Rozmowa z Tadeuszem Kielanem, wójtem gminy Lubin
– Jak pan ocenia pierwsze miesiące swojego wójtowania?
– Spraw ważnych było w tym czasie niemało, a wszystko wiązało się z bieżącym zarządzaniem gminą, więc mimo iż samorządowcem jestem od roku 1990, musiałem się wdrożyć do nowej pracy i poznać specyfikę włodarzenia gminą. Będąc wcześniej pracownikiem Urzędu Miejskiego w Lubinie i przez dwa lata starostą, otrzaskałem się – kolokwialnie mówiąc – w samorządowych sprawach, ale to wszystko nie da się porównać z pracą wójta, przed którym stoi wiele różnych zadań. Oczywiście na początku musiałem odpowiednio zorganizować sobie pracę, także w sferze kadrowej, ale ten proces trwa do dziś, bowiem mimo konkursów nie udało się nam znaleźć odpowiedniego sekretarza gminy…
– Sytuacja jednak się zmieniła, ponieważ rozpoczynał pan swą pracę, nie mając większości w Radzie Gminy Lubin, a teraz ta większość już jest. Starożytni Rzymianie prawili, że „ubi concordia, ibi victoria” (gdzie zgoda, tam zwycięstwo) i w tych samorządach, gdzie włodarze gmin zgodnie współpracują z radnymi, robota idzie szybciej i mniej nerwowo.
– Rzeczywiście, w naszej radzie zmieniła się sytuacja, mamy teraz większość i pewnie praca będzie spokojniejsza, ale też na pewno nie będzie mniej roboty! Za to łatwiej będzie dochodzić do consensusu i nie będziemy tracić tak dużo czasu.
– To ważna sprawa także dlatego, że będzie można szybciej decydować o ważnych sprawach związanych z przyszłym pozyskiwaniem unijnych grantów. Wszystkie gminy będą chciały skorzystać z tych finansowych szans, dlatego szybkie decydowanie będzie miało czasami kapitalne znaczenie!
– Naturalnie, że będziemy chcieli aplikować o unijne środki finansowe, a naszym priorytetem będzie na pewno gospodarka wodno-ściekowa i już przygotowujemy odpowiednią dokumentację, ponieważ pierwsze konkursy mogą pojawić się na początku przyszłego roku. Niestety – tu wcale nie przesadzam! – zastałem stan tej gospodarki wprost tragiczny. To się musi zmienić – chodzi o wodociągi, kanalizację i oczyszczalnie ścieków. Kwestię tego, iż jest to prawdziwa bomba ekologiczna, podnosiłem już w kampanii wyborczej. Oczyszczalnie ścieków na naszym terenie są niewydolne, wcześniej nie myślano perspektywicznie i teraz mamy problem – dochodziło nawet do sytuacji, że w ogóle brakowało wody. Część wody kupujemy z zewnątrz i mimo tego, że zakontraktowaliśmy i zapłaciliśmy za odpowiednią jej ilość, to ta woda do nas nie docierała. Najgorzej jest w Osieku, gdzie jest najwięcej problemów z ciśnieniem wody i z kanalizacją, ale w wielu innych miejscowościach wcale nie jest lepiej. Wszystko dlatego, że system kanalizacyjny nie był modernizowany ani rozbudowywany, nie zwiększano też możliwości tych oczyszczalni, bez przerwy za to przybywało nowych odbiorców i to musiało się źle skończyć.
– Co, poza usprawnieniem gospodarki wodno-kanalizacyjnej, będzie waszym priorytetem?
– Działania dotyczące wzbogacenia infrastruktury drogowej, a największy problem mamy z drogami powiatowymi przecinającymi naszą gminę. Tę sytuację będziemy naprawiać razem ze Starostwem Powiatowym w Lubinie.
– Ale jak skłonicie powiat, żeby zajął się tymi zdewastowanymi drogami?
– Dzięki dobrej współpracy i zgodzie, o znaczeniu której pan wcześniej mówił. Mamy podpisane porozumienie z powiatem, na mocy którego jeszcze w tym roku wykona on cztery chodniki w czerech miejscowościach i opracuje trzy dokumentacje na drogi powiatowe. A o środki finansowe w przyszłym roku będziemy aplikować wspólnie i oczywiście nasza gmina wesprze powiat w jego działaniach.
– Zatem jeśli chodzi o zgodną współpracę, to Rzymianie mieli sporo racji…
– Polacy o takiej sytuacji mówią: „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje”.
Rozmawiał Sławomir Grymin