czwartek, 5 grudniaKrajowy Przegląd Samorządowy
Shadow

Krośnice: Jestem realistą i umiarkowanym optymistą

Rozmowa z ANDRZEJEM BIAŁYM, wójtem gminy Krośnice

Ostatnio rozmawialiśmy jeszcze przed początkiem epidemii. Jak od tego czasu wasz samorząd dawał sobie radę w tym dalekim od normalnego okresie?

Andrzej Biały
Andrzej Biały

– Od początku pandemii staraliśmy się podejmować racjonalne decyzje. Nie działaliśmy zbyt pospiesznie i wprowadzaliśmy w życie kolejne obostrzenia mające minimalizować zagrożenia. A kiedy docierały do nas niepokojące informacje o zachorowaniach w urzędach gminnych i powiatowych, komendach policji i remizach Państwowej Straży Pożarnej, to zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że także u nas wirus może sparaliżować urząd – i zdecydowaliśmy się na wprowadzenie dwuzmianowości.

Jak to wyglądało?

– Podzieliliśmy się na dwie ekipy, które co tydzień się zmieniały, a większość urzędników mogła prowadzić zdalną pracę. Chcę też podkreślić, iż w tym czasie najbardziej nas dotknęło zamknięcie basenu i schroniska młodzieżowego – obiekty oczywiście nie przyniosły nam żadnych dochodów, lecz poważne straty finansowe. Chcę zaznaczyć, że przez cały czas utrzymywaliśmy zatrudnienie w tych jednostkach – w sumie ponad 40 etatów. Po drodze były aż cztery rządowe tarcze, ale niestety żadna z nich nie objęła nas swoją pomocą. Basen był zamknięty, wodę spuszczono, lecz na szczęście udało się przeprowadzić jego roczny przegląd, a później stał już pusty. Wprawdzie próbowaliśmy jego pracowników zagospodarować przy pracach porządkowych, na które zazwyczaj brakowało wcześniej czasu, robiliśmy też własnymi siłami drobne remonty, ale tak czy inaczej były to jedynie działania zastępcze. A co do schroniska, to wrocławskie grupy, corocznie zajmujące i rezerwujące w nim miejsca, zrezygnowały z tego w ostatnim momencie tuż przed wakacjami. Teraz też jest w schronisku mniej grup, a i na basenie tłoku raczej nie widać.

Czy w gminie Krośnice zdarzyły się zachorowania mieszkańców na koronawirusa?

– W niedużym obszarowo powiecie milickim było 12 zachorowań, a w Krośnicach odnotowaliśmy ich kilka. Nie było też paniki, a przede wszystkim i na szczęście nie było żadnego zgonu.

Dzisiaj budynek Urzędu Gminy w Krośnicach jest otwarty i można sobie swobodnie do niego wejść. Ponadto nikt z urzędników nie choruje na COVID-19.

– Ale epidemia z Polski się nie wycofała i choć może tego dobrze nie widać, to przy wejściu do naszego urzędu jest płyn do dezynfekcji rąk i znajdują się instrukcje, jak się należy zachować, aby zminimalizować zagrożenie zachorowaniem. Poza tym jeśli są jakieś uroczystości czy spotkania, to staramy się przestrzegać obostrzeń sanitarnych.
A ponadto przypominamy mieszańcom o tym, aby nie lekceważyli epidemii, bowiem widzimy dobrze, co się wokoło dzieje. Powstają nowe ogniska koronawirusa, choćby przy organizacji przyjęć weselnych.

Prognostyki dzisiaj nie są zbyt optymistyczne, a jesienią epidemia może się nasilić, tym bardziej że zawita jeszcze grypa.

– Rzeczywiście tak może być, a przecież dzisiaj nie jesteśmy w stanie bez odpowiednich badań stwierdzić, kto z nas jest bezobjawowym nosicielem koronawirusa.

Epidemia zdemolowała budżety polskich samorządów, które zanotowały mniejsze wpływy z podatków. Jak wygląda realizacja budżetu w gminie Krośnice? Czy wszystko idzie zgodnie z wcześniejszymi planami?

– Oczywiście, że nie! Wspomniałem już o kilkusettysięcznych stratach finansowych wynikających z konieczności zamknięcia schroniska i basenu. Ponadto – jeśli chodzi o wpływy z podatków PIT i CIT – to od marca są one mniejsze, a najgorzej było w kwietniu i z dużym niepokojem czekałem na to, co będzie w maju. Martwiliśmy się niezmiernie, bowiem gdyby tendencja tak małych wpływów podatkowych utrzymywała się przez dłuższy czas, to zabrakłoby nam do zbilansowania budżetu od dwóch do trzech milionów złotych. Chcę podkreślić, że od pojawienia się epidemii rozważaliśmy wstrzymanie prac w niektórych jednostkach podległych gminie, likwidację etatów, co miało służyć niwelowaniu strat finansowych. Zakładaliśmy też, iż w ostateczności basen nie będzie otwarty do końca tego roku kalendarzowego.

A jak wygląda realizacja inwestycji infrastrukturalnych?

– Sytuacja była o tyle dobra, że większość najistotniejszych dla nas inwestycji rozpoczęta została na początku roku, przeprowadzono przetargi, albo były już na takim etapie zaawansowania, iż nonsensowne byłoby wycofywać się z tych przedsięwzięć. Dlatego kontynuowaliśmy realizację zadań, a osobiście uważam, że nic tak nie napędza gospodarki jak inwestycje, które dają miejsca pracy i determinują rozwój gospodarczy gminy. Zatem największe inwestycje przeprowadzaliśmy, a wstrzymaliśmy przez pewien czas wszystkie inne mniejsze wydatki, nawet te związane z funduszem sołeckim, które np. nie dotyczyły poziomu bezpieczeństwa mieszkańców. Wstrzymaliśmy także przyznawanie nagród finansowych w podległych gminie jednostkach.

Epidemia nieźle namieszała i szkoda waszej gminy, w której zaczynało dziać się całkiem nieźle. Realizowaliście ambitne zamierzenia, spłacaliście zadłużenia i wszystko szło w dobrą stronę, a tu nagle łup – i ambaras. W samorządzie jak w ludzkim życiu – człowiek ma dobrą pracę, robi karierę, ma fajną rodzinę i jest zdrowy, a tu naraz staje się ofiarą ciężkiego wypadku lub przestępstwa, albo zachoruje na poważną chorobę. Los włoży kij w szprychy i martw się człowiecze. A jeśli chodzi już o ten hamujący kij, to jak wygląda u was realizacja wydarzeń kulturalno-rekreacyjnych?

– Na samym początku epidemii zdecydowałem o odwołaniu wszelkich tego typu imprez, których realizacja wydawała się zupełnie niemożliwa. Natomiast w lipcu poluzowano obostrzenia sanitarne i wprowadzono limit do 150 osób na imprezach. Gmina nasza podpisała dużo wcześniej, przed epidemią, umowy dotyczące organizacji niektórych wydarzeń. Zatem musieliśmy znaleźć kompromis. Do końca września będzie kursować nasza kolejka i choć nie robiliśmy uroczystego otwarcia sezonu kolejkowego, to może chociaż sezon uroczyście zakończymy. W tym czasie mamy również Święto Sadów, które może zorganizujemy, ale czekamy teraz na decyzję sadowników. Ale czy to się uda, to wszystko zależy od sytuacji epidemiologicznej w kraju.

A co z gminnymi dożynkami?

– Niestety, będzie jedynie uroczysta msza dożynkowa i na tym koniec.

Jak pan widzi najbliższą przyszłość?

– Jestem realistą i – bez względu na wszystko – umiarkowanym optymistą. Mam nadzieję, że te trudne czasy szybko przeminą i będziemy wspominać je jak zły sen.

Rozmawiał Sławomir Grymin