czwartek, 25 kwietniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Międzybórz: Drożyzna źródłem kłopotów

Nawet najbardziej optymistycznie nastawieni do życia samorządowcy nie są dzisiaj entuzjastami tego, co się dzisiaj dzieje. Gminom przybywa obowiązków – także tych związanych z pomocą uchodźcom wojennym z Ukrainy – a do tego dwucyfrowa inflacja, olbrzymi skok cen, m.in. materiałów budowlanych i wygórowane żądania wykonawców inwestycji. Także w Międzyborzu daleko jest od optymizmu.

– W obecnej sytuacji dotykającej nie tylko naszą gminę Międzybórz, lecz całą Polskę i szczególnie Dolny Śląsk, optymizm jest towarem deficytowym i nie warto na niego brać kredytu – ocenia burmistrz Jarosław Głowacki. – Nakłada się na to wiele spraw, które tylko na pierwszy rzut oka wyglądają pozytywnie. To m.in. pierwsze rozstrzygnięcia wniosków z Polskiego Ładu, ale nie wiem doprawdy, czy kosztorysy nie przerosną naszych możliwości finansowych. Poza tym, jeśli chodzi o przetargi, to liczba oferentów nie jest zbyt duża, a jeśli już są, to ich kalkulacje kosztowe przekraczają nasze założenia. Dzisiaj, 14 kwietnia, jesteśmy na etapie rozstrzygania dwóch przetargów. Pierwszy dotyczy budowy punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych i zakupu wyspecjalizowanego auta do tejże zbiórki, czyli po prostu śmieciarki. Złożono jedną ofertę, ale na szczęście do postępowania przetargowego wrzuciliśmy moduł negocjacji ceny – po to, aby nie unieważniać przetargu i mieć pole negocjacyjne dotyczące ceny. Ale zaplanowana w budżecie gminy kwota została w tym przetargu przekroczona o kilkaset tysięcy złotych, zatem będziemy ją negocjować z wykonawcą. Dzisiaj nie wiem, czy się dogadamy, czy też zaakceptujemy tę ofertę. Ponadto w tym tygodniu będzie rozstrzygnięty przetarg dotyczący znacznie droższego, prawie dziewięciomilionowego zadania – budowy przedszkola wraz z jego wyposażeniem. Chcę podkreślić, że koszty życia, nie tylko funkcjonowania samorządu, lecz każdej polskiej rodziny, drastycznie podrożały. Koszty własne gmin przy realizacji przedsięwzięć inwestycyjnych są wyższe i będą jeszcze wyższe. Dotyczy to również funkcjonowania naszej oświaty – także dodatkowej liczba ukraińskich dzieci w naszych szkołach. Oczywiście nie mam żadnych wątpliwości co do konieczności udzielania pomocy uchodźcom wojennym, która jest bezwzględnie potrzebna. Jest ona nie tylko spontanicznym odruchem serca, lecz swoistym testem na ludzką przyzwoitość, ale nie zmienia to faktu, że długotrwała pomoc może negatywnie odbić się na naszej kondycji finansowej.

Dzisiaj już wyraźnie widać, że dla polskich samorządów pomoc uchodźcom wojennym z Ukrainy to spore wyzwanie logistyczno-finansowe.

– Z krótkotrwałą pomocą dajemy sobie nieźle radę, ale jeśli będzie to pomoc długotrwała, to w jakiejś chwili może zabraknąć nam sił, i obyśmy nie wpadli w zadyszkę finansową – mówi Jarosław Głowacki. – Wprawdzie już pokazało się pierwsze rządowe wsparcie finansowe, lecz nie są to fundusze, które pokryją wszystkie koszty związane z pomocą uchodźcom wojennym. Warto też zaznaczyć, że pomoc ta nie polega jedynie na tym, że dajemy tym ludziom dach nad głową, łóżka do spania i wyżywienie. Oni potrzebują również opieki medycznej, prawnej i wsparcia organizacyjnego w codziennym życiu. Jeśli chcą u nas zostać, to trzeba pomóc im w znalezieniu zatrudnienia, a to wcale nie jest łatwe, bowiem znakomita większość ukraińskich uchodźców to kobiety z małymi dziećmi. Stąd na naszym rynku pracy nie są atrakcyjną siłą roboczą.

Dzisiaj, 14 kwietnia, na terenie gminy Międzybórz przebywa około 200 uchodźców wojennych z Ukrainy. Ponad 30 zakwaterowanych jest w gminnych obiektach komunalnych, reszta mieszka u osób prywatnych. Ta liczba ciągle się zmienia.

– Jedni przyjeżdżają, inni wyjeżdżają i exodus trwa, a pomoc mieszkańców naszej gminy jest w tym gigantyczna i kluczowa – zaznacza burmistrz Jarosław Głowacki. – Ich wielkie wsparcie i nasze gminne środki finansowe pozwoliły na to, że mogliśmy tę niecodzienną sytuację jakoś opanować i przygotować obiekty na przyjęcie pierwszej fali uchodźców z Ukrainy. Mamy jednak obawę, czy damy sobie radę, jeśli dotrze do nas kolejna fala uchodźców.

S.G.