: – Bardzo dziękuję Łąkom. Tej społeczności, która przygotowała dzisiejsze uroczystości. Dziękuję pani sołtys Kamili Kidoń-Szczerbie, radzie sołeckiej i wszystkim, którzy uczestniczyli i pomagali w przygotowaniu tegorocznego Święta Plonów. Mam też wrażenie, że Łąki, ta piękna miejscowość położona między lasami, oparta o Barycz, jakby na nowo została odkryta. Być może mały udział ma w tym także droga, którą w tym roku tutaj wykonaliśmy. Czekaliście na nią 70 lat. Długo. Ale najważniejsze, że już jest.
Rolnikom z całej gminy podziękował też starosta milicki Krzysztof Osmelak. Mówił, że dożynkowe świętowanie to jednocześnie czas refleksji nad możliwością zagospodarowania tego, czym zostaliśmy przez naturę obdarzeni.
Przebieg uroczystości obrzędowej ubarwił artystycznie Zespół Wokalny „Viatori” z Pakosławska w gminie Cieszków. Ten śpiewający już prawie osiem lat chór, znany w regionie z udziału w uroczystościach kościelnych, patriotycznych i okolicznościowych, został przyjęty bardzo ciepło. Podobnie zresztą jak najmłodsi, którzy włączyli się w artystyczną oprawę Święta Plonów. A powiedziany przez jedną z dziewczynek wiersz Walentego Jareckiego wielu pewnie na długo, a może na zawsze, zapamięta: „W samym środku widnokręgu, / Właśnie tu, / Gdzie stoję, / Jest moje pole / – Kawałek Polski, / Kawałek mojej Ojczyzny / Pod parasolem nieba, / Zagon ziemi żyznej, / Jak bochen słonecznego chleba”.
Podczas dożynek ogłoszone zostały także wyniki „Turnieju Wsi”. Walka podobno trwała do ostatnich dni. Ostatecznie zwyciężyło sołectwo Słączno, wyprzedzając Węgrzynów i Czatkowice.
Oczywiście podczas Święta Plonów w gminie Milicz nie zabrakło biesiady, muzyki i zabawy. Były propozycje dla małych, większych i tych całkiem dużych. Trochę niestety przeszkadzał deszcz, ale tak czasami bywa…
(mnm)