Rozmowa z Januszem Szpotem, wójtem gminy Łagiewniki
– Do końca kadencji oraz do wyborów samorządowych blisko i warto podsumować ostatnie cztery lata pracy samorządu Łagiewnik.
– W tej kadencji – a mojej już trzeciej jako wójta – było niemało trudnych tematów do rozwiązania. Gmina Łagiewniki jest przecież gminą rolniczą, nie mamy wielkiego przemysłu i wszystkie problemy najczęściej dotyczą pieniędzy i budżetu. Zawsze mamy za mało środków finansowych. A z drugiej strony oczekiwania mieszkańców wobec samorządu są duże, ale to jest prawidłowe, bowiem ludzie chcą żyć lepiej i chcą tego, aby ich gmina rozwijała się też jak najlepiej. Zaś gmina Łagiewniki – w mojej ocenie – naprawdę rozwija się całkiem nieźle i świadczy o tym najlepiej wzrost budownictwa jednorodzinnego na naszym terenie. Ludziom się u nas podoba i chcą tutaj mieszkać. Ma też na to wpływ położenie Łagiewnik i dobre skomunikowanie z Wrocławiem, Kotliną Kłodzką i Górami Sowimi.
– A na Forum Ekonomicznym w Krynicy-Zdroju premier Mateusz Morawiecki poinformował o tym, że będzie budowana trasa S8 od Wrocławia do granicy z Czechami.
– Już w roku 2016 podpisano pierwsze umowy, w których zaangażowano środki finansowe i zawsze twierdziłem, że jeśli wydano już jakieś pieniądze, to inwestycja jest traktowana poważnie, i to nie tylko przez polityków. Dzisiaj oświadczenie premiera Morawieckiego daje niemal stuprocentową gwarancję, że ta trasa będzie przebudowana, co dla Łagiewnik jest świetną informacją.
– Na pewno dzięki temu atrakcyjność waszej gminy wzrośnie.
– Tak, a drugiej strony mieszkańcy gminy Łagiewniki trochę odetchną i odpoczną, bowiem zmniejszy się ruch pojazdów. Dzisiaj przez Łagiewniki przejeżdża 20 tysięcy samochodów na dobę, co jest uciążliwe, a obwodnica spowoduje, że Łagiewniki zostaną odciążone od ruchu kołowego. Wracając do rozwoju osadnictwa – Łagiewniki przyciągają nowych mieszkańców, domy budują zazwyczaj ludzie młodzi, którzy potrzebują dobrego przedszkola, dobrej szkoły i my staramy się stwarzać im takie warunki, a nasza szkoła podstawowa jest naprawdę na wysokim poziomie – mamy w niej klasy sportowe, a od września są w niej prowadzone specjalne zajęcie piłki siatkowej, które poprowadzi były reprezentant Polski Łukasz Kadziewicz, co w jakiś sposób świadczy o tym, że Łagiewniki są w centrum zainteresowania. Mamy ładną i funkcjonalną salę gimnastyczną, która jest chętnie wykorzystywana. Poza tym dysponujemy fajnym przedszkolem, w którym pracuje wysoko wyspecjalizowana kadra pedagogiczna, a nasze przedszkolaki wygrywają różne konkursy, także we Wrocławiu. Chcę też podkreślić, że ostatnio rozstrzygnęliśmy przetarg na budowę nowego przedszkola. Powstanie kompleks składający się z przedszkola z oddziałem żłobkowym, dużej sali oraz krytego basenu przeznaczonego do nauki pływania. Inwestycję tę będziemy realizowali sukcesywnie w trzech etapach, ponieważ trudno byłoby nam zebrać od razu tak dużą kwotę na budowę całego obiektu, który zlokalizowany będzie na czterech hektarach, z pięknym ogrodem dla naszych dzieciaków. To wszystko świadczy o tym, że gmina Łagiewniki jest skazana na sukces.
– Niektórzy znani mi od wielu lat samorządowcy nie ubiegają się o włodarzenie swoimi gminami, co dotyczy także pana. Dlaczego nie chce pan już być wójtem?
– Zawsze uważałem i dzisiaj też tak sądzę, że w samorządzie potrzebna jest kadencyjność. Gmina nie jest typowym zakładem pracy, w którym jak idzie produkcja, to jest wszystko w porządku. Gmina to wiele różnych problemów, wyzwań i przedsięwzięć i – moim zdaniem – trudno jest wszystkiemu sprostać i pogodzić wszystkie strony. Moja wizja rozwoju naszej gminy opierała się przede wszystkim na zachęceniu ludzi do zamieszkania na terenie gminy Łagiewniki i to się stało, choć nie wszystko mi się udało. Chcę też podkreślić, że gdy zaczynałem wójtowanie, podatek rolny był głównym składnikiem budżetu gminy, a od kilku lat przewyższył go odpis od PIT-ów. Świadczy to niezbicie o tym, że ludzie chcą mieszkać w Łagiewnikach, a gmina ma z tego jakąś korzyść finansową.
– Czyli przyszła moda na gminę Łagiewniki.
– Rzeczywiście można tak powiedzieć, a wszystko dlatego, że naprawdę niemało budowaliśmy i przykładem niech będzie słynna ul. Truskawkowa zrobiona w polach w asfalcie, za którą byłem bezpardonowo krytykowany, ale ta inwestycja pozwoliła na rozpoczęcie wielu budów domów jednorodzinnych i dynamiczny rozwój osadnictwa. Sądzę, że 10 lat jest dobrym okresem, aby włodarze pokazali, co potrafią dobrego zrobić na rzecz swoich gmin, a później przychodzi czas na zmiany. Przychodzi ktoś nowy, ma inną wizję rozwoju gminy, te wizje się uzupełniają i – moim zdaniem – zmiany te i kadencyjność są dla dobra mieszkańców.
– Cofnijmy się zatem w czasie. Jak to było, gdy rozpoczynał pan swoje wójtowanie w Łagiewnikach?
– W listopadzie roku 2006 zaprzysiężono mnie na wójta, miałem tysiąc głosów przewagi nad moim konkurentem – urzędującym wójtem – i ten poziom poparcia wyborców uważałem za sukces. Ale było ciężko, ponieważ rada była trudna i działała na zasadzie „nie, bo nie”, a gdy poprosiłem ówczesną skarbniczkę o przedstawienie stanu finansów gminy, to napisała mi, że gmina utraciła płynność finansową; ten dokument zachowałem do dzisiaj. Zatem na początku była niezła gimnastyka finansowa, aby wyjść z tego dołka. Poza tym nie przeprowadziłem jakiejś rewolucji personalnej w urzędzie i podległych mi jednostkach. Tych lat wójtowania nie żałuję, gdyż miałem to szczęście, że na swojej drodze napotkałem wielu mądrych ludzi, oni mi pomagali i w dużej mierze dzięki nim udawało mi się pokonywać wiele trudności.
– Samorząd to przecież współpraca i zgoda, to wspólne dzieło wielu ludzi.
– I Bóg mi dał to szczęście spotykania na swojej drodze mądrych ludzi, którzy pozwolili mi uniknąć niepotrzebnych problemów, a także wiele z nich rozwiązać.
– Ale przez te lata pracy doprowadził pan do wprowadzenia strategii zrównoważonego rozwoju gminy i do dobrej współpracy z radnymi.
– To prawda, bo już w drugiej kadencji rada była zupełnie inna, przede wszystkim merytoryczna i ta obecna też jest taka sama. Oczywiście spieramy się, ale nie ma destrukcyjnego „nie, bo nie” i forsowania swoich partykularnych interesów, a o zgodzie niech świadczy fakt, że w zasadzie 95 proc. uchwał przechodzi jednogłośnie. Po prostu staramy się jak najlepiej rozwiązywać problemy mieszkańców. A ponadto mam parę inwestycji, z których jestem dumny.
– Proszę je wymienić…
– To realizacja zadania dotyczącego wykluczenia cyfrowego, co kosztowało nas dużo pracy, ale dostarczyliśmy mieszkańcom internet i infrastruktura, która powstała, będzie mogła być dalej wykorzystana. Dumny jestem z sali gimnastycznej, dzięki której nasza szkoła stała się bardziej atrakcyjna, a ponadto cieszę się z naszego solidnego targowiska. Poza tym usatysfakcjonowany jestem z remontu kapitalnego tamy w Łagiewnikach i modernizacji dróg.
– Co na koniec swej pracy powie pan swoim kolegom wójtom?
– Tym, którzy przyjdą do samorządu i zostaną wójtami powiem tylko, że warto rozmawiać z ludźmi, a przede wszystkim trzeba dotrzymywać słowa i odradzam obiecanek. Trzeba być wiarygodnym.
– Czy jest ktoś, kto może pana godnie zastąpić?
– Warto stawiać na młodych i moim zdaniem dobrym kandydatem na wójta gminy Łagiewniki jest pan Artur Szczurkowski, który jest człowiekiem odpowiedzialnym i pracowitym, pracuje w korporacjach i umie zarządzać.
– Jestem dumny z tego, że mogliśmy promować gminę Łagiewniki i serdecznie dziękuję panu za wieloletnią współpracę z „Gminą Polską”. Byliśmy zaszczyceni, mogąc wspierać wasz samorząd i całą waszą społeczność.
– Ja też chciałem podziękować redakcji waszej gazety i osobiście panu za życzliwość, a znamy się przecież od wielu lat. Nasze rozmowy dawały mi nieraz impuls do działania, bowiem korzystałem z tego, że zna pan aż tyle samorządów i to, co się w nich dzieje. To były niezłe podpowiedzi.
Rozmawiał Sławomir Grymin