Rozmowa z Radosławem Ratajszczakiem, prezesem ZOO Wrocław sp. z o.o.
– Lato zawitało do wrocławskiego ogrodu zoologicznego, moc odwiedzających i niemało nowinek.
– Dzieje się rzeczywiście sporo, bowiem zoo jest żywym organizmem, co chwila coś się w nim rodzi lub do niego przyjeżdża, a i czasami umiera… Takie jest życie, a tam gdzie życie, tam również śmierć. Ale generalnie ten rok zapowiada się bardzo dobrze, także pod względem frekwencji, ponieważ osiągamy nowe rekordy, a tylko 1 maja odwiedziło ogród 28 003 zwiedzających. Oczywiście, to jest dla nas satysfakcjonujące i przyjemne, bowiem świadczy o tym, że zoo jest popularne i chętnie oglądane, ale z drugiej strony taka liczba ludzi utrudnia zwiedzanie.
– Trochę tak jak w weekend na zakopiańskich Krupówkach…
– …dlatego zachęcam do odwiedzania ogrodu w dni powszednie, które są znacznie mniej obciążone.
– Co z nowymi atrakcjami?
– Już od wejścia do ogrodu mogą się państwo zapoznać z nowymi, tegorocznymi zwierzętami. Niedawno – prawie synchronicznie – urodziły się trzy zebry Chapmana; one tak właśnie mają, ponieważ wszystkie trzy klacze zachodzą w ciążę mniej więcej w odstępie dwóch tygodni, a później w odstępie dwóch tygodni wszystkie rodzą swoje młode. Zatem urodziły się trzy zebry i to są klaczki. Kawałeczek dalej można obejrzeć młode wielbłądy – dromadery, które są wprawdzie dosyć duże, ale jednak mniejsze od swoich rodziców. Są też dwa młode szablorogie oryksy oraz grupa arui libijskich, jedna z dwóch w Europie.
– Ogród zmienia się też pod względem infrastrukturalnym…
– …i warto zwrócić uwagę na niektóre przebudowy. Modernizujemy wybieg likaonów, aby miały większy komfort. Jest już basen, powstanie też nora, w której będą spać, rodzić i odchowywać swoje młode. Jest też inny wgląd na ten wybieg i teraz można podejść blisko do szklanego ogrodzenia. A ciekawskie likaony też chętnie będą obserwować ludzi. Kawałeczek dalej spotkamy się z pierwszym dla nas przychówkiem północnoeuropejskiej, aktywnej dniem sowy jarzębatej, która trybem życia przypomina nie sowę, ale raczej jastrzębia.
– A co nowego w Afrykarium?
– Pojawiło się w nim bardzo dużo przychówku ryb. Poza tym w każdym akwarium słodkowodnym – morskie to inna bajka – mamy pisklęta i po raz pierwszy w Polsce wychowały się trzy kraski płowobrzuche, których rodzice byli w tym czasie bardzo agresywni, atakując zwiedzających oraz naszych pracowników i nawet dziobiąc ludzi w głowy. Co ciekawe, gdy ktoś przechodził pod gniazdem i nie spoglądał na nie, to ptaki były spokojne, gorzej, gdy zwiedzający zerknął na gniazdo – wtedy następował raptowny atak z lotu koszącego. A wracając do nowych ssaków, to warto przede wszystkim zobaczyć takiny złote. To mityczny, chiński gatunek kopytnych – dorosłe są rzeczywiście złote, a nasze są jeszcze jasnopłowe. W Europie prezentuje je tylko sześć ogrodów zoologicznych.
– Co z przebudowami i modernizacjami?
– Ruszyły remonty, przenieśliśmy niedźwiedzicę brunatną i niedźwiedzie himalajskie na inny wybieg i zaczynamy kompleksowy remont wybiegu niedźwiedzi i budowę wybiegu dla panter śnieżnych i mglistych. W czerwcu rozpoczniemy budowę wybiegu dla manuli, zajęcy bielaków i ułarów himalajskich. Ponadto ogłaszamy przetarg na budowę nowego wybiegu dla wilków. Zatem cały czas coś nowego i zapraszam wszystkich czytelników „Gminy Polskiej” do letniego zwiedzania naszego zoo.
Rozmawiał Sławomir Grymin