W Polsce, podobnie jak w krajach europejskich i USA, obowiązywać powinna klauzula dobrego Samarytanina – powiedział PAP prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Klauzula polega na tym, że osoby bezpośrednio pracujące z chorymi zakażonymi COVID-19 zwolnione są od odpowiedzialności cywilnej w przypadku pogorszenia stanu zdrowia pacjenta lub jego śmierci, jeśli nie nastąpiło rażące zaniedbanie – powiedział prof. Matyja.
Prezes NRL w ten sposób odniósł się do rozwiązań ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (art. 47). Dają one możliwość skierowania m.in. personelu medycznego do pracy przy zwalczaniu epidemii trwającej nie dłużej niż 3 miesiące. Przysługuje im zwrot kosztów przejazdu, zakwaterowania i wyżywienia oraz specjalne zasady wynagrodzenia.
Decyzję o oddelegowaniu pracownika podejmuje wojewoda lub minister zdrowia, jeśli osoba kierowana jest do pracy w innym województwie.
Profesor komentując nakaz delegowania personelu medycznego w okresie epidemii do pracy stwierdził, że ustawowo takie zapisy oczywiście są możliwe, ale powinny mieć bardziej charakter „normalności, a nie rozkazu”.
„Nakaz pracy jest tylko i wyłącznie obowiązkiem prawnym, ale nie ma nic wspólnego z etyką. Próbuje się go nam narzucić. Kiedy dwa miesiące temu apelowaliśmy do władz i byliśmy gotowi szeroko dyskutować o różnych rozwiązaniach, nie spotkało się to z odpowiedzią. Teraz są apele wojewodów i resortu, by dostarczać listy personelu” – zaznaczył.
Zapewnił o tym, że każdy lekarz czy pielęgniarka zawsze udzieli pomocy osobie będącej w stanie bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia. „Nie będzie patrzył na to, czy ma na sobie maskę i rękawice, tylko takiej pomocy będzie udzielał” – dodał.
Równocześnie prezes NRL zauważył, że stan epidemii nie jest stanem bezpośrednio zagrażającym życiu. Dlatego też osoba, która ma świadczyć usługi związane ze zwalczaniem epidemii powinna mieć gwarancje bezpieczeństwa wykonywania zawodu, odpowiednie ubezpieczenie i gratyfikację finansową, bo udziela świadczeń w miejscu szczególnego zagrożenia.
„Musi mieć także możliwość skorzystania z funduszu ubezpieczeniowego czy gwarancyjnego związanego z rekompensatą dla najbliższych w przypadku poniesienia śmierci” – powiedział.
Ponadto dodał, że w obecnych warunkach epidemii powinna obowiązywać klauzula dobrego Samarytanina wprowadzona w wielu krajach europejskich i USA.
„Klauzula polega na tym, że pracujący z zainfekowanymi osobami lub wykonujący pracę bezpośrednio związaną z epidemią zwolniony jest z odpowiedzialności cywilnej w przypadku pogorszenia stanu zdrowia lub śmierci pacjenta, jeśli nie nastąpiło rażące zaniedbanie” – wyjaśnił Matyja.
Zdaniem profesora taka reguła daje personelowi medycznemu poczucie bezpieczeństwa. Czują też, że nie są pozostawieni sami sobie. Bez tego będzie się zwiększać liczba osób wypalonych zawodowo lub wyczerpanych psychicznie.
„Takie zagwarantowanie im bezpieczeństwa oraz ich rodzinom jest obecnie najważniejsze” – powiedział Matyja.
Środowisko lekarzy w kontekście regulacji związanych z nakazem pracy w czasie epidemii zgłaszało uwagi dotyczące sposobu jego egzekwowania. Ich sprzeciw budzi fakt realizacji tych przepisów przez niektórych wojewodów, którzy delegują do pracy osoby, które są z tego obowiązku ustawowo zwolnione, często informują też o tej decyzji w ostatniej chwili. Nakładają pośpiesznie kary za niestawiennictwo w miejscu pracy, nie zapoznawszy się z jego przyczyną.
Natomiast Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych wskazał na to, że zmiany wprowadza się siłowo, a nakładany nakaz pracy porównał do tymczasowego aresztu.
Związek zaznaczył, że w świetle zmienionych zapisów pielęgniarki i położne zmuszone będą m.in. do pracy w zmienionych grafikach, pozostawania w ciągłej gotowości do świadczenia pracy na każde wezwanie – zarówno w zakładzie pracy, jak i w każdym innym miejscu wyznaczonym przez pracodawcę. Otrzymywać będą mogły również, nieograniczone w czasie, polecenia pracy w godzinach nadliczbowych.
Pracodawca będzie mógł wyznaczyć też dla nich miejsce odpoczynku na terenie podmiotu leczniczego, co ich zdaniem oznacza odcięcie od kontaktów z rodziną i bliskimi. Nie będą mogły również korzystać z urlopów wypoczynkowych, w tym na żądanie.
Klaudia Torchała/pap