Kolejna pandemiczna przerwa czy powrót do normalności? Wierzę, że to drugie. I wierzę, że otwarcie wystawy „Galeria mody” w Muzeum Narodowym we Wrocławiu będzie ostatnią „maseczkową” inauguracją nowych muzealniczych przedsięwzięć.
Z taką właśnie ufnością w przyszłość przekraczałem próg nowej wystawy we wrocławskim Muzeum Narodowym. Towarzyszyła mi jednak obawa co do samej ekspozycji. Co prawda to nie pierwsze spotkanie z modą w tej placówce (była przecież kilka lat temu „Moda PRL” czy pokaz kostiumów z nieistniejącej już wrocławskiej wytwórni filmowej), ale mój stosunek do modowych trendów w muzealnych salach… Dla mnie moda i jej okolice to jednak przede wszystkim domena biznesu i wielkiej manipulacji gustami. To globalne, ponadnarodowe układy finansowe ściśle powiązane z mediami i agencjami reklamowymi, dla których ruch „No Logo” jest największym wrogiem. A jednak tym razem…

„Galeria mody” w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego we Wrocławiu, przygotowana przez Małgorzatę Możdżyńską-Nawotkę we współpracy z Markiem Pierzchałą, bardzo szybko rozwiała moje obawy. Cały czas uważam co prawda, że moda to przede wszystkim biznes, ale opowieść o związkach mody i sztuki, o roli stroju w sztuce, o tym, czym jest faktura, kolor, czas, płeć w połączeniu z ubiorem… O, to już zupełnie co innego. Poza tym autorzy „Galerii mody” znaleźli świetny sposób na pokazanie tego wszystkiego.
Punktem wyjścia jest kolor. Klucz chromatyczny prowadzi nas przez wystawę. Trafiamy do sali żółtej, zielonej, purpurowej, czarnej, różowej, białej… A tam w jednym miejscu spotykają się połączone tylko kolorem eksponaty z różnych okresów.
– To pozwoliło na interesujące zderzenia obiektów z okresu od średniowiecza aż do współczesności. Historia koloru jest też historią społeczną w różnych swoich odsłonach, także w tej dotyczącej mody i malarstwa. Te wątki kulturowe, technologiczne, obyczajowe, symboliczne w bardzo ciekawy sposób się tu spotykają – mówi Małgorzata Możdżyńska-Nawotka.
Te kolorowe sale „Galerii mody” to spotkanie z kilkuset eksponatami. Poza strojami, akcesoriami modowymi są też obrazy Malczewskiego, Rejchana, Wyczółkowskiego, Gepperta, Niesiołowskiego… A dominują, bo są we wszystkich salach, obrazy Krzesławy Maliszewskiej, które tematycznie i kolorystycznie świetnie się wkomponowują w całość tej przygody, która jest też spotkaniem z… literaturą.
„Galeria mody” czynna będzie do końca sierpnia. To bardzo radosna i żywiołowa wystawa. I być może, jak mówił George Bernard Shaw, „moda jest powszechnie znaną epidemią”, ale to epidemia niegroźna dla tych, którzy wiedzą, z czym mają do czynienia. Natomiast w wymiarze czasu to arcyciekawa historia, pełna tajemnic i niespodzianek. Wrocławskie muzeum je odkrywa. Dowiadujemy się, dlaczego barwne stroje mogli nosić kiedyś tylko bogaci, kiedy pojawiły się ściągacze w swetrach, czy róż zawsze był zarezerwowany dla dziewczynek, dlaczego gronostajowe kołnierze noszą rektorzy wyższych uczelni…
Tomasz Miarecki