Rozmowa z wójtem gminy Krośnice ANDRZEJEM BIAŁYM
– Jedną z ważnych sfer samorządowego życia są działania podnoszące poziom bezpieczeństwa mieszkańców. To nakłady na drogi oraz chodniki, lecz także na policję i straże pożarne, także ochotnicze. Jest tajemnicą poliszynela, że właśnie ochotnicze straże pożarne odgrywają niebagatelną rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa w gminach.
– Poczucie bezpieczeństwa jest naturalną potrzebą każdego człowieka, choć – jeśli nic złego się nie dzieje – to na co dzień nie zaprzątamy sobie tym głowy. Dobrze jest, aby o to bezpieczeństwo dbały również władze gminne. Dotknął nas COVID-19, który przecież zupełnie nie zniknął i nie wiemy, co z tym dalej będzie, a za naszą wschodnią granicą od roku toczy się wojna w Ukrainie. To wszystko pokazuje, że warto inwestować w szeroko rozumiane bezpieczeństwo, a jednym z segmentów tej działalności jest wspieranie ochotniczych straży pożarnych.
– Ile OSP jest na terenie gminy Krośnice?
– Mamy sześć jednostek OSP – Wierzchowice, Bukowice, Łazy, Brzostowa, Grabownica i Kuźnica Czeszycka. Z tego dwie jednostki – Wierzchowice i Bukowice – są ujęte w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym. Nasz samorząd przez ostatnie lata dość mocno wspierał naszych strażaków ochotników. Gdy zostałem wójtem i zacząłem zarządzać gminą Krośnice, wybrano mnie także na prezesa zarządu Oddziału Gminnego OSP i szybko zorientowałem się wtedy, w jakiej sytuacji są nasze jednostki…
– …i w jakiej były?
– Stan techniczny samochodów był raczej średni lub zły, i to nie z powodu ich wieku. Strażackie samochody generalnie nie należą do zbyt intensywnie eksploatowanych, jeśli weźmiemy pod uwagę długość przejazdów. Ważniejszy jest ich stan techniczny, który w naszych OSP pozostawiał wiele do życzenia. Niestety, zbyt często niektóre samochody wyjeżdżały na akcje i nie wracały o własnych siłach do remiz. Były to starsze pojazdy w złym stanie technicznym i trzeba było coś z tym zrobić. Nie było to proste, bowiem średni samochód ratowniczo-gaśniczy kosztuje około miliona złotych, co jest niesamowitym wydatkiem dla takiej gminy jak Krośnice. Ale szukaliśmy różnych sposobów, aby unowocześnić zasoby samochodowe naszych strażaków i od roku 2016 rozpoczęliśmy wymianę tych pojazdów.
– Od czego zaczęliście?
– Właśnie w roku 2016 kupiliśmy pierwszy samochód dla OSP Wierzchowice, które wtedy były jedyną jednostką na terenie naszej gminy, działającą w ramach KSRG. Od nich zaczęliśmy, także dlatego, że mieli najwięcej wyjazdów, i tak jest do dzisiaj.
– Kto szefuje w tej jednostce?
– Pani prezes Joanna Niśkiewicz. Stało się to po raz pierwszy w historii naszej gminy, że kobieta objęła takie stanowisko, ale została ona także prezesem oddziału gminnego, a ja zrezygnowałem już o ubieganie się o tę zaszczytną funkcję. Pani Joanna jest również pracownikiem gminy i w zasadzie od samego początku zajmowała się sprawami jednostek OSP. Po Wierzchowicach wymienialiśmy samochody w innych jednostkach, m.in. w OSP Bukowice, które w międzyczasie weszły do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, co jest niemałym sukcesem, bowiem jednostka ta musiała spełnić odpowiednie wymogi. Następnie kupiliśmy używany samochód dla OSP Kuźnica Czeszycka. Chcę też podkreślić, że przełomowy był rok 2020, w którym po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat udało nam się pozyskać dofinansowanie i nabyć fabrycznie nowy średni samochód strażacki na podwoziu MAN-a. Było to wielkie święto i radosne wydarzenie dla naszej braci strażackiej, która takimi wydarzeniami po prostu żyje. Cóż, strażacy potrafią cieszyć się z drobnych sukcesów, ale jeśli trafia do nich zupełnie nowy wóz, to radość i duma są ogromne.
– W jakich zdarzeniach uczestniczą wasze jednostki OSP?
– Wcześniej nasi strażacy wyjeżdżali przede wszystkim do pożarów, lecz dzisiaj ciężar ich działań przenosi się na zdarzenia drogowe. Ponadto niejednokrotnie pomagali na przykład przy zasłabnięciach ludzi, a podczas pandemii rozwozili żywność osobom będącym na kwarantannie. Poza tym nierzadko usuwali skutki kataklizmów pogodowych, choćby wichur. Dobrze pamiętam, jak w roku 2017 orkan Ksawery dał nam – używając kolokwializmu – nieźle popalić, niszcząc drzewostan w naszej gminie. Nasi strażacy mieli wtedy pełne ręce roboty, a działali pod presja zagrożenia życia.
– Jak jeszcze chcecie pomóc waszym druhnom i druhom?
– Cały czas realizujemy program związany z odnawianiem bazy samochodowej w naszych OSP. Całkiem niedawno kupiliśmy średni samochód strażacki na podwoziu MAN-a dla OSP Łazy, a w międzyczasie z Państwowej Straży Pożarnej pozyskaliśmy ciężki samochód ratowniczo-gaśniczy. Zatem flota naszych wozów strażackich została mocno odnowiona. To nas niezmiernie cieszy, ponieważ dzisiaj już się nie martwimy, że nie będzie czym wyjechać do akcji.
– Czy to jedyne problemy?
– Zderzyliśmy się też z kłopotami związanymi z brakiem kierowców dysponujących odpowiednimi uprawnieniami do prowadzenia uprzywilejowanych ciężarowych samochodów. Przepisy są bardzo rygorystyczne i nie każdy może usiąść za kierownicą takiego samochodu i sobie pojechać na akcję. Dlatego nasz samorząd starał się pomóc strażakom, tworząc możliwość dofinansowania zrobienia prawa jazdy odpowiedniej kategorii. Ale na szczęście weszła w życie ustawa o ochotniczych strażach pożarnych, w której uwzględniono dofinansowanie dla druhów, którzy będą chcieli zdobyć takie prawo jazdy. Bardzo cieszę się, że to zostało wprowadzone tym aktem prawnym, ponieważ dla strażaków ma to niebagatelne znaczenie. Chcę też podkreślić, że strażacy ochotnicy są wyszkoleni niemal tak samo jak ich koledzy z Państwowej Straży Pożarnej – na dobrą sprawę większych różnic nie widać. Druhowie przeszkoleni są z udzielania pierwszej pomocy i potrafią sprostać wszelkim trudnym zadaniom.
– Jaki jest udział pań w waszych OSP?
– Panie stanowią mniej niż dziesięć procent obsady kadrowej naszych ochotniczych jednostek, w których jest po kilka kobiet.
– A jak wygląda stan techniczny remiz?
– Udało nam się zrobić niemało, aby doprowadzić je do odpowiednich standardów. Wcześniej nie wyglądały zbyt ciekawie, lecz zaczęło się to zmieniać, co było raczej wynikiem oddolnej inicjatywy strażaków. Później dokonaliśmy niezbędnej inwentaryzacji, skasowaliśmy bezużyteczny sprzęt i wtedy zaczęliśmy mocno i konsekwentnie działać. Dzisiaj wszystkie remizy są wyremontowane i ocieplone, i tylko w jednej z nich nie wymieniliśmy bramy na podnoszoną i ocieploną. Poza tym do tej pory udało nam się rozbudować dwie remizy – w Wierzchowicach i Łazach, za co chcę podziękować przewodniczącemu rady gminy i wszystkim radnym stojącym zawsze murem za strażakami.
Rozmawiał Sławomir Grymin