Dzisiaj, jak co miesiąc od chwili ukazania się pierwszego numeru naszego miesięcznika, zapraszamy do wrocławskiego ogrodu zoologicznego. Teraz zapraszamy tym bardziej, bo to miejsce, gdzie można się wyciszyć, odpocząć, a jednocześnie dowiedzieć się o wielu ciekawych sprawach. Bo świat jest ciekawy, chociaż czasami trochę smutny.
Okres ataku koronawirusa, czyli tak naprawdę prawie cały ten rok, to dla wrocławskiego ogrodu zoologicznego czas szczególnie trudny. Pisaliśmy już o tym wcześniej. Wracamy jednak do tego tematu, bo chcemy wyraźnie zaznaczyć, że każda nasza wizyta w zoo to pomoc dla tego miejsca. Nie tak dawno Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego ogrodu, na jednym z portali internetowych przypomniał, że zoo było zamknięte dla odwiedzających przez ponad 70 dni. Jak zaznaczył szef ogrodu, taka przerwa oznacza poważne uszczuplenie wpływów finansowych, a co za tym idzie stratę, która w tym roku jest nie do odrobienia. Jednocześnie Radosław Ratajszczak zapewniał, że pracownicy ogrodu muszą sobie radzić i radzą w tej niecodziennej, wyjątkowej i trudnej sytuacji. I właśnie w tym radzeniu sobie możemy wrocławskiemu ogrodowi pomóc wszyscy. Wystarczy kupić bilet.
Radosław Ratajszczak zachęca też do wspierania działań prowadzonych przez ogród w zakresie ochrony gatunków ginących i zagrożonych (takich programów jest ponad 130, przy czym wrocławska placówka uczestniczy bezpośrednio lub współfinansuje 30 projektów). Wystarczy wybrać bilet o złotówkę droższy lub przekazać darowiznę. Można też wziąć udział – do 22 listopada – w wirtualnym biegu charytatywnym „Wild run”.
Pomóż przyrodzie – wesprzyj projekty ratowania zwierząt w Azji Południowo-Wschodniej. To hasło tegorocznego, czwartego już „Dzikiego Biegu”. Jest to charytatywna akcja organizowana przez Fundację Dodo i wrocławski ogród zoologiczny. W tym roku z powodu pandemii bieg odbywa się wirtualnie. Zawodnicy mogą pokonywać swój dystans (jeden, pięć lub dziesięć kilometrów) indywidualnie, w miejscu i czasie dla siebie dogodnym. Wszystkie szczegóły można znaleźć na stronie www.wildrun.eu.
Nim jednak pobiegniemy, albo już po biegu, kiedy w realny sposób przekroczymy bramę zoo, możemy między innymi odwiedzić koczkodany górskie. A warto do nich zajrzeć, bo w pierwszych dniach października przyszedł na świat maluch tego gatunku. Jak podają pracownicy ogrodu, można go zobaczyć w wolierze zewnętrznej Małpiarni. Jeszcze nie jest samodzielny, ale matka i pozostali członkowie stada troskliwie się maluchem opiekują. To kolejny przedstawiciel tego zagrożonego gatunku urodzony w ramach hodowli zachowawczej we Wrocławiu. Status tego gatunku w środowisku naturalnym jest nieznany, bo obszar, na którym żyje (Demokratyczna Republika Konga), zaliczany jest do najbardziej niebezpiecznych na świecie, co w zasadzie uniemożliwia badania terenowe.
Natomiast w Terrarium w pierwszej połowie października urodziły się scynki nadrzewne (bliźniaki). Ten gatunek to endemity Wysp Salomona. Jak na scynki, są niezwykłymi jaszczurkami – są roślinożerne, większość życia spędzają na drzewach i są jajożyworodne. Jak można przeczytać na stronie internetowej zoo, dziesięć lat czekali pracownicy wrocławskiego ogrodu na ponowne narodziny scynków nadrzewnych. Powodów do radości jest więcej, bo na świat przyszły bliźniaki, co u tego gatunku jest rzadkością. Teraz wrocławskie zoo ma jedną z największych grup w Europie, liczącą sześć osobników, i jest jednym z nielicznych, któremu udało się je kolejny raz rozmnożyć. Biorąc pod uwagę ich pogarszającą się sytuację w środowisku naturalnym, takie narodziny to duży sukces.
(nono)