Siedemnastu kuratorów przez wiele miesięcy pracowało nad tą wystawą. Powstało coś szczególnego, wyjątkowego… Szalonego nawet! Takie szaleństwo to jednak coś, na co bardzo wielu z nas czekało.
We wrocławskim Muzeum Etnograficznym na zwiedzających czekają m.in. dwie wystawy czasowe. Jedna poświęcona pamięci i jej niezwykłej roli w naszym życiu, zbiorom często „szufladowym”, bez których bylibyśmy pozbawieni czegoś niezwykle ważnego. Druga czasowa wystawa pn. „Intrygujące!” odkrywa w nieco inny sposób muzealny blog, który od kilku lat powstaje w internecie. A przedstawia on teksty pracowników Muzeum Narodowego we Wrocławiu pełne ciekawostek, odkryć, pasjonackiego szperactwa w jak najlepszym znaczeniu tego słowa…
Dlaczego zaczynam od tych dwóch wystaw? Bo wydaje mi się, że prowadzą nas one prostą drogą do wyjątkowej ekspozycji, którą od ubiegłego miesiąca możemy oglądać w Pawilonie Czterech Kopuł we Wrocławiu (oddział Muzeum Narodowego). Ta ogromna wystawa to „Szaleństwo rokoka!”. Jedyna w swoim rodzaju prezentacja przygotowana przez siedemnastu kuratorów, która całą sobą wpisuje się w owo intrygujące, które pojawia się w muzealnych salach. A jednocześnie jest też jak najbardziej przypominaniem i odkrywaniem, śladami pamięci. Co bardzo interesujące, „Szaleństwo rokoka!” pokazuje, że przeszłość, o której nie zapominamy, jest niezwykle inspirująca także dla współczesnych.
Na wystawie w Pawilonie Czterech Kopuł we Wrocławiu (będzie ją można oglądać do 14 stycznia przyszłego roku i naprawdę nie wolno tego przegapić) zgromadzono ponad pół tysiąca prac. Jest chyba każda z dziedzin życia,
w której osiemnastowieczny nurt stylistyczny nazywany rokokiem odcisnął swój ślad. Spotykamy się zatem z malarstwem, rzeźbą, meblami, porcelaną, drukami, rzemiosłem, złotnictwem, grafiką… Siła tej sztuki, tej ornamentyki afirmującej radość, była tak duża, że przetrwała swoją epokę. Dlatego na wrocławskiej wystawie (która, co oczywiste, skupia się na Śląsku) mamy też sztukę neorokokową oraz – o czym już wspomniałem wcześniej – prace artystów współczesnych. Zresztą właśnie współczesna rzeźba – instalacja Olafa Brzeskiego – zbudowana ze słomy, otwiera całość rokokowego szaleństwa. Olaf Brzeski pokazuje w swojej instalacji radość i ulotność, naturę i spokój, szaleństwo i pewną nieograniczoną duchowość. W każdym razie ja to tak odbieram.
A cała reszta wystawy? Ta ogromna praca wrocławskich muzealników składa się na świat, który zachwyca. Pokazywane dzieła wyszukiwano miesiącami w różnych miejscach (wielkie i małe muzea, kolekcje prywatne, instytucje kościelne) i połączone w jedno nie pozwalają na obojętność. Tym bardziej, że przenoszą nas (zgodnie z ideą nurtu stylistycznego, jakim było rokoko) w świat radości, pewnej „rozwiązłości”, zabawy, maskarady… Wszystko to ma swój styl, piękno, koloryt… Jakże bardzo różni się to od brutalnej próżności tego, z czym jakże często spotykamy się na co dzień teraz. I może właśnie dlatego wejście w świat „Szaleństwa rokoka!” tak bardzo nam się podoba.
Wrocławscy muzealnicy chcą zarazić miłością do wyrafinowania i lekkości w sztuce jak najszersze grono odbiorców. Przygotowano szereg tematycznych oprowadzeń, wykładów, pokazów…
Tomasz Miarecki
Zdjęcia z wystawy „Szaleństwo rokoka!” Tomasz Miarecki